Po godzinach narastających spekulacji stało się jasne: Rishi Sunak ogłosił „przyspieszone” wybory parlamentarne na 4 lipca. „Przyspieszone” de facto dlatego, że wszyscy jednak spodziewali się, że Brytyjczycy do urn pójdą jesienią. W praktyce jednak wybory te są całkowicie normalne, bo w UK to od premiera zależy kiedy się odbędą.
Stąd wszystkim narzuca się pytanie: czemu teraz skoro sondaże dają Partii Pracy od nawet 28 do 16 punktów procentowych przewagi i chyba autentycznie nikt nie wierzy w zwycięstwo torysów? W skrócie: bo nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej (sondaże) i trzeba zmaksymalizować swoje szanse na zminimalizowanie porażki.
Już kilka miesięcy temu mówiło się, że i dyplomacja i służby i urzędnicy ostrzegają przed organizacją wyborów w UK, w tym samym czasie co wybory prezydenckie w USA. Wiadomo, że potencjalna zmiana w Białym Domu będzie tematem numer jeden, a zarazem potencjalnie punktem zapalnym. Lepiej więc mieć w tym czasie w kraju funkcjonujący rząd, niezajęty kampanią.
Wybory latem to do pewnego stopnia element zaskoczenia dla Labour, która dopiero zaczęła rozkręcać kampanię a la prezydencką i promowanie swojego programu wyborczego. Powiedzmy szczerze: Labour jest gotowa na wybory od maja, ale jednak Number 10 sugerowało po cichu, że mają czas do jesieni. Do tego: po wyborach lokalnych Rishi Sunak może mieć też nadzieję, że Partia Pracy nie zdąży tak szybko rozwiązać „problemu palestyńskiego” i straci trochę głosów na rzecz skrajniejszych opcji lewicowych.
Przede wszystkim jednak to zaskoczenie dla Reform i innych opcji na prawicy, które na pewno są gorzej przygotowane, a które de facto stanowią śmiertelne zaskoczenie dla wielu mandatów Partii Konserwatywnej. Nigel Farage ma mało czasu na decyzję – startować, czy nie, a prawa strona torysów zamiast wdawać się w zakulisowe negocjacje ze skrajną prawicą, musi skupić się na kampanii.
Wybory to ostatnia deska ratunku przed podziałami w Partii Konserwatywnej. Sunak oszczędzi sobie kolejnych plotek, spisków i składali w sezonie ogórkowym latem oraz powstrzyma kolejne deklaracje torysowskich posłów o odejściu z polityki, które tworzyło bardzo negatywną atmosferę w szeregach członków i aktywistów.
Poza tym właśnie teraz jest na czym budować pozytywne narracje. Obiecujące prognozy gospodarcze (inflacja wróciła do normalnego poziomu, UK wyszła z „technicznej” recesji) to okazja do przypomnienia najlepszych dni Rishiego Sunaka jako kanclerza. Jednocześnie jednak fakt, że efektów tych lepszych wskaźników nie poczujemy przez najbliższe kilka miesięcy, oznacza, że i tak nie poprawią sondaży do jesieni.
Podobnie teraz jest okazja na maksymalne wykorzystanie narracji w sprawie odsyłania nielegalnych imigrantów do Rwandy. Choć praktycznych efektów nie zmierzymy, to zdjęcia z choćby jednym samolotem odstawiającym nielegalnych imigrantów na inny kontynent będą ładnie się prezentować w kampanii.
I na koniec banalne, ale prawdziwe: latem jest większa szansa na lepszą pogodę i lepsze nastroje w czasie kampanii, także jeśli chodzi o mobilizację wolontariuszy i aktywistów. Do tego gra na pobudzonych już i tak nastrojach patriotycznych i pewnie nadzieja na patriotyczny, a więc konserwatywny, entuzjazm w czasie piłkarskiego euro.
Czy to wystarczy? Zobaczymy. Faktem jest, że mało kto, jeśli w ogóle ktoś, wierzy w możliwość utrzymania się torysów przy władzy. Otwarte jest jednak pytanie o skalę porażki.
https://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2024/05/ping-pong1.png9001600adminhttps://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/03/Logo_30.03-425x420-1-300x296.jpgadmin2024-05-22 19:50:212024-05-22 19:53:40PingPong – Czemu Sunak ogłosił wybory parlamentarne na 4 lipca?
Premier Rishi Sunak ogłosił w środę 22 maja, że wybory parlamentarne odbędą się 4 lipca 2024r.
Przepisy o kadencyjności parlamenty określają, że najpóźniejszy możliwy termin przeprowadzenia wyborów to styczeń 2025r. W wypowiedziach medialnych premier Rishi Sunak deklarował, że planuje wybory na drugą połowę 2024r.
W jaki dzień tygodnia będą wybory parlamentarne w UK?
Wybory parlamentarne odbywają się w UK w czwartki.
Kogo wybieramy w wyborach parlamentarnych w UK?
650 członków – czyli posłów i posłanki – Izby Gmin, izby niższej brytyjskiego parlamentu. Posłowie to inaczej MPs (Members of Parliament). Izba wyższa, czyli Izba Lordów, jest niewybieralna.
Jak sprawdzić w jakim okręgu w UK mieszkam i kto jest aktualnie posłem lub posłanką w moich okręgu?
UK jest podzielone na 650 okręgów wyborczych (constituency). Nazwę swojego okręgu i nazwisko posła lub posłanki, który go aktualnie reprezentuje, można sprawdzić np. na stronie parlamentu TUTAJ, podając swój kod pocztowy.
Kto może startować w wyborach parlamentarnych w UK?
Pełnoletni obywatele UK, Republiki Irlandii lub państw Wspólnoty Brytyjskiej (z prawem stałego pobytu). Startować nie mogą policjanci ani żołnierze w służbie czynnej, urzędnicy państwowi ani sędziowie, ani osoby na które nałożone sądowe ograniczenia w związku z bankructwem.
Posiadanie statusu osoby osiedlonej nie daje prawa do ubiegania się o mandat poselski w wyborach parlamentarnych.
Nominowany kandydat musi także wpłacić depozyt w wysokości 500 funtów. Depozyt zostanie zwrócony, jeśli kandydat uzyska więcej niż 5% ważnych głosów w danym okręgu.
Kto może głosować w wyborach parlamentarnych w UK?
Prawo głosowania w wyborach parlamentarnych w UK mają obywatele UK, Republiki Irlandii oraz niektórych państw Wspólnoty Brytyjskiej, którzy ukończyli 18 lat.
Żeby głosować trzeba także wpisać się do rejestru wyborców. Jeśli rejestrowałeś się w spisie wyborców jako obywatel UE, a dopiero potem uzyskałeś brytyjskie obywatelstwo, musisz zaktualizować swoje dane w rejestrze wyborców, by otrzymać kartę do głosowania (ballot paper) w wyborach parlamentarnych.
Posiadanie statusu osoby osiedlonej nie daje prawa do głosowania w wyborach parlamentarnych.
Jak wpisać się do rejestru wyborców w UK lub zaktualizować swoje dane?
Do rejestru wyborców można dopisać się online TUTAJ lub korzystając z wydrukowanego formularza. W ten sam sposób można zaktualizować swoje dane. Do rejestru wyborców wystarczy wpisać się raz – nie trzeba robić tego przed każdymi kolejnymi wyborami, chyba że zmieniamy adres, nazwisko lub narodowość. Po zmianie adresu lub nazwiska oraz po uzyskaniu brytyjskiego obywatelstwa trzeba zaktualizować swoje dane w rejestrze wyborców, by móc otrzymać kartę do głosowania w wyborach parlamentarnych.
Czy dane wyborców są publicznie dostępne?
Podczas rejestracji w spisie wyborców możemy zastrzec, że nie chcemy aby nasze dane znalazły się w otwartym spisie wyborców dostępnym m. in. dla partii politycznych.
Czy osoba mieszkająca na Wyspach, ale bez obywatelstwa brytyjskiego może głosować w wyborach parlamentarnych w UK?
Nie, głosować w wyborach parlamentarnych mogą wyłącznie osoby posiadające obywatelstwo brytyjskie, irlandzkie lub niektórych państw Wspólnoty Brytyjskiej, które ukończyły 18 lat i są zapisane do spisu wyborców. W wyborach w 2019r. zdarzały się przypadki, gdy obywatele UE nie posiadający obywatelstwa brytyjskiego przez pomyłkę otrzymywali informację, że mogą głosować w wyborach parlamentarnych. Osoby bez obywatelstwa mogą jednak wspierać kandydatów jako aktywiści i brać udział w kampanii wyborczej, np. roznosząc ulotki i pomagając w organizacji wydarzeń.
Co to jest poll card?
Poll card to karta informacyjna potwierdzająca prawo do głosowania w wyborach. Kilka tygodni przed planowaną datą wyborów otrzymują ją pocztą osoby uprawnione do głosowania. Znajduje się tam m. in. data wyborów oraz adres lokalu wyborczego, w którym będziemy głosować. Głosować można wyłącznie we wskazanym lokalu wyborczym. Poll card to nie to samo co ballot paper (karta do głosowania). Ballot paper otrzymasz dopiero w lokalu wyborczym.
Warto zabrać ze sobą poll card, udając się do lokalu wyborczego, choć nie jest to konieczne. Jeśli nie otrzymałeś poll card, a uważasz, że jesteś uprawniony do głosowania, skontaktuj się z lokalnym biurem rejestracji wyborców (TUTAJ).
Jak znaleźć swój lokal wyborczy?
Jeśli głosujesz osobiście, musisz udać się do wskazanego lokalu wyborczego (polling station albo polling place). Adres swojego lokalu wyborczego znajdziesz na poll card, którą dostaniesz pocztą kilka tygodni przed wyborami, lub wpisując swój kod pocztowy TUTAJ. Głosować można wyłącznie we wskazanym lokalu wyborczym.
Co zabrać ze sobą do lokalu wyborczego w UK w dniu głosowania w wyborach parlamentarnych?
Jeśli głosujesz osobiście zabierz ze sobą konieczne dokument ze zdjęciem potwierdzający twoją tożsamość. Taki dokument to np. prawo jazdy lub paszport. Możesz też na wszelki wypadek zabrać ze sobą poll card, którą dostaniesz pocztą kilka tygodni przed wyborami, choć nie jest to konieczne.
Czy w wyborach parlamentarnych w UK można głosować korespondencyjnie?
Tak, w wyborach parlamentarnych w UK można głosować korespondencyjnie (postal vote). Trzeba jednak zgłosić taki zamiar odpowiednio wcześniej online TUTAJ.
Czy w wyborach parlamentarnych w UK można głosować przez przedstawiciela?
Tak, w wyborach parlamentarnych w UK można głosować przez przedstawiciela (proxy vote), np. w przypadku wyjazdu, choroby itp. Trzeba jednak zgłosić taki zamiar online TUTAJ.
Jak sprawdzić nazwiska kandydatów w wyborach parlamentarnych w UK w moim okręgu?
TUTAJ możecie sprawdzić kto startuje w Waszym okręgu
Na kogo można głosować w wyborach parlamentarnych w UK?
Zazwyczaj partie wystawiają w danym okręgu tylko jednego kandydata, bo do zdobycia jest tylko jeden mandat, a wyborca ma tylko jeden głos. Na kartach do głosowania znajdziecie na pewno przedstawicieli największych partii. Zdarza się jednak, że mniejsze partie, jak Zieloni, czy Reform, nie wystawiają kandydatów w każdym okręgu. Na karcie do głosowania znajdą się też nazwiska kandydatów partii regionalnych (np. w Szkocji – SNP, w Walii – Plaid Cymru). W Irlandii Północnej na karcie do głosowania będą niemal wyłącznie nazwiska kandydatów partii regionalnych jak Sinn Fein, czy DUP. Ponadto startują także kandydaci niewielkich partii lokalnych i kandydaci niezależni.
Na ilu kandydatów można głosować w wyborach parlamentarnych w UK?
Na karcie do głosowania stawiamy tylko jeden krzyżyk obok wybranego kandydata lub kandydatki, bo w każdym okręgu do zdobycia jest tylko jeden mandat.
Jak wybierani są kandydaci do wyborów parlamentarnych w UK?
Kandydatów z reguły wybierają lokalni przedstawiciele danej partii w porozumieniu z władzami centralnymi. Kandydaci największych partii przechodzą rygorystyczny proces, na który składają się weryfikacje i rozmowy kwalifikacyjne. Partie zapewniają im też szkolenia oraz pomoc w kampanii wyborczej w postaci aktywistów, wsparcia od bardziej znanych polityków, a czasem także funduszy.
Jak finansowana jest kampania w wyborach parlamentarnych w UK?
W UK partie nie dostają od państwa pieniędzy na działalność ani prowadzenie kampanii. Wszystkie te środki pochodzą od sponsorów.
Każdy kandydat musi wyznaczyć swojego agenta lub sam nim zostać. Jest to osoba odpowiedzialna za rozliczenie kampanii zgodnie z zasadami jej finansowania. Większość kandydatów otrzymuje wsparcie od sponsorów z zewnątrz, zdobywa ich samodzielnie lub przy wsparciu centralnych władz partii. Niezależnie od tego kampanię ogólnokrajową prowadzą także centralne władze partyjne (reklamy, bilbordy, sponsorowane wpisy w mediach społecznościowych), z której musi się rozliczyć przed Komisją Wyborczą.
Czym są safe seats?
Safe seats, to okręgi z bezpieczną przewagą konkretnej partii, dającą jej niemal 100% szansę na kolejne zwycięstwo.
Czym są marginal seats/marginals?
Marginal seats, to okręgi w których dwie partie cieszyły się dotąd podobnym poparciem i żadna nie może być pewna zwycięstwa.
Czym są target seats?
Target seats to okręgi, która dana partia wzięła na celownik i chce wygrać w wyborach. Najczęściej do target seats kieruje się więcej środków na kampanię i więcej aktywistów, częściej odwiedzają go też kluczowi politycy.
Jak liczy się głosy w wyborach parlamentarnych w UK?
W każdym okręgu do uzyskania jest jeden mandat i uzyskuje go kandydat lub kandydatka, która zdobyła najwięcej głosów. To system zwany 'first past the post’. Wyniki w danym okręgu są niezależne od tego jak głosowali wyborcy w innych okręgach. Z reguły po zamknięciu lokali wyborczych głosy z całego okręgu przesyłane są w jedno miejsce, gdzie odbywa się liczenie, a następnie przewodniczący komisji wyborczej (returning oficer) ogłasza wyniki. Każdy okręg ogłasza swoje wyniki o innej godzinie. Najszybsi liczą głosy w kilka godzin, innym zajmuje to nawet 24 godziny.
Czy może dojść do ponownego przeliczenia głosów w wyborach parlamentarnych w UK?
Czasem na prośbę jednego z kandydatów w danym okręgu dochodzi do ponownego przeliczenia głosów (recount), co opóźnia ogłoszenie wyników w danym okręgu nawet o kilka godzin.
Kiedy poznamy ostateczne wyniki wyborów parlamentarnych w UK?
Każdy okręg liczy i ogłasza wyniki wyborów osobno. Najczęściej już wcześnie rano następnego dnia po wyborach spływające z poszczególnych okręgów informacje o nowych posłach pozwalają określić, która partia ma najwięcej posłów i czy wygrała wybory. Orientacyjne godziny ogłaszania wyników w poszczególnych okręgach zostaną podane kilka dni przed wyborami.
Kto wygra wybory parlamentarne w UK?
W Izbie Gmin zasiada 650 posłów, do uzyskania większości potrzeba więc 325 mandatów. W momencie gdy jedna partia uzyska tyle lub więcej mandatów mówimy, że ma większość bezwzględną lub absolutną i może stworzyć rząd samodzielnie. Jeśli żadna z partii nie uzyska większości bezwzględnej, mamy parlament bez większości, czyli hung parliament. W tej sytuacji partia z największą liczbą mandatów może spróbować stworzyć samodzielnie rząd mniejszościowy lub dwie lub więcej partii może spróbować stworzyć koalicję.
Kto zostaje premierem UK?
Tradycyjnie premierem zostaje lider partii, która w wyborach uzyskała większość bezwzględną (minimum 325 mandatów). W przypadku 'hung parliament’ premierem zostaje z reguły lider partii, która zdobyła najwięcej mandatów. Premier musi mieć „zaufanie Izby Gmin”, czyli po prostu być w stanie wygrywać głosowania.
Jak odbywa się przekazanie władzy, jeśli wybory wygra inna partia?
To urzędujący premier decyduję kiedy podać się do dymisji, jeśli jego partia nie obroni większości w wyborach. Najczęściej robi to niezwłocznie, gdy staje się jasne, że nie ma większości. Często dochodzi do tego nawet przed ogłoszeniem wyników we wszystkich okręgach. Kolejny krok to oficjalna wizyta w Pałacu Buckingham, gdzie urzędujący premier wskazuje urzędującemu monarsze swojego następcę – lidera partii, która po wyborach ma większość w Izbie Gmin.
Nieco inaczej wygląda sytuacja, gdy żadna partia nie zdobędzie absolutnej większości. Wtedy to także od urzędującego premiera zależy czy spróbuje sformułować rząd mniejszościowy, czy zdecyduje się oddać władzę. Wizyta w Pałacu Buckingham następuję zwyczajowo dopiero, gdy znane jest już nazwisko następcy.
Zmiana premiera i rządu po wyborach w UK następuje dość gwałtownie. Jednak nie bez przygotowania. Około pół roku przed wyborami urzędujący premier wydaje zgodę na rozpoczęcie rozmów lidera opozycji i jego zespołu z urzędnikami, których celem jest zapoznanie potencjalnego zwycięzcy wyborów z sytuacją państwa.
Czym różni się brytyjski system wyborczy od polskiego?
To dwa zupełnie różne systemy. W UK w wyborach do Izby Gmin obowiązują jednomandatowe okręgi wyborcze. W praktyce oznacza to, że każdy z 650 okręgów wysyła do Izby Gmin swojego przedstawiciela niezależnie od wyników głosowań w innych okręgach. W Polsce w wyborach do Sejmu mamy 41 okręgów, w każdym do rozdania od 7 do 20 mandatów, a ich podział zależy od procentowego wyniku wyborów w skali ogólnokrajowej.
Jeśli chodzi o izby wyższe w obu parlamentach, to w UK Izba Lordów jest niewybieralna, podczas gdy w wyborach do Senatu w Polsce obowiązują okręgi jednomandatowe, podobnie jak w wyborach do Izby Gmin w UK.
Wybory do Izby Gmin w UK
Wybory do Sejmu w Polsce
Liczba mandatów do zdobycia
650
460
Liczba okręgów
650
41
Ordynacja
większościowa
proporcjonalna
Liczba mandatów do rozdania w danym okręgu
jeden
od siedmiu do dwudziestu w zależności od wielkości okręgu
Przydział mandatów
’first past the post’ – mandat otrzymuje zwycięzca w danym okręgu
metoda D’Hondta – mandaty rozdzielone proporcjonalnie na podstawie wyników w skali kraju
Próg ustawowy
brak
5% dla partii i 8% dla koalicji
https://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2024/02/Przewodnik-UKpoliticsPL.png9001600adminhttps://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/03/Logo_30.03-425x420-1-300x296.jpgadmin2024-05-22 18:04:002024-07-01 14:38:45Przewodnik UKpoliticsPL: Wybory parlamentarne w UK
Maj czy październik? Po spektakularnych porażkach z Partią Pracy w wyborach uzupełniających w Mid Bedfordshire i Tamworth, premier Rishi Sunak będzie miał duży problem z wyborem daty wyborów. Musi je jednak zorganizować do stycznia 2025.
Ustawa o rozwiązaniu parlamentu przyjęta w 2022 ponownie oddaje brytyjskiemu premierowi prawo do decydowania o tym kiedy zorganizuje wybory. Formalnie o rozwiązanie parlamentu musi poprosić króla, w praktyce jednak w wyborze daty ogranicza go jedynie ostateczny termin upływu pięcioletniej kadencji parlamentu (grudzień 2024). Drugi ogranicznik to myśl, że powinien wybrać moment najbardziej dla siebie sprzyjający, a czasu zostało niewiele.
Opozycyjna Partia Pracy prowadzi w sondażach od końca 2021 roku, czyli niespodziewanie przegranych przez torysów wyborów uzupełniających w North Shropshire i wybuchu afery PartyGate, będącej początkiem końca Borisa Johnsona. Z kolei rok później sondażowa przewaga Labour poszybowała tymczasowo do ponad 30 punktów procentowych, gdy nowa premier Liz Truss próbowała zrewolucjonizować plany budżetowe. Od czasu przejęcia fotela premiera przez Rishiego Sunaka miesiąc później Labour utrzymuje przewagę w granicach 15-20 punktów procentowych, co w zależności od szacunków daje im od 200 do nawet 400 mandatów więcej niż torysom.
Wydają się to potwierdzać dokładniejsze, ale niedostępne publicznie, sondaże przeprowadzone przez same partie. W czerwcu doradca ds. sondaży Frank Luntz miał powiedzieć posłom Partii Konserwatywnej, że każdy kogo przewaga jest mniejsza niż 15000 głosów, prawdopodobnie pożegna się z mandatem. Dotyczy to 180 z 354 torysów zasiadających obecnie w parlamencie.
Jeszcze drastyczniejszy dla torysów obraz wyłania się z wyników wyborów uzupełniających. Nie licząc wyborów w Uxbridge, których wyniki torysi wyolbrzymili jako odwrót opinii publicznej od poparcia polityki proklimatycznej, oraz wyborów uzupełniających po śmierci posłów Davida Amessa i Jamesa Brokenshire, ostatni raz Partia Konserwatywna wygrała wybory uzupełniające w maju 2021. Po drodze zaliczyła 4 starty mandatów na rzecz LibDems i 4 na rzecz Partii Pracy i porażki w dwóch wyborach samorządowych.
Dwie ostatnie porażki, w wyborach uzupełaniających w Mid Bedfordshire i Tamworth 19 października, były szczególnie spektakularne. Psefolog John Curtice określił je w SkyNews „jednymi z najgorszych jakich kiedykolwiek doświadczył urzędujący brytyjski rząd”. W Mid Bedfordshire, które nie miało labourzystowskiego posła od 105 lat, Alistair Strathern wygrał mimo, że jego konserwatywna poprzedniczka uzyskała w wyborach w 2019 roku przewagę 24664 głosów. To historyczny rekord, a zarazem kolejny powód, żeby poważnie brać pod uwagę, że w wyborach 2024 Labour odniesie większe zwycięstwo niż New Labour odniosła nad torysami w maju 1997 roku.
Wbrew planom Downing Street sezon partyjnych konwencji nie odmienił obrazu sondaży. Ogłaszane od początku września inicjatywy polityczne, związane z polityka migracyjną, stopniowym wprowadzaniem zakazu sprzedaży papierosów, czy obietnica rezygnacji z odcinka HS2 na rzecz przekazania 38 mld na lokalną infrastrukturę, nie znalazły sympatii u wyborców. Spotkanie Partii Konserwatywnej w Manchesterze upłynęło w nerwowej atmosferze z wyraźnym podziałem na obóz premiera i obóz byłych premierów Borisa Johnsona i Liz Truss. Ci drudzy nie przejmują się zbytnio datą wyborów, a na konwencji słychać było wręcz głosy, że chętnie do zwiększenia rozmiarów tej porażki się przyczynią, by mieć potem lepszą pozycję startową do odzyskania władzy w partii. Słuchając wypowiedzi Liz Truss można było odnieść wrażenie, że już prowadzi kampanię, a kryzys rządowy w następstwie mini-budżetu jej kanclerza rok temu w ogóle nie miał miejsca.
Z kolei na konwencji Labour w zwycięstwo wierzył praktycznie każdy. W przeciwieństwie do Sunaka Keir Starmer rozprawił się z radykalnymi poprzednikami, choć sympatycy Jermiego Corbyna są jednak nadal pod wzmożoną kontrolą partyjnej centrali. Prawdopodobnie ktoś od nich próbował zaatakować Starmera przed konwencją deepfejkowym montażem jego rzekomej wypowiedzi, ale oszustwo zostało wykryte i nie zdążyło się rozprzestrzenić. Sam były lider, usunięty z Partii Pracy przez Starmera, w ogóle nie dotarł na konwencję, gdyż „zapomniał złożyć wniosek o przepustkę”.
Bez wątpienia testem dla Starmera był wybuch wojny w Gazie w dzień rozpoczęcia konwencji Labour. Konflikt bliskowschodni jest potencjalnie wizerunkowo groźny ze względu na problemy z antysemityzmem za poprzedniego przywództwa i skrajnie propalestynskie postawy najbardziej na lewo wysuniętych grup labourzystów. Deklarując pełne poparcie Izraela w jego prawie do obrony, Starmer z góry odciął się jednak od postaw skrajnej lewicy i z powodzeniem po raz kolejny zastosował taktykę, którą the Statesman określił: „gdy torysi próbują rozpalić ogień polaryzacji, Starmer przynosi gaśnicę”. W praktyce m. in. w kwestiach obronności i bezpieczeństwa, lider Labour stawia na bipartisanship, nie dając torysowskim mediom amunicji do ataku na siebie.
Czy Labour jest gotowa na wybory? Moi rozmówcy odpowiadali, często wręcz z entuzjazmem, że tak. Podczas, gdy w Partii Konserwatywnej pytaniom o wybory towarzyszy wzruszenie ramion, smutek lub irytacja, labourzyści witają je z uśmiechem. Starmer publicznie zadeklarował gotowość na maj 2024, datę którą uznaje się za pierwszy realny termin wyborów, choć jak sugerują eksperci wybory w maju wymagałyby rozwiązania parlamentu już w marcu (około 25 dni roboczych przed wyborami), a to bardzo mało czasu. Zdając sobie sprawę, że skład parlamentarnej Partii Pracy się zmieni i rozszerzy, labourzystowska centrala robi szczegółowy przegląd ideowej i aktywistycznej przeszłości swoich kandydatów na kandydata. Antycypując przejście do opozycji, torysi nie są tak skrupulatni, szukając – tam gdzie się da – raczej kandydatów lojalnych wobec obecnego lidera.
Pytani o termin wyborów niektórzy w Partii Konserwatywnej mówią wręcz z irytacją – im szybciej, tym lepiej, póki jeszcze jest czego bronić. Z drugiej strony twarda logika nakazuje, że gdy sytuacja rządu jest niesprzyjająca czeka się do ostatniego momentu, licząc na coś w rodzaju cudu, choć przyznają niektórzy, niestety w praktyce musiałoby to oznaczać wydarzenie pokroju pandemii lub wojny. Z tego powodu wielu komentatorów uznaje, że wybory w UK mogą odbyć się nawet dopiero w grudniu 2024.
Sytuacje komplikuje fakt, że jesienią przyszłego roku do urn idą wyborcy w Stanach Zjednoczonych. Według Timesa służby miały ostrzegać ministrów, że destabilizacja i niepewność jakie siłą rzeczy wiążą się w wyborem nowych władz w dwóch ważnych państwach zachodnich jednocześnie są ryzykowne dla bezpieczeństwa państwa i sytuacji na rynkach.
Ci którzy w Partii Konserwatywnej jeszcze wierzą w zwycięstwo – a przynajmniej deklaratywnie, są i tacy – mówią przeważnie, że trzeba dać sobie czas i odbić na prawo, zmobilizować twardy elektorat obietnicami obniżenia podatków, zaostrzenia polityki migracyjnej, wystąpienia z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i uruchomienia planu odsyłania nielegalnych imigrantów do ośrodków tymczasowego pobytu w Rwandzie. Tu problemem dla torysów jest jednak to, że taki sam plan ma już była Brexit Party, związana z Faragem Reform UK, która zapowiedziała, że tym razem nie wejdzie w sojusz z torysami i wystawi swoich kandydatów, odbierając im tym samym kilka tysięcy wyborców.
Centroprawica w Partii Konserwatywnej podchodzi do sytuacji pragmatycznie – dla większości z nich nie da się już nic zrobić i te wybory są przegrane. Financial Times donosi, że Sajid Javid będzie po wyborach pracować dla firmy Centricuss, George Eustice założył własną firmę, a agencja Kea szuka pracy dla Dominica Raaba. Jak dotąd 47 posłów Partii Konserwatywnej ogłosiło, że nie wystartuje w kolejnych wyborach. Po wynikach w Mid Bedfordshire Observer napisał, że dołączy do nich także obecny kanclerz Jeremy Hunt, który boi się porażki w stylu Michaela Portillo w 1997. Rzecznik kanclerza zdementował jednak te doniesienia. Co ciekawe jeszcze kilka tygodni temu Jeremy Hunt zasugerował, że wybory mogłyby się odbyć jesienią 2024, gdy inflacja spadnie do trzech procent i opinia publiczna zacznie odczuwać poprawę sytuacji gospodarczej. Moi rozmówcy tłumaczą jednak, że nawet w gronie własnych działaczy, chodzi już tylko o zachowanie pozorów. Inflacja spada znacznie wolniej niż zakładały rządowe plany, a Jeremy Hunt, który 22 listopada wygłosi oświadczenie budżetowe, nie ma praktycznie pola do manewru.
Co więc zrobi premier? Być może zaskoczy nas wszystkich. Cathrine Haddon z Institute of Government sugeruje, żeby uważnie słuchać co rząd zaproponuje w King’s Speech 7 listopada, bo jeśli będzie to pełna agenda, to najprawdopodobniej na wybory poczekamy przynajmniej do jesieni 2024, jeśli zaś planów będzie niewiele można zakładać, że wybory będą już wkrótce.
https://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/09/Ping.png9001600Kasia Sobiepanekhttps://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/03/Logo_30.03-425x420-1-300x296.jpgKasia Sobiepanek2023-10-22 16:36:582023-10-22 16:38:10Ping Pong – Kiedy odbędą się wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii?
U-turn: mini-analiza możliwości zorganizowania w Wielkiej Brytanii przyspieszonych wyborów parlamentarnych.
Po przeprowadzeniu przez Borisa Johnsona rekonstrukcji rządu we wrześniu 2021 Telegraph ujawnił, że nowy przewodniczący Partii Konserwatywnej Oliver Dowden powiedział pracownikom CCHQ, żeby szykowali się do wyborów za 20 miesięcy.
Ostatnie wybory parlamentarne odbyły się rok i 10 miesięcy wcześniej. Przyniosły nowemu liderowi Partii Konserwatywnej Borisowi Johnsonowi 80-mandatową przewagę. Kolejne wybory planowane są na maj 2024 roku, czyli za 2 lata i 7 miesięcy. Czemu miałby odbyć się wcześniej?
Najważniejszy argument przeciw przyspieszonym wyborom w przyszłym roku to spodziewany spadek poparcia torysów, który czasem przebija się w sondażach. „Spodziewany”, bo media piszą już o „Winter of Discontent„, którą sygnalizują: problemy z produkcją/przechowywaniem/dostawami żywności, brak rąk do pracy w wielu sektorach, panika na stacjach benzynowych, rosnące ceny energii, rosnąc podatki, cięcia dopłat do świadczeń Universal Credit, zimowy kryzys w NHS itd.
Poza oceną ad hoc, wybory oznaczałyby też rozliczenie dotychczasowych rządów Johnsona. Choć pandemia podzieliła się z brexitem odpowiedzialnością za negatywne skutki wystąpienia z UE, to jednocześnie przyćmiła efekt hasła: „Get Brexit done”. Otwarte pozostaje pytanie jak opinia publiczna oceniłaby teraz zasadność decyzji rządu z początków pandemii.
Ponadto przyspieszone wybory trzeba uzasadnić, szczególnie jeśli ma się w Izbie Gmin bezprecedensową większość 80 mandatów. Wyborcy nie lubią przyspieszania wyborów, mówi się o „zmęczeniu polityką” po brexicie. Tak jak w 2017 mogłoby się okazać, że wybory „ukarzą” przy urnach, tych którzy ich tam zbyt szybko wysłali.
To powiedziawszy, kryzysy mijają, nastroje społeczne się zmieniają, sondażowe wyniki torysów, jak na środek kadencji, są niezłe, manipulacje polityczne i socjotechniczne zaś bywają skuteczne.
Jedyny twardy dowód przeciw teorii o przyspieszonych wyborach to jak się wydaje brak przygotowań w Partii Konserwatywnej: Oliver Dowden mówił o 20 miesiącach, a spodziewana nie prędzej niż pod koniec 2023r. reforma okręgów wyborczych ma sprzyjać torysom i Sebastian Payne z FT pisze, że kandydaci przygotowywani są pod nowe okręgi.
Śladów przygotowań do wyborów próżno było szukać na konwencji torysów 2021 w Manchestrze. Nie było temu poświęcone ani jedno wydarzenie. W otoczeniu graficznym z poprzedniej kampanii odnosiło się raczej wrażenie, że torysi dopiero świętują sukces grudnia 2019. Po konwencji Mirror sugerował, że wybory mogą odbyć się w 2023. Była doradczyni Johnsona, Nikki da Costa w Telegraphie zaś pisała, że roztropnie byłoby być gotowym do jesieni 2023.
O tym, że wyborów się na razie nie spodziewa mówił nam także David Lidington. To że wyborów na razie nie będzie todość powszechna opinia wśród torysów: „Pandemia opóźniła wszystkie krajowe programy i pogmatwała plany budżetowe. Nawet w przypadku wyborów w 2024 Boris Johnson ma mało czasu, żeby pokazać wyborcom Red Wall rezultaty levelling-up, a nie nowe obietnice… No 10 wie, że to są głosy wypożyczone od Labour. Niczego nie można wykluczyć, ale byłbym bardzo zaskoczony, gdyby wybory odbyły się wcześniej niż wiosną 2024, może jesienią 2023”.
Niemniej zawsze, gdy na Downing Street pojawia się wyborczy guru torysów Lynton Crosby powinna się zapalić czerwona lampka. Ostatnio widziano go tam w lipcu.
Partia Konserwatywna rządzi od 2010 roku, samodzielnie od 2015. W książce Sebastiana Payne’a Boris Johnson mówi o ambicji pobicia rekordu Margaret Thatcher, która sprawowała władzę przez 11 lat. Ale żeby do tego doszło, wybory muszą przede wszystkim przedłużyć rządy torysów w jak najbezpieczniejszy sposób, a więc we „wrogie” partie polityczne trzeba uderzyć, gdy są najsłabsze.
Ważne jest także to, że mówimy tu o zabezpieczeniu kolejnych lat rządów, nie o spektakularnym zwycięstwie. Sukces 80-mandatowej będzie bardzo trudno powtórzyć.
I tu pojawiają się dwa poważne argumenty za możliwością organizacji przyspieszonych wyborów. Torysi mają pieniądze na kampanię, Labour – nie. Partyjna kasa napełnia się miedzy innymi dzięki skutecznym wysiłkom wiceprzewodniczącego Bena Elliota, który przez swoją firmę Quintessentially wskazywał bogatym darczyńcom drogę do spełnienia politycznych lub społecznych ambicji przy pomocy partii rządzącej. Otrzymał za to upomnienie od Komisji standardów, by nie mieszał polityki z biznesem.
Labour zaś wypłaciła odszkodowania za konflikty z czasów Corbyna, straciła składki członkowskie odchodzących sympatyków poprzedniego lidera i grozi jej wycofanie/zmniejszenie funduszy od związków zawodowych. Problem pustej kasy partyjnej pokazuje spór o cięcie etatów w partyjnej centrali.
Drugi argument za wyborami to polityczne przywództwo. Rekonstrukcja rządu pokazała, że mimo licznych konfliktów wewnętrznych Johnson nadal cieszy się autorytetem we własnej partii. Jednym ruchem usunął z rządu Gavina Williamsona – jedynego polityka, którego nikt już nie chciał bronić. Drugim przesunął Dominica Raaba, który wciąż ma silną pozycję, ale przeciwko któremu burzyło się jego własne ministerstwo. Raab trafił na niższe stanowisko, ale dodając mu tytuł wicepremiera, Johnson uchronił go przed wizerunkową porażką. Premier zapewnił też awans wschodzącej gwieździe Liz Truss, usunął bladą i politycznie nieciekawą Amandę Milling. Jeśli nie liczyć pretensji niewiele teraz znaczącej dawnej frakcji One Nation po usunięciu Roberta Bucklanda, to wszyscy wydają się zadowoleni.
Starmer natomiast nadal buduje przywództwo i mozolnie jednoczy partię, odcinając wpływy skrajniejszych ugrupowań. Po sukcesie reformy zasad wybierania lidera na jesiennej konwencji partyjnej wydaje się, że jego pozycja będzie się umacniać. W sondażach osobistej popularności już radzi sobie lepiej.
Ciekawa jest także kwestia dziedzictwa politycznego Johnsona. Jak wspomniany David Lidington wszyscy zakładają, że Johnson ma mało czasu, żeby pokazać opinii efekty swoich wielkich planów, ale zakładają, że z tego powodu będzie zwlekał z wyborami jak najdłużej się da. Może jednak będzie zupełnie odwrotnie?
Po pierwsze levelling-up. Sam Johnson mówi, że „to trochę zajmie” i „na efekty tego wielkiego, wielkiego projektu poczekamy z 10 lat”. Institute of Government także zwraca uwagę, że program nie pasuje do typowego cyklu wyborczego. IfG po zbadaniu sposobu przyznawania środków z Towns Fund stwierdza też, że ministrowie mogę bez kontroli kierować je do okręgów, w których rządzi Partia Konserwatywna lub do okręgów, o które torysi będą walczyć z Labour. To pozwala punktowo i relatywnie szybko dać wyborcom namacalny dowód starań partii rządzącej. Rekonstrukcję rządu także odebrano jako przygotowanie do wyborów poprzez przekazanie opieki nad całościowym projektem levelling-up Michaelowi Gove i Neilowi O’Brienowi. I tu jeszcze jedna czerwona lampka: Czemu Andy Haldane został szefem zespołu zadaniowego ds. levelling-up tylko na 6 miesięcy skoro to taki długoterminowy projekt?
Druga część planowanego dziedzictwa Borisa Johnsona to net zero. Choć złośliwi powiedzą, że to nie dziedzictwo Borisa, tylko Carrie Johnson. Tu znów występuje ten sam problem, bo projekt zmaterializuje się nawet nie za 10, ale bardziej za 20 lat. Jednak do światowych liderów przed COP26 Johnson mówił: „Przyszłe pokolenia ocenią nas po tym co osiągniemy w najbliższych miesiącach”.
Co więcej w przeciwieństwie do levelling-up – w sprawie net zero nie ma konsensusu wśród posłów Partii Konserwatywnej. Szczególnie skrzydła, które łączą powiązania finansowe z branżą energetyczną. Ale są i tacy, którzy sprzeciwiają się temu ideowo, uważając, że priorytetowo powinno się traktować wyborców Red Wall. Czy radykalniejsze posunięcia w kwestii obrony klimatu nie będą wymagały zmian pokoleniowych w szeregach partii, tak jak w 2019 Johnson pozbył się niepasujących do wizji brexitu?
Podsumowując, w kolejnych wyborach torysi będą raczej sprzedawać wizję, nie jej efekty, niezależnie od tego czy będzie to rok 2022, 2023, czy 2024. Boris Johnson zarówno w kampanii Vote Leave jak i w końcówce przepchania dealu brexitu przez Izbę Gmin i w wyborach 2019 pokazał, że nie zawsze liczą się czyny, czasem starczą upór, charyzma, slogany i dobra kampania.
Dlatego uważam, że Johnson szykuje się do zorganizowania wyborów. Nie sądzę, żeby znał już datę. Kiedy będą zależy m. in. od ocen chwilowych i trwalszych trendów zaufania do rządu, których opinia publiczna raczej nie pozna, szybkości umacniania się pozycji Starmera w Labour, prognoz gospodarczych. Może lepiej będzie zrobić je wcześniej, gdy negatywne efekty brexitu mieszają się nadal z efektami pandemii.
Na pewno warto obserwować kiedy rząd zabierze się za ustawę o kadencyjności parlamentu (FTPA). Według obecnie obowiązującego prawa wybory zaplanowane są na maj 2024 roku i powinny odbyć się nie później niż plus minus styczeń 2025. W programie wyborczym Partia Konserwatywna zapisała jednak obietnicę powrotu do stanu prawnego sprzed 2010 roku i odebrania parlamentowi prawda współdecydowania o przedterminowych wyborach. W tej chwili potrzeba na to zgody 2/3 parlamentu (434 posłów). I to da się zrobić. Ale skuteczne partie opozycyjne byłyby w stanie stworzyć odpowiednią oprawę polityczną do takiego głosowania, podsycając u wyborców wątpliwości, czy aby na pewno przyspieszone wybory są konieczne. Zniesienie FTPA oddaje decyzję całkowicie w ręce premiera i pozwala ograniczyć polityczny teatr do minimum. Jednocześnie pozwala mu na taki wybór daty, który wspierany wewnętrznymi badaniami sondażowymi da rządowi najlepsze szanse na wygraną.
„Sadzę, że Oliver Dowden powiedział, że musimy być gotowi na wybory bez względu na to kiedy miałaby się odbyć” – powiedział po rekonstrukcji rządu minister środowiska George Eustice. Dowden potwierdził to w podcaście Chopper’s Politics podczas jesiennej konwencji Partii Konserwatywnej. Często okazywało się, że decyzja zapadała na No 10 w momencie zaskakującym dla szeregowych posłów partii rządzącej.
https://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/09/Przyspieszone-wybory-parlamentarne-w-Wielkiej-Brytanii.png9001600Kasia Sobiepanekhttps://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/03/Logo_30.03-425x420-1-300x296.jpgKasia Sobiepanek2021-09-27 16:50:242021-11-03 16:16:52U-turn: Przyspieszone wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii
W marcu 2022 roku rząd uchylił ustawę o kadencyjności parlament, przywracając premierowi pełną decyzyjność w sprawie daty nowych wyborów.
Poniższy tekst opisuje procedurę z lat 2010-2022.
Zmiana urzędującego premiera bez wyborów parlamentarnych
Zgodnie z instrukcją gabinetową, jeśli ustępujący premier ma większość w parlamencie, wybór jego/jej następcy należy do partii rządzącej. Tak stało się, gdy Theresa May przejmowała urząd Davida Camerona w 2016r. i gdy Boris Johnson przejmował urząd Theresy May w 2019r.
Gdy jednak Izba Gmin przyjmie wotum nieufności wobec urzędującego premiera lub rządu, rozpoczyna się 14 dni, w którym z aktualnego składu parlamentu może zostać powołany nowy rząd lub ustępujący rząd może ponownie uzyskać zaufanie Izby Gmin:
jeśli nowy rząd uzyska zaufanie Izby Gmin poprzez przyjęcie wniosku o wotum zaufania, nie dochodzi do wyborów
jeśli żaden rząd nie uzyska zaufania Izby Gmin, po upływie 14 dni rozpisywane są nowe wybory.
W 14-dniowym okresie może dojść do kilku prób sformułowania nowej administracji
Instrukcja gabinetowa mówi, że „gdy jest jasne”, że urzędujący premier nie ma zaufania Izby Gmin, a zaufanie takie uzyskała nowa administracja, oczekuje się, że urzędujący premier poda się do dymisji
jeśli istnieje możliwość stworzenia kilku wariantów nowej administracji, partie powinny zasiąść do rozmów, przy czym:
urzędujący premier pozostaje na stanowisku do czasu złożenia rezygnacji
oczekuje się, że urzędujący rząd powinien podać się do dymisji, „gdy jest mało prawdopodobne”, żeby mógł zdobyć zaufanie Izby Gmin i wyłoni się wyraźna alternatywa
oczekuje się, że monarcha nie będzie zaangażowany w rozmowy o formowaniu nowego rządu, ale osoby zaangażowane powinny informować monarchę o przebiegu rozmów
partie starające się porozumieć mają prawo do pomocy ze strony urzędników służby publicznej tylko za zgodą urzędującego premiera
jeśli istnieją poważne wątpliwości co do tego, że urzędująca administracja zdobędzie zaufanie Izby Gmin, wprowadzone będą określone ograniczenia w jego działalności rządowej
Zmiana premiera po wyborach
Większość absolutna
Jeśli jedna z partii zdobędzie większość w parlamencie – minimum 326, w praktyce 324, mandaty – utworzy rząd.
Przyjmuje się, że urzędujący premier zachowa swoją funkcję, jeśli utrzyma większość głosów w Izbie Gmin. Nie ma potrzeby by monarcha ponownie prosił urzędującego premiera o objęcie stanowiska. Jeżeli jednak w wyniku wyborów większość zdobędzie inna partia, urzędujący rząd natychmiast powinien podać się do dymisji. Monarcha poprosi wtedy lidera zwycięskiej partii o utworzenie nowego rządu.
Jeśli żadna z partii nie zdobędzie absolutnej większości powstanie tzw. hung parliament.
Hung parliament – parlament bez większości
Jeśli żadna z partii nie zdobędzie większości w Izbie Gmin, urzędujący premier pozostaje na stanowisku do momentu, gdy sam zdecyduje się podać do dymisji. Zakłada się, że nastąpi to, gdy stanie się oczywiste, że nie ma zaufania nowej Izby Gmin. Urzędujący premier znajduje się więc na uprzywilejowanej pozycji. Przy „zawieszonym parlamencie” ogromną rolę odgrywają też indywidualne decyzje przywództwa poszczególnych partii oraz zaufanie Izby Gmin, czyli stanowisko szeregowych posłów.
Negocjacje – najważniejszy i najtrudniejszy moment tworzenia rządu
Jeśli wyłoni się kilka formacji, które będą chciały stworzyć rząd, partie polityczne mogą rozpocząć negocjacje. Ich celem jest ustalenie, która formacja ma największe szanse na zdobycie zaufania Izby Gmin.
Przebieg negocjacji, ich format i długość, są ustalane między przywództwem poszczególnych partii. Dużą rolę gra tu nie tylko rozdział mandatów, ale także osobowości polityków. Przykładowo, mówi się, że w 2010r. nie było mowy o koalicji Liberalnych Demokratów z Partią Pracy, bo Nick Clegg nie znosił Gordona Browna.
Na prośbę zainteresowanych stron i za pozwoleniem urzędującego premiera służba cywilna może brać udział w negocjacjach. Jeśli premier wyrazi zgodę na włączenie służby cywilnej, dostęp do konsultacji z urzędnikami musi być równy dla wszystkich partii.
Negocjacjom przyświeca zasada: nowy rząd musi mieć zaufanie Izby Gmin. Dlatego negocjacje to dwa równoległe procesy: 1) ustalenie kto zdobędzie zaufanie Izby Gmin i 2) ustalenie kto na pewno tego zaufania nie zdobędzie. To tylko pozornie to samo. W czasie negocjacji cały czas urzęduje poprzedni premier i sprawuje urząd do czasu samodzielnego złożenia rezygnacji. Tak długo jak będzie przekonany, że jest w stanie zdobyć zaufania Izby Gmin i nie pojawi się inna formacja, która także rościć sobie będzie do tego prawo, tak długo pozostanie na stanowisku.
W przypadku brak absolutnej większości możliwie są trzy rozwiązania:
jednopartyjny rząd mniejszościowy, wspierany, lub nie, przez zawierane ad hoc porozumienia z innymi partiami;
formalne porozumienie międzypartyjne, takie jak obowiązywało np. w latach 1977-1978 między labourzystami i liberałami;
formalny rząd koalicyjny, w skład którego wchodzą ministrowie z więcej niż jednej partii; rząd taki zazwyczaj ma większość w Izbie Gmin, np. rząd konserwatystów i liberałów 2010 -2015.
Co może zrobić urzędujący premier?
Urzędujący premier stoi na uprzywilejowanej pozycji. To on wybiera moment swojej rezygnacji. Ma nawet teoretycznie prawo pozostać przy władzy do pierwszego posiedzenia Izby Gmin bez względu na wynik wyborów. Podczas tego posiedzenia jednak szybko okaże się, czy nadal posiada zaufanie parlamentu.
Jeśli jednak jest oczywiste, że zdobycie zaufania Izby Gmin przez urzędującego premiera jest bardzo mało prawdopodobne, a z drugiej strony istnieje duże prawdopodobieństwo, że inny kandydat takie zaufanie zdobędzie, to oczekuje się, że urzędujący premier ustąpi i nie skorzysta z prawa „sprawdzenia się” przed parlamentem.
Ostatnie doświadczenia wskazują, że premier nie rezygnował ze stanowiska do czasu wyłonienia klarownej kandydatury następcy. W przyszłości okaże się, czy stanie się to konwencją konstytucyjną.
Rola monarchy w tworzeniu rządu
Monarcha prosi kandydata, którego uznaje za cieszącego się zaufaniem Izby Gmin, o objęcie funkcji premiera i stworzenie rządu Jej Królewskiej Mości. Żeby to zrobić musi otrzymać jednoznaczną kandydaturę. Od brytyjskiej Królowej oczekuje się neutralności. A od polityków stworzenia takiej atmosfery negocjacji, aby nie stawiać Królowej w nieręcznej sytuacji i nie zmuszać do podejmowania decyzji politycznych. Oczekuje się, że monarcha nie będzie brał udziału w negocjacjach, choć prowadzący negocjacje mają obowiązek informować monarchę o przebiegu rozmów.
Z historycznego punktu widzenia, monarcha posiada ograniczoną możliwość samodzielnego wyboru premiera, ale ostatnia taka sytuacja miała miejsce w roku 1834 i została powszechnie uznana za podważającą pozycję monarchy. Monarcha nie powinien być wciągany do rozgrywek politycznych. Rolą osób zaangażowanych w tworzenie rządu jest określenie kto znajduje się na najlepszej pozycji do sformowania rządu i przekazanie tej informacji monarsze. Szczególną rolę pełni w tym urzędujący premier.
Jest premier – co dalej?
Gdy w wyniku negocjacji powstanie układ cieszący się zaufaniem parlamentu, trzeba jeszcze to zaufanie potwierdzić na deskach Izby Gmin.
Datę rozpoczęcia sesji nowego parlamentu wyznacza Królowa za radą premiera. Ostatnia praktyka sugeruje 12 dniową przerwę między wyborami a pierwszym posiedzeniem. Okres ten może jednak ewentualnie zostać wydłużony, jeśli będą się nadal toczyć negocjacje. Dziś przyjmuje się jednak, że 12 dni powinno wystarczyć.
Wybór speakera (przewodniczącego) Izby i złożenie przysięgi przez nowych posłów to zazwyczaj pierwsze zadanie nowego parlamentu. Kolejna istotna kwestia to głosowanie nad Queen Speech – programem nowego rządu. Odbywa się ono zazwyczaj w drugim tygodniu sesji, po wygłoszeniu przemówienia przez Królową i po kilka dniach debaty nad proponowanym programem.
Wygranie głosowania to potwierdzenia zaufania dla nowego rządu, który będzie 5 lat, aby zrealizować proponowane w przemówieniu reformy.
Głosowanie nad Mową Tronową jest szczególnym wyzwaniem dla rządu mniejszościowego. Jednak przegranie tego głosowania nie jest równoznaczne z rozwiązaniem parlamentu, ani nowymi wyborami.
Wotum zaufania i wotum nieufności
Zaufanie Izby Gmin (ang. the confidence of the House of Commons) jest kluczowe przy tworzeniu rządu. Jeśli żadna z partii nie zdobędzie większości te słowa te będą padać non-stop zarówno w czasie negocjacji, jak i w mediach.
Według Cabinet Manual zaufanie Izby Gmin nie jest równoznaczne z posiadaniem większości w Izbie Gmin, ani też z wygrywaniem każdego głosowania. Zaufanie sprawdza się za pomocą głosowania nad wotum zaufania lub wotum nieufności. To nowy mechanizm wprowadzony przez Fixed-term Parliament Act 2011.
Zgodnie z ustawą, jeśli rząd przegra głosowanie nad wnioskiem o treści „ten rząd nie ma zaufania Izby Gmin”, parlament ma 14 dni na stworzenie innego rządu lub ponową próbę zdobycia zaufania przez ten sam rząd. Jeśli nikt nie będzie w stanie uzyskać zaufania Izby w głosowaniu na wnioskiem o treści „ten rząd ma zaufanie Izby Gmin”, odbędą się nowe wybory.
Sprecyzowanie formułki głosowania nad wotum zaufania/nieufności jest nowością w brytyjskim systemie. Inne działania Izby Gmin, które wcześniej uznawano za wyrażenie wotum nieufności, nie pozwalają już teraz premierowi na ogłoszenie nowych wyborów.
Kiedy będę kolejne wybory?
Zgodnie z Fixed-term Parliament Act lat kadencja Izby Gmin trwa 5 lat. Najbliższe wybory są więc planowane na maj 2024. Przeprowadzenie przyśpieszonych wyborów parlamentarnych jest możliwe, gdy:
2/3 posłów Izby Gmin uzna, że trzeba ogłosić wcześniejsze wybory i przegłosuje wniosek o treści: „należy przeprowadzić przyśpieszony wybory parlamentarne”.
rząd straci zaufanie Izby Gmin, czyli przegra w głosowaniu o wotum nieufności i w ciągu 14 dni żaden inny rząd nie zdobędzie zaufania Izby w głosowaniu o wotum zaufania
W obu tych przypadkach na wniosek premiera monarcha wyznacza datę wyborów. Parlament zostaje rozwiązany 17 dni przed wyborami. W programie wyborczym 2019 Partia Konserwatywna zapowiedziała jednak zniesienie ustawy o kadencyjności parlamentu. Ponieważ Boris Johnson zdobył w tych wyborach większość, jego rząd może zmienić prawo wyborcze przed zaplanowanymi wyborami.
Ostatnia aktualizacja: grudzień 2019. Pierwsza wersja wpisu ukazała się 3 maja 2015.
https://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/08/Jak-Wielka-Brytania-wybiera-premiera.png9001600Kasia Sobiepanekhttps://ukpolitics.pl/wp-content/uploads/2021/03/Logo_30.03-425x420-1-300x296.jpgKasia Sobiepanek2021-08-01 18:04:002022-07-06 10:48:23Przewodnik UKpoliticsPL: Jak Wielka Brytania wybierała premiera w latach 2010-2022?