Wpisy

PingPong: Plan Sunaka a plan Starmera

To jest PingPong – polityczny blog z UK

Kłopoty torysów

„Najgorszy wynik torysów od 40 lat” i „najczarniejszy z rysowanych wcześniej czarnych scenariuszy”. W czwartkowych wyborach do rad samorządowych rządząca Partia Konserwatywna straciła 474 z posiadanych wcześniej 989 mandatów, przestała kontrolować 10 z 16 rad, w których poprzednio miała absolutną większość, obroniła tylko jedno stanowisko burmistrza regionu, podczas gdy Partia Pracy zdobyła lub obroniła 10 pozostałych. Torysi stracili także na rzecz Labour 10 stanowisk komisarza ds. policji.

Opozycyjna Partia Pracy zdobyła łącznie 1158 mandatów, polepszając swój wynik z 2021r. o 186. Będzie też sprawować kontrolę nad 51 radami, o 8 więcej niż poprzednio. Labourzyści utrzymali 6 stanowisk burmistrzów, dokładając do tego 3 nowo powstałe i 1 odebrane torysom.

Wyjątkowy wynik uzyskali Liberalni Demokraci, zdobywając łącznie 522 mandaty radnych, czyli więcej niż Partia Konserwatywna. O prawie połowę zwiększyła liczbę radnych Partia Zielonych, uzyskując łącznie 181 mandatów. Kolejne 228 miejsc w radach trafiło w ręce kandydatów niezależnych, o 93 więcej niż w 2021r. Tyle jeśli chodzi o liczby.

Kłopoty Labour?

Niespodzianki nie było. Na takie wyniki wskazywało przedwyborcze sondaże w poszczególnych regionach. Bez wątpienia sukcesem wizerunkowym dla Labour jest zdobycie fotela burmistrza West Midlands. Wyścig był jednak na tyle wyrównany, że konieczne było ponowne przeliczenie głosów i ostatecznie okazało się, że Richard Parker wygrał z Andy Streetem różnicą zaledwie półtora tysiąca głosów. Jednak zwycięstwo Labour w odbywających się jednocześnie wyborach uzupełniających do parlamentu w Blackpool South – także spodziewane – liczbowo było już imponujące, wskazując na 26% swing (przepływ wyborców).

Klęska torysów jest niekwestionowana, jeśli nie nazywa się tego tak na pierwszych stronach gazet, to głównie dlatego, że wszyscy się tego spodziewali. Być może dlatego to wynik Labour, który nie zbliżył się ani procentowo ani liczbowo do sukcesu z 1996r. przyciąga więcej uwagi. Można z niego wnioskować, że rozczarowanie rządami Partii Konserwatywnej jest większe niż entuzjazm wobec zastąpienia ich Partią Pracy. Wyborcy częściej głosują na centrum i lewicę, mają tam jednak do dyspozycji kilka opcji, co potencjalnie może stanowić problem dla Partii Pracy w kolejnych wyborach.

NEC i teoria Thrashera

Takie jest też podłoże popularności, szczególnie w mediach skłaniających się ku prawicy, teorii profesora Michaela Thrashera. Thrasher użył projekcji procentowego podziału głosów w wyborów lokalnych (NEC) do stworzenia modelu wyników wyborów parlamentarnych. Wywnioskował, że mimo 20-punktowej przewagi w sondażach ogólnokrajowych Partia Pracy może nie uzyskać większości w wyborach do Izby Gmin.

Z tą teorią polemizują inni psefolodzy. Profesor Will Jennings z Uniwersytetu w Southampton przypomina, że w poprzednich latach torysi uzyskiwali podobne wyniki NEC i w sondażach ogólnokrajowych, ale już NEC Labour był średnio o 5,8 punktów procentowych niższy niż ich popularność w sondażach. Jennings mówi wprost: w wyborach lokalnych procent głosów na torysów jest wyższy niż wskazywałyby na to sondaże ogólnokrajowe, natomiast Labour wypada w nich procentowo znacznie gorzej.

Chris Curtice z Opinium (a jednocześnie kandydat Labour) pisał na X, że przekładanie NEC na wynik wyborów parlamentarnych nie ma sensu. Po pierwsze, wyborcy zachowują się inaczej w wyborach lokalnych, chętniej wybierają mniejsze partie, mające rozpoznawalnych lokalnie kandydatów. Po drugie – pamiętając o antytorysowskich nastrojach – są duże szanse, że w wyborach parlamentarnych Brytyjczycy zagłosują taktycznie na Labour jako główną siłę mogącą powstrzymać Partię Konserwatywną. Poza tym NEC nie uwzględnia, ani tego, że w wyborach parlamentarnych Reform ma wystawić kandydatów w znacznie większej liczbie okręgów, podbierając tym samym głosy torysom (podczas gdy Zieloni i kandydaci niezależni maksimum swoich sił alokują w wyborach lokalnych), ani sytuacji w Szkocji, czy w Walii, gdzie Labour zawsze wiedzie się lepiej.

Do tego trzeba dodać, że Partia Pracy tłumaczy się taktyką „produktywności” swoich głosów, tzn. przejmowania mandatów, mimo osiągnięcia najlegalniejszego wyniku procentowego. Labourzyści wolą inwestować środki i czas aktywistów w mniejszych miejscowościach, gdzie mają szansę przejąć mandaty od Partii Konserwatywnej, niż w dużych miastach, gdzie lewica i tak ma duże szanse na wygraną. Czas pokaże, czy to dobry wybór.

Faktem jest, że Zieloni wraz z wykluczonymi przez Starmera siłami corbynowskiej skrajnej lewicy oraz niezależnymi kandydatami, którzy opuścili Labour niezadowoleni z jej stanowiska ws. konfliktu na Bliskim Wschodzie, wspomagani przez prorosyjskiego George’a Galloway’a, mogą wspólnymi siłami stać się dla Labour tym, czym kiedyś UKIP, a dziś Reform, jest dla torysów. Przed tym ostrzega Thrasher, nawet jeśli media widzą w jego teorii głównie sensację o parlamencie bez większości.

Sunak między prawicą a centrum

Wybory lokalne przeorientowały nieco narracje polityczne. Torysi będą wykorzystywać teorie Thrashera na użytek wewnętrzny, by przekonywać polityków i aktywistów, że nadal jest o co walczyć i trzeba prowadzić intensywną kampanię. To ważne, bo nastroje są… mówiąc wprost: beznadziejne. Choć być może to w pewnym sensie ratuje Sunaka przed zapowiadaną od tygodni próbą obalenia go. Po wyborach wezwało do tego kilku prominentnych aktywistów (Tim Montgomerie i David Campbell Bannerman z Conservative Democratic Organisation), ale na razie nikt kto realnie miałby szanse objąć po nim stanowisko. Suella Braverman przyznała w BBC, że żałuje, że poparła Sunaka, ale artykuł w Telegraphie zaczęła od stwierdzenia, ze zmiana lidera nic nie pomoże. Zaznaczę jednak, że prawa strona Partii Konserwatywnej miewa pomysły w stylu kamikadze. Dlatego choć racjonalna analiza wyklucza bunt wobec Sunaka, nie da się stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że komuś nie poszczą nerwy, a ostatnie lata uczą, że gdy już do próby puczu dojdzie, sytuacja może eskalować dość szybko.

W tej chwili wydaje się jednak, że szykuje się raczej dalsza walka na idee z myślą o objęciu stanowiska Sunaka po wyborach. Dwie przeciwstawne frakcje mają na to dokładnie odwrotny pomysł. Artykułując wizję prawicy, Andreya Jenkins mówiła o „prawdziwym konserwatyzmie”, przesunięciu na prawo, walce z imigracją i wystąpieniu z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Prawica chce bowiem odzyskać wyborców, którzy odeszli do Reform. Andy Street, wyglądający coraz bardziej jak kandydat skrzydła One Nation na przyszłego lidera, mówił za to: „umiarkowany, otwarty, inkluzywny, tolerancyjny konserwatyzm był tylko o krok od pokonania Labour w West Midlands. Wygrywa się z pozycji centrowych, nie skrajnych. Nie powinniśmy iść w kierunku wytycznym przez Reform”. Frakcja umiarkowanych patrzy raczej w stronę tradycyjnych wyborców Blue Wall, którzy w wyborach lokalnych wybrali tym razem Liberalnych Demokratów.

Pomysł organizacji wyborów latem jest nieaktualny. Telegraph pisał, o czym raczej wszyscy i tak wiedzieli, że Number 10 planuje wybory jesienią. Ma się wtedy polepszyć sytuacja gospodarcza, być może zmniejszy się inflacja, a za nią stopy procentowe. Number 10 planuje też intensywnie informować jak walczy z nielegalnymi przeprawami migrantów przez kanał La Manche. Jeśli do jesieni, sondaże się nie poprawią, zawsze pozostaje jeszcze opcja wyczekiwania do ostatniej chwili i organizacja wyborów w styczniu 2025r.

Teoria Thashera ma też być wykorzystana przez torysów na użytek zewnętrzny, by przekonać wyborców, że Partia Pracy nie da rady rządzić samodzielnie, bez Zielonych i LibDems. Torysi wracają więc do metafory „koalicja chaosu”, która pomogła im wygrać wybory w 2015r. Z drugiej strony intensywnie będzie też promowane hasło: „głos na Reform, to głos na Labour”. Reform w wyborach lokalnych zdobyło tylko symboliczne dwa mandaty radnych i jedno miejsce w londyńskim Zgromadzeniu, ale już w wyborach uzupełniających w Blackpoool South uzyskało wynik niemal równy torysom. Do tego w wielu radach skutecznie odebrało Partii Konserwatywnej kilka ważnych punktów procentowych, a tego torysi boją się najbardziej. Reform, tak jak wcześniej UKIP, działa jednoznacznie na niekorzyść torysów, a w planach ma wielki powrót Nigela Farage’a (który jest de facto właścicielem firmy Reform Ltd). Niewykluczone, że obok prawicowych mediów – GB News, Telegrapha, być może Guido Fawkesa – kampanię Farage będą tez wspierać niektórzy torysi, np. Liz Truss, którą często widać w towarzystwie dyrektora Reform i która choć sama twierdzi, że nie ma apetytu na powrót do roli szefowej torysów widzi się jako 'kingmakerka’. Z drugiej strony o rozmowach Farage z … Borisem Johnsonem informował Times i tutaj więc może zawiązać się jakaś kolaicja. Farage ma na pewno w rękawie wiele niespodzianek.

Ostatnia faza planu Starmera

Widmo parlamentu bez większości paradoksalnie może być jednak pomocne dla Labour, która chce zmobilizować wyborców nie tylko do wyrażania antytorysowskich sentymentów, ale i faktycznego pójścia do urn, żeby doszło do „zmiany” – słowo-klucz przyszłej kampanii. W wyborach lokalnych wielu wyborców pozostało bowiem w domu. To swoją drogą także podważa nieco teorię Thrashera, nie wiadomo bowiem do końca jaki był powód niskiej frekwencji.

Labour przyznała także, że ma do rozwiązania problem z komunikacją stanowiska w sprawie konfliktu w Gazie, przez które – zdaniem władz partii straciło mandaty w Rochdale i nie przejęło władzy w Oldham. Wielu labourzystowskich komentatorów twierdzi jednak, że w wyborach parlamentarnych kwestia pro-palestyńska nie będzie tak istotna jak gospodarka. Tutaj kompetencje Labour oceniane są w sondażach wyżej niż działania torysów.

Po wyborach lokalnych Labour przejdzie do kolejnej fazy kampanii, dokładnie zaplanowanej przez Starmera i jego sztab. Na starmeoromanię w stylu corbynomanii, czy blairomanii nie ma szans, ale nikt w teamie Starmera na to nie liczył. Mając już pewność co do antytorysowskich nastrojów wyborców, Labour spróbuje teraz przedstawić bardziej szczegółową wizję poszczególnych polityk, przekazać ją wyborcom i przekonać do niej, licząc, że to przekona do wyboru Labour, nie mniejszych partii w centrum i lewicy.

U-turn: Czy rząd Sunaka zostanie obalony

U-turn: Mini-analiza możliwości obalenia rządu Rishiego Sunaka przez prawicowe skrzydło Partii Konserwatywnej przed wyborami parlamentarnymi.

Partia Konserwatywna toczy w tej chwili walkę na dwóch frontach, oficjalnie w wyborach parlamentarnych, której targetem są wyborcy, oraz nieoficjalnie o kształt partii po wyborach –  kto przejmie przywództwo w partii i która frakcja zdobędzie największe wpływy – tu targetem są członkowie Partii Konserwatywnej.

Zazwyczaj takie dwa cele nie wykluczałyby się wzajemnie. U torysów jest jednak inaczej. Sondaże nieubłaganie wskazują, że wybory parlamentarne są przegrane. Do tego po prawej stronie partii poziom lojalności wobec lidera jest niski. Wobec niemal pewnej porażki walka o przywództwo staje się dla niektórych członków PK ważniejsza niż walka o wynik wyborów parlamentarnych. W efekcie wybory parlamentarne przestają być cezurą, po której zwyczajowo nastąpiłaby wymiana przegranego lidera partii, a stają się narzędziem w walce o przywództwo, wyborcy są traktowani instrumentalnie, prawdziwym obiektem działań są zaś parlamentarzyści i członkowie Partii Konserwatywnej, a do obalenia rządu może potencjalnie dojść niejako przypadkiem w ramach prób zainstalowania własnego lidera partii przez prawicę.

Kto i dlaczego nie lubi Sunaka?

Grupa posłów już dziś zdecydowanych na usunięcie Sunaka jak najszybciej nie jest liczna. W drugim głosowaniu flagowego projektu ustawy rwandyjskiej przeciw rządowemu projektowi zagłosowało 11 posłów.

Środowisko niesprzyjające Sunakowi jest jednak szersze i obejmuje:

  • najbliższych zwolenników Borisa Johnsona, nadal pamiętających rolę Sunaka w usunięciu byłego premiera ze stanowiska, jak Andrea Jenkyns, pierwsza posłanka, która publicznie ogłosiła przesłanie pisma z prośbą o organizację głosowania wotum nieufności wobec Rishiego Sunaka, czy Peter Cruddas – sponsor i założyciel Conservatieve Democratic Organisation;
  • European Research Group, czyli zwolenników twardego brexitu, którzy nie lubią Sunaka za „pro-europejskiejość”, czyli za odwrót od antyunijnej retoryki i podpisanie Windsor Framework Agreement oraz próby wypracowania platform współpracy z UE
  • obóz wolnorynkowy, który uważa, że premier nie jest „prawdziwym konserwatystą” w gospodarce – brak odpowiednio daleko idących cięć podatków, brak deregulacji itp.
  • populistyczną prawicę skupioną wokół Suelli Braverman i New Conservatives, która nie znosi Sunaka za przynależność do „liberalnych elit”, co potwierdził jeszcze nominacją dla Davida Camerona po usunięciu Braverman, i za zbyt liberalne i „poprawne politycznie” podejście do imigracji, a więc złagodzenie ustawy rwandyjskiej, niechęć do wystąpienia z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz za zmniejszenie szans wyborczych PK przez sprowadzenie dyskursu na sprawy skomplikowane i ich zdaniem nieistotne dla wyborców zamiast skupienia się na prostym przekazie powstrzymania łodzi przemycających do UK nielegalnych imigrantów, czyli jak ujął to Nigel Farage „za bycie oderwanym od przeciętnego wyborcy”

Struktury tych grup są luźne, a ich przywództwo w niewielkim stopniu kontroluje decyzje członków, co można było zaobserwować w Izbie Gmin w pierwszym głosowaniu projektu ustawy rwandyjskiej.  Można szacować, że w tym środowisku obraca się plus minus 60 posłów, co z kolei widać było w głosowaniu poprawki Roberta Jenricka w drugim głosowaniu tejże ustawy. Ich motywacje ideologiczne mają też różną siłę i do pewnego stopnia się przenikają. Wyraźna jest jedynie różnica w podejściu do imigracji wolnorynkowców (zliberalizować) i pozostałych grup (ograniczyć).

Nad tym wszystkim grają jeszcze ambicje osobiste. Do fotela lidera szykuje się po linii imigracyjnej Robert Jenrick, po linii populistycznej Suella Braverman, po linii wolnorynkowej po raz drugi Liz Truss i manewrująca najbardziej niezależnie i szukająca też poparcia wśród bardziej umiarkowanych torysów, wciąż pozostająca w rządzie Sunaka Kemi Badenoch. Innymi słowy, choć łączy ich niechęć do premiera, brak im jednego kandydata, by go zastąpić, a to było kluczem do obalenia poprzednich przywódców.

Poza motywami ideologicznymi ważną rolę grają jeszcze motywy i interesy osobiste poszczególnych posłów. Każdy z nich rozgrywa wybory w okręgu poniekąd samodzielnie i sytuacja każdego jest nieco inna. Dla niektórych najbardziej niebezpiecznym rywalem jest z definicji prawicowa i populistyczna Reform, bo może im odebrać kluczowe 5, 10, czy nawet 15 proc. głosów. Jest więc pokusa by głosić bardziej prawicowe idee – nawet jeśli nie są to jego/jej własne przekonania – by przyciągnąć do siebie elektorat Reform. Mówi się, że niektórzy mogą się posunąć do tego by porozumieć się z partią Richarda Tice’a, może nawet zmienić barwy partyjne jeszcze przed wyborami, i liczyć na zbudowanie bazy wyborczej na połączonym elektoracie obu partii. Szczególnie, jeśli do Reform wróci Nigel Farage, a obecne 13% poparcie tej partii w sondażach jeszcze wzrośnie. Wreszcie, kampania to spory wydatek, a część darczyńców PK sponsoruje także Reform. Choć nie ma na to twardych dowodów, krąży plotka, że hojny sponsor lub sponsorzy są gotowi finansować polityków o bezkompromisowym prawicowym podejściu.

W mniejszym stopniu, choć nie bez znaczenia jest też fakt, że wśród tych, którzy nie chcą lub nie mają szans na pozostanie w parlamencie, bunt to szansa, żeby zaistnieć w prawicowych mediach, budować swoją osobistą markę, sprzedać już napisaną lub piszącą się książkę, a nawet dostać pracę, na przykład w GB News.

Wreszcie dla tych o nieco słabszym charakterze, krytyka Sunaka może wydawać się pomocna w odseparowaniu swojej skromnej osoby od jednej wielkiej porażki za jaką niektórzy uważają obecną Partię Konserwatywną. Warto tu też wspomnieć jeszcze o jednym elemencie – wciąż spadające poparcie Partii Konserwatywnej – zwiększa liczbę posłów z perspektywą utraty mandatu, a przynajmniej u niektórych wywołana tym panika może prowadzić do pochopnych decyzji. Latem eksperci PK szacowali, że posłowie z okręgów, gdzie przewaga wynosiła poniżej 15 tys. głosów, praktycznie mogą już żegnać się z mandatem. Dziś po wzroście popularności Reform ten próg może być znacznie wyższy.

Teraz albo … kiedyś.

I właśnie na wywołanie paniki wydaje się obliczony artykuł, który ukazał się 14 stycznia na pierwszej stronie Telegrapha z wynikami sondażu YouGov. Sugerowały one, że torysów czeka w wyborach parlamentarnych utrata 196 mandatów: a więc mieliby w parlamencie tylko 169 miejsc w porównaniu z 365 uzyskanymi w 2019. Telegraph dodał, choć pracownia YouGov wyraźnie się od tej konkluzji odcięła, że aż 96 torysów utrzymało by mandat, gdyby zagłosowali na nich wyborcy dziś deklarujący głosowanie na Reform. W tych 96 mandatach gazeta zobaczyła nawet szansę na pozbawienie Labour absolutnej większości, łącząc to z komunikatem: „zmiana lidera” pozwoli „uniknąć katastrofy”. Tekst został odebrany jako wezwanie do zmiany Rishiego Sunaka na bardziej prawicowego lidera pod pretekstem – lub też w celu – ratowania wyborczych szans torysów.

Sondaż sfinansowała nowa grupa: Conservative Britain Alliance, której jedynym publicznie znanym reprezentantem jest lord Frost, a która ma składać się ze sponsorów PK „zaniepokojonych” wynikami sondaży. Do tej pory żaden sponsor PK nie przyznał się do uczestnictwa w grupie, a kilku – w ten Peter Cruddas i przedstawiciele Petera Marshalla i Alexandra Temerko zaprzeczyło. Co wiemy o CBA? Nie są nigdzie zarejestrowani. Sondaże projektuje dla nich Will Dry, do świąt doradca Rishiego Sunaka, który we własnym przekonaniu zrozumiał, że partia zmierza w kierunku „masakry” i zrezygnował z pracy na No10. Dla opinii publicznej to mało znane nazwisko, w partii natomiast jest dość rozpoznawalny.

Według Bloomberga CBA prowadziło też rozmowy z doradcami Suelli Braverman oraz osobami powiązanymi z Jacobem Rees-Moggiem i Robertem Jenrickiem. Spekulacje powtórzył niedzielny Times, dodając, że w spisku ma uczestniczyć siedmiu lub siedmioro „byłych” doradców. Spotkania miały odbywać się w restauracji Sheekey (Times, Bloomberg) w Londynie, w parlamencie (Guardian) i „biurze” w centrum Londynu (Telegraph). Odkrycie prawdziwej tożsamości członków i współpracowników CBA jest podobno „obsesją” No 10. Choć niektórzy (Politics at Sam and Jacks’) mówią, że No 10 już wie kim owi doradcy są.

Publikacja sondażu przez Telegraph, czytany głównie przez członków Partii Konserwatywnej, czy ciągłe sugerowanie przez GB News że Nigel Farage mógłby zostać zaproszony do PK i kandydować na jej lidera to tylko niektóre przykłady sterowania prawicową infosferą. Wiemy, że prawicowe media odgrywają ogromną rolę w knowaniach przeciw Sunakowi, stosując znany i skuteczny mechanizm: stałe przywoływanie i nagłaśnianie przekazu potencjalnie niewielkiej grupy przeciwników Sunaka powoduje, że sytuacja wydaje się poważna, nawet jeśli nie jest. Działanie to może, choć nie musi być obliczone na konkretny efekt: z czasem, gdy przekaz dotrze do odpowiednio licznej grupy i ona w niego uwierzy, można zrobić coś z niczego. Na ten moment nie da się stwierdzić, czy to astroturfing – przekaz sterowany przez ukrytych sponsorów, czy też – jak sugeruje Andrew Marr – typowe dla Telegrapha zainteresowanie „chaosem i zamieszaniem” lub dziennikarstwo oparte na analizie danych czytelników, które sugerują pragnienie napięcia i ciągłego strumienia sensacji. Niezależnie od motywacji, jak mówił Jim Pickard z FT: „im więcej mówi się o spisku przeciw premierowi, tym jest on dla niego groźniejszy”.

Na ten moment spisek nie zagraża jeszcze pozycji Sunaka. Znaczna większość parlamentarzystów PK jest przeciwna zmianie lidera. Przekonaliśmy się o tym, gdy także w Telegraphie do usunięcia premiera wezwał poseł Simon Clarke. Artykuł poprzedzony był intensywnymi spekulacjami dziennikarzy Talk TV i The Sun, jednak odbił się od ściany. Reakcja była zdecydowanie negatywna: nie tylko popierający Sunaka One Nation, wolni strzelcy, ale i liderzy prawicy: Jacob Rees-Mogg, Liz Truss, Kemi Badenoch, a nawet Lee Anderson odcięli się od samotnego rebelianta. Teoretycznie odcięli się od niego także liderzy New Conservatives.

Można sobie wyobrazić, że mityczne CBA zadaje sobie teraz pytanie: co mogłoby zmienić nastawienie posłów do przywództwa Sunaka? Partia Konserwatywna wciąż traci w sondażach – część uważa, że to ze względu na działania Sunaka (polityka migracyjna), większa część, że jednak przez konflikt. Postać Sunaka także nie jest popularna wśród wyborców. To wydaje się naturalnym narzędziem: najłatwiej zmienić nastawienie stopniowym budowaniem przekonania, że jest coraz gorzej i doprowadzeniem do punktu, w którym będzie się wydawać, że sytuacja wyborcza konserwatystów jest tak beznadziejna, że równie dobrze może zmienić lidera już teraz lub, że inny lider poradzi sobie lepiej i nawet jeśli nie wygra, to straci w wyborach mniej mandatów.

Wiele osób twierdzi, że spisek nie jest dobrze skoordynowany, nie prowadzi z punktu A do punktu B. Rebelianci korzystają raczej z metody chaosu, wystrzeliwania 100 pocisków i czekania aż któryś trafi. Takich „szans” będą mieli jeszcze sporo: wybory uzupełniające, powrót ustawy rwandyjskiej do Izby Gmin, ustawa budżetowa, wybory samorządowe 2 maja. Tu warto wspomnieć, że w ostatnich latach zmiany w PK przychodziły znacznie gwałtowniej niż w poprzednich dekadach, nastroje podgrzewały się powoli, doprowadzając w końcu do wrzenia i nagłego przelania. Zmiana lidera stała się normą. Tak kończyli i May w 2019, i kolejno Johnson i Truss w 2022.

Według The Sun i Sky News to w drugiej połowie maja ma nastąpić kulminacja wysiłków prawicy i próba wymuszenia głosowania wotum nieufności wobec lidera. To też w zasadzie ostatni moment, by uzasadnić zmianę koniecznością dania nowemu liderowi czas na przygotowanie się do wyborów, które muszą odbyć się najpóźniej w styczniu 2025. Sunak chce zorganizować wybory jesienią, a gdy już je ogłosi – ok. półtora miesiąca wcześniej – możliwości zmiany lidera nie będzie.

Druga rzecz, bardziej aktualna dziś, to stare dobrze znane powiedzenie: tydzień to w polityce bardzo długo. To, że dziś Liz Truss mówi: „to nie jest dobry czas na zmianę lidera” (The Sun) nie znaczy, że będzie tak mówić też jutro. Warto zwrócić uwagę, że żaden z potencjalnych kandydatów na następcę Sunaka nie mówi publicznie, że należy czekać z rozmową o przywództwie do „po wyborach”. Kemi Badenoch w wywiadzie Laury Kuenssberg potępiła Clarke’a jedynie za „publiczny” apel o usunięcie lidera i potwierdziła, że takie rozmowy powinny toczyć się za kulisami. Pytana czy zechce wystartować w wyborach nowego lidera mówiła: „Tak naprawdę nie wiesz, czy tego chcesz, dopóki nie znajdziesz się w tej konkretnej sytuacji, że możesz wystartować”.

I właśnie to wydaje się kluczowe. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Do ogłoszenia głosowania wotum potrzeba 53 pism, co wydaje się w zasięgu rebeliantów. Jeśli już do niego dojdzie, będziemy w fundamentalnie innym miejscu niż dziś, gdy głosowanie nadal wydaje się odległe. Myślenie wielu posłów dziś broniących Sunaka także może pość już innymi torami. Dotychczas, nawet jeśli urzędujący lider obronił się w pierwszym głosowaniu, presja wewnętrzna szybko doprowadzała do rezygnacji (tak było z May, z Johnsonem i de facto z Truss, która odeszła mając perspektywę głosowania wotum). Gdy do głosowania dojdzie, zmiana lidera może wydawać się już jedynym wyjściem, nie żeby wygrać wybory, ale żeby się odciąć od chaosu i uratować co się da. Dlatego też, jak donosi the Sun, umiarkowani np. Harriet Baldwin, próbują zmienić reguły głosowania wotum nieufności i podnieść próg pism koniecznych do rozpoczęcia procedury.

To powiedziawszy, trzeba jeszcze dodać, że Sunak nie jest bezbronny wobec prób obalenia go. Przez fakt, że zagrożenie pozycji lidera stało się normą, No 10 jest na nie bardziej wyczulone. Prawicowy hype medialny, poselskie sieci społecznościowe, budowanie narracji w mediach mainstreamowych przez prawicowych posłów i ekspertów jest monitorowane przez No 10. Wysłannicy premiera nagabują potencjalnych rebeliantów, whipowie wytypowali posłów będących pierwszym celem rebelii i wzywają ich na regularne rozmowy, uświadamiając przy okazji jaką krzywdę mogliby wyrządzić kolegom i koleżankom posłom, gdyby dolali oliwy do ognia wewnątrzpartyjnej walki. Operacje antyrebelianckie Sunaka wydają się skuteczne, czego przykładem jest wyrażenie chęci powrotu skruszonego Lee Andersona na stanowisko wiceprzewodniczącego partii. Nie wydaje się także, żeby Sunak rozważał ugięcie się pod presją. Grupa One Nation i sam Sunak szukają przede wszystkim stabilizacji, uważają się za „dorosłych”, którzy mają zachowywać się „po dorosłemu” w przeciwieństwie do nieodpowiedzialnych rebeliantów, którzy przyzwyczaili się do prowadzenia polityki wrzaskiem medialnym i rzucaniem zabawkami. Sunak ma też cel, nawet jeśli jest świadomy, że pozostało tylko kilka miesięcy premierostwa – ewidentnie przedkłada projekty ustaw, które mają stanowić dziedzictwo jego podejścia do polityki: poprawa pozycji UK na arenie międzynarodowej i zakończenie brexitowej wojny z UE, także w Irlandii Północnej, regulacje dotyczące AI – choć złośliwi mówią, że zainteresowanie premiera tym obszarem nie jest oderwane od myśli o przyszłych planach zawodowych – a także mniejsze, ale fundamentalne projekty jak stopniowy zakaz sprzedaży papierosów, czy zakaz sprzedaży jednorazowych e-papierosów osobom poniżej 18 roku życia.

Podsumowując, na ten moment odejście Sunaka jest mało prawdopodobne. Jednocześnie nikt nie może wykluczyć, że do niego nie dojdzie. Zagrożenie będzie wracać po każdej kolejnej porażce rządu, np. gdy któryś z potencjalnych kandydatów na lidera uwierzy, że jest w stanie swoim przywództwem zmniejszyć rozmiary porażki wyborczej albo, że łatwiej będzie im wygrać wybory lidera teraz niż po wyborach parlamentarnych. Szczególnie silną pozycję ma tu Kemi Badenoch. Jednocześnie wybory parlamentarne wcześniej niż jesienią wydają się mało prawdopodobne ze względu na wyniki sondaży, niezależnie od tego czy Sunak pozostanie. Gdyby doszło do zmiany lidera przed wyborami, musiałby się one odbyć jeszcze później, nawet w styczniu 2025.

Sunak obiecuje realizację programu z 2019

W swoim pierwszym przemówieniu na Downing Street premier Rishi Sunak obiecał „uczciwość, profesjonalizm i odpowiedzialność na każdym szczeblu” rządowej administracji.

Sunak za swoje priorytety uznał stabilność gospodarczą i zaufanie. Podkreślił, że UK czekają trudne decyzje. Obiecał jednak podejmować je ze zrozumieniem. Zapowiedział, że nie pozostawi następnych pokoleń z większym długiem. Dwukrotnie zapewnił także, że chce „zarobić na zaufanie obywateli”.

Sunak pochwalił determinacje poprzedniej premier, przyznał jednak, że popełniono błędy. Powiedział, że wybrano go częściowo dlatego, żeby je naprawił. Wspomniał także o osiągnięciach Borisa Johnsona.

Nowy premier powiedział, że mandat z wyborów 2019 nie należy do konkretnej osoby, „ale do nas wszystkich”. Zapewnił o chęci realizacji programu wyborczego z 2019 i wymienił jego priorytety: silniejszy NHS, lepszą edukację, bezpieczniejsze ulice, kontrolę granic, ochronę środowiska, wsparcie sił zbrojnych, levelling up i gospodarkę mogąca wykorzystać szanse brexitu, gdzie biznes tworzy innowacje i miejsca pracy.

We wtorek po południu spodziewamy się pierwszych nominacji do gabinetu Rishiego Sunaka.

PingPong: Dobry start Rishiego Sunak, ale co dalej?

Rishi Sunak został w  poniedziałek nowym liderem Partii Konserwatywnej i w konsekwencji we wtorek premierem Wielkiej Brytanii. Penny Mordaunt wycofała się minutę przed ogłoszeniem liczby nominacji.

Wystąpienie Sunaka po ogłoszeniu zwycięstwa było zdominowane przez wezwanie do partyjnej jedności. „Jednocz się lub giń” to hasło, które parlamentarna Partia Konserwatywna wydaje się tym razem brać na poważnie. Do poparcia nowego premiera wezwała nawet ultralojalistka Johnsona Nadine Dorries.

Jak długo to jednak potrwa – trudno powiedzieć. Na razie ciężko tez ocenić jak partyjni działacze ocenią fakt, że pozbawiono ich możliwości głosowania. Pierwszy test dla Sunaka to sformułowanie nowego gabinetu, który ma obejmować wszystkie frakcje. To bardzo trudne zadanie i obszar,w którym umiejętności Sunaka nie były jeszcze testowane. Mamy zarówno wiele talentów, jak i wielu kandydatów. Sunak obiecuje, że najważniejszym kryterium wyboru ministrów będzie talent, a dopiero potem partyjna jedność, ale żeby uniknąć buntów i niezadowolenia musi dobrze przemyśleć dystrybucję najważniejszych stanowisk pomiędzy frakcjami. Jedynym pewniakiem wydaje się kanclerz Jeremy Hunt.

Na szybkie wyłonienie Sunaka jako nowego premiera dobrze zareagowały rynki. Nadal możemy spodziewać się, że nowy budżet poznamy 31 października. Według najnowszych prognoz Bank Anglii podniesie następnie stopy procentowe o 0,75p., czyli dużo, ale mniej niż gdyby sytuacja była mniej stabilna.

Dopiero te dwie informacje: skład rządu (a więc też to czy Partia Konserwatywna utrzyma jedność i wysokie morale) oraz plan gospodarczy Sunaka dadzą podstawy do pierwszej poważnej prognozy dla nowego rządu i pozwolą ocenić czy i kiedy możemy spodziewać się nowych wyborów parlamentarnych.  

Rishi Sunak obejmie formalnie stanowisko premiera Wielkiej Brytanii we wtorek. Około 10:!5 spodziewane jest na Downing Street pożegnalne przemówienie Liz Truss, po którym premier uda się do Pałacu Buckingham, by na audiencji u króla Karola poinformować o rezygnacji i zarekomendować Sunaka na swojego następcę. Karol III spotka się następnie z Rishim Sunakiem. Sunak już jako premier ma przyjechać na Downing Street około 11:30 i wygłosić swoje pierwsze przemówienie.

Johnson nie wystartuje w wyborach lidera torysów

Po wycofaniu się Johnsona Rishi Sunak ma już 167 nominacji, a Penny Mordaunt 30.

Były premier w pisemnym oświadczeniu dla mediów stwierdził, że jego start nie byłby „właściwym” posunięciem. „Nie można rządzić efektywnie, jeśli partia parlamentarna nie jest zjednoczona” – przyznał Johnson, podkreślając, że rezygnuje, choć uważa, że byłby w stanie wygrać zarówno wybory lidera, jak i kolejne wybory parlamentarne.

Zwolennicy Johnsona jeszcze w sobotę zapowiadali, że były premier przekroczył wymagany próg nominacji. Jednak na liście publicznych deklaracji zebranych przez portal Guido Fawkes widniało zaledwie 76 podpisów, w tym część anonimowa. Johnson nie ogłosił też formalnie startu, ani nie wypowiadał się publicznie od czasu nagłego powrotu z wakacji na Karaibach.

Wiele osób związanych wcześniej z Johnsonem, jak lord Moore, publicznie wzywało go do wycofania się. Wynikało to głownie ze spodziewanego rozdźwięku między poparciem posłów Izby Gmin dla Sunaka, a spodziewanym sukcesem Johnsona w drugim etapie, gdy głosować mieli wszyscy członkowie partii. Mogło to grozić sytuacją, w której Johnson nie byłby w stanie rządzić parlamentarzystami i musiałby dojść do kolejnych wyborów lidera lub wyborów parlamentarnych.

Tymczasem poparcie dla Sunaka wyrazili liderzy prawicowych frakcji. Najpierw popularna wśród działaczy Kemi Badenoch, która była czwarta w poprzednich wyborach lidera, a potem byli szefowie ERG Steve Baker i Suella Braverman.

Część Partii Konserwatywnej jest wyraźnie rozczarowana rezygnacją Johnsona. Nadine Dorries i Christopher Chope wezwali do rozpisania nowych wyborów. Jednak większość członków partii wydaje się pogodzona ze zwycięstwem Sunaka. Natychmiast poparli go m. in. Nadhim Zahawi i James Duddridge.

Sam Sunak z kolei pochwalił Borisa Johnsona, pisząc o jego osiągnięciach związanych z brexitem i wprowadzeniem szczepień przeciwko Covid-19. „Mam szczera nadzieję, że mimo wycofania się ze startu, [Johnson] będzie nadal udzielał się w życiu publicznym w kraju i za granicą” – napisał na Twitterze.

Penny Mordaunt nadal chce wystartować. Swój program, głównie gospodarczy, przedstawiła  w poniedziałkowym Telegraphie. Zapowiada w nim dążenie w odpowiedzialny sposób do bardziej produktywnej, zielonej gospodarki opartej na niskich podatkach. Obiecała także kontynuować wsparcie dla Brytyjczyków wynikające z wzrostu kosztów życia.

Wydaje się wątpliwe, czy Mordaunt uda się uzbierać potrzebne 100 nominacji. Jeśli nie, w poniedziałek po 14:00 liderem Partii Konserwatywnej zostanie Rishi Sunak.

Rishi Sunak oficjalnie potwierdził start w wyborach nowego lidera Partii Konserwatywnej w sobotę rano. Były kanclerz napisał na Twitterze, że „UK mierzy się z poważnym kryzysem gospodarczym”, wyzwanie jest większe nawet niż pandemia. Sunak za swój priorytet uznaje naprawę gospodarki. Pisze, że ma plan”, a przy tym zrealizuje program wyborczy z 2019. Jego hasło to „prawość, profesjonalizm i odpowiedzialność” na każdym poziomie administracji rządowej.

W czasie wyborów lidera Partii Konserwatywnej latem Sunak mówił, że priorytetem gospodarczym rządu powinna być walka z inflacją, następnie stymulacja wzrostu gospodarczego i obniżka podatków: Opowiadał się za redukcją zadłużenia. Wtedy jednak mówił, że podatki da się obniżyć jeszcze w tej kadencji parlamentu (do 2024). Chciał utrzymać podwyżki składki na ubezpieczenie i podwyżki podatków dla firm, ale obniżyć podatki od inwestycji.

Kandydaci walczą o nominacje


Rishi Sunak zdecydowanie prowadzi z 134 podpisami posłów pod swoja kandydaturą. Boris Johnson ma ich 74, a Penny Mordaunt 27.

Sunak zdobył dziś kluczowe poparcie prawicy w osobie Kemi Badenoch, która tym samym zrezygnowała ze startu. Wcześniej poparli go także m. in. Steve Barclay, David Davis i Johnny Mercer.

Zwolennicy Johnson, np. poseł James Duddridge deklarują, że były premier ma ponad 100 nominacji, ale fakt, że nie ma to odzwierciedlenia w publicznych deklaracjach powoduje, że zarzuca się im kłamstwo i próbę manipulacji niezdecydowanymi.

Penny Mordaunt straciła 13 sympatyków w porównaniu do startu w wakacyjnych wyborach. W niedzielę będzie gościem Laury Kuennsberg w BBC, gdzie zadeklaruje, czy walczy nadal, czy jednak poprze Sunaka. W niedzielę poznamy także dalsze kluczowe deklaracje m. in. Iaina Duncana Smitha i Suelli Braverman. Najpóźniej w poniedziałek ma wypowiedzieć się frakcja ERG.

Media podają, że wieczorem doszło do spotkania Sunaka i Johnsona. Od południa krążą spekulacje, że Johnson nie ogłosi nawet startu, jeśli nie zbierze potrzebnych nominacji. Niektórzy przyjaciele mają mu także odradzać start, obawiając się m. in czekającego go śledztwa w sprawie partygate. Do porzucenia startu wzywają Johnsona publicznie m. in lord Ashcorft i lord Moore oraz anonimowi sponsorzy torysów

Jednak zwolennicy Johnsona (m. in. Nadine Dorries, Jacob Rees-Mogg i Jake Berry) mówią, że nie ma mowy o koronacji Sunaka na etapie parlamentarnym i pominięcia głosu działaczy,

Mimo trudnych momentów czekających nowego premiera niezależnie kto nim zostanie Times zakłada, że Jeremy Hunt (kanclerz), Ben Wallece (obrona) i James Cleverly (sprawy zagraniczne) pozostaną na stanowiskach. Według Timesa Treasury nadal planuje budżet na 31 października.

ZASADY WYBORU LIDERA PARTII KONSERWATYWNEJ – X 2022

Po rezygnacji Liz Truss Partia Konserwatywna jest zmuszona drug raz w tym roku wybierać nowego lidera i jednocześnie premiera Wielkiej Brytanii.

Najpierw parlamentarzyści nominują kandydatów, żeby wystartować  potencjalny kandydat potrzebuje 100 nominacji. De facto oznacza to, że będziemy mieć najpewniej maksymalnie 3 kandydatów. Może się też zdarzyć, że tylko jeden kandydat otrzyma 100 nominacji. Wtedy nie będzie głosowania i nowego lidera i premiera poznamy już w poniedziałek po 14:00.

Jeśli jednak kandydatów będzie więcej będą dwa etapy głosowania: parlamentarny i partyjny.

Etap pierwszy: parlamentarzyści zagłosują w poniedziałek w godzinach 15:30-17:30, wyniki o 18:00. Jeśli wystartuje trzech kandydatów, w pierwszym głosowaniu odpadnie ten z najmniejsza liczbą głosów i tego samego dnia odbędzie się także drugie głosowanie w godzinach 18:30-20:30, wyniki o 21:00.

W odróżnieniu od wcześniejszych wyborów, głosowanie na tym etapie odbędzie się nawet, jeśli będzie tylko 2 kandydatów. Nikt nie zostanie wtedy wyeliminowany. Będzie to głosowanie wskazujące działaczom, którego kandydata preferują parlamentarzyści.

Drugi etap to głosowanie całej partii pomiędzy finałową dwójką kandydatów. Działacze głosują wyłącznie online, od wtorku do piątku do 11:00. Nowego premiera powinniśmy poznać najpóźniej za tydzień.

Pojawiają się też spekulacje, że po poniedziałkowym głosowaniu jeden z finałowych kandydatów może się wycofać. Wtedy także drugi etap byłby anulowany i Wielka Brytania będzie miała nowego premiera już w poniedziałek.

Liz Truss 56 premierem UK

„Wspólnie z sojusznikami będziemy bronić wolności i demokracji na świecie, zdając sobie sprawę, że nie ma bezpieczeństwa w kraju bez bezpieczeństwa poza granicami” – zapowiedziała w pierwszym przemówieniu na Downing Street nowa premier.

Liz Truss nakreśliła też pierwszy trzy priorytety swojego premierostwa. Po pierwsze rozwój gospodarki przez cięcia podatków i reformy. Po drugie, natychmiastowe – jeszcze w tym tygodniu – działania ws kryzysu energetycznego: rachunków i dostaw energii. Po trzecie przywrócenie Brytyjczykom dostępu do lekarzy i usług medycznych. Dziś popołudniu poznamy nazwiska nowych ministrów.

Według zapowiedzi medialnych w czwartek Liz Truss ma przedstawić pakiet pomocowy w związku z rosnącymi cenami energii. Telegraph i Times donoszą, że jego filarem będzie zamrożenie cen energii. Bloomberg tłumaczy, że rząd ustali maksymalną cenę jednostki prądu i gazu dla gospodarstw domowych. Różnicę w cenie hurtowej i detalicznej sfinansuje dostawcom rząd. Po odliczeniu 'green levy’ i doliczeniu planowanej już wcześniej rządowej dopłaty w wysokości 400 funtów cena energii dla konsumentów ma pozostać na podobnym poziomie jak rok temu.

Działania mają zostać sfinansowane z pożyczek rządowych. Podatnicy mogą łącznie zapłacić za ten ruch 130 mld funtów – wyliczył Bloomberg.

Nowy plan dla NHSu rząd ma przedstawić na początku przyszłego tygodnia, a pod koniec miesiąca zmiany w podatkach, polegające na odwróceniu podwyżek planowanych przez poprzednią administrację

We wtorek wczesnym popołudniem Liz Truss została formalnie 56 premierem Wielkiej Brytanii i 15 premierem za czasów rządów Królowej Elżbiety II. Na audiencję u Królowej musiał polecić do szkockiej rezydencji Balmoral, gdzie przebywa monarchini mająca już problemy z poruszaniem. Chwilę przed wizytą Liz Truss na osobnej audiencji stanowiska zrzekł się Boris Johnson.

PingPong: Wyzwanie dla Truss

To jest PingPong – blog polityczny z UK. Odcinek szósty po wynikach wyborów lidera Partii Konserwatywnej 2022.

UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

Zgodnie z przewidywaniem nowym liderem Partii Konserwatywnej została Liz Truss. Truss we wtorek oficjalnie zastąpi Borisa Johnsona na stanowisku premiera UK. Truss zdobyła 81 326 (57%) głosów. Jej rywal Rishi Sunak 60 399 (43%) głosów.

Energia i inflacja

Przyszła premier zapowiedziała w niedzielę w BBC, że w ciągu tygodnia przedstawi pakiet pomocy w płaceniu rachunków za energię oraz plan zabezpieczenia dostaw energii do UK. Najpewniej oznacza to potwierdzenie zapowiadanego przez Truss moratorium na zielone dopłaty do energii (green levy). Media donoszą też, że team Truss przygotowuje wart ok. 100 mld funtów plan wsparcia gospodarstw domowych i firm borykających się z wysokimi rachunkami za energię. Mógłby on przyjąć formę dopłat, tymczasowego zniesienia VATu na energię lub zamrożenia wzrostu cen.

W ciągu miesiąca rząd ma przedstawić szerszy plan budżetowy, w tym być może zapowiedziane zniesienie podwyżek składek na ubezpieczenie i cofnięcie podwyżek podatków dla firm. W pierwszych dniach swojego premierostwa Truss będzie się starała przekonać, że rozumie obawy i problemy zwykłych ludzi związane ze wzrostem cen. Typowany na stanowisko kanclerza Kwasi Kwarteng zapowiedział w FT, że Wielka Brytania zwiększy wydatki, ale zrobi to „odpowiedzialnie ” na razie bez planu zwieszania reguł fiskalnych ograniczających swobodę zaciągania dalszych długów.

Na dłuższa metę jednak wydatki na większą skalę wydają się nieuniknione. Kolejki w oczekiwaniu na leczenie i operacje, problemy z dostaniem się do lekarza pierwszego kontaktu i dentystów, czy długie oczekiwanie na karetkę to tylko niektóre problemy, z którymi będzie musiał się zmierzyć nowy szef resortu zdrowia. Na tym stanowisku według mediów pojawi się Therese Coffey. Wciąż możliwe jest także zwiększenie obłożenia szpitali z powodu kolejnej fali pandemii czy nawet sezonowej grupy. Szpitale jak i inne instytucje także będą musiały radzić sobie z rosnącymi kosztami. Zwiększenie wydatków na służbę zdrowia wydaje się więc nieuniknione.

Ukraina i ceny energii

Najpewniej na stanowisku ministra obrony pozostanie Ben Wallace, a UK ma kontynuować obecny kurs pomocy Ukrainie. Liz Truss w czasie kampanii zadeklarowała zwiększenie dostaw broni dla Ukrainy i liczby szkoleń dla armii ukraińskiej, a w samej Wielkiej Brytanii zwiększenie wydatków na obronność do 3% PKB do 2030 roku. Mimo szerokiego społecznego wsparcia tych działań, z czasem w kraju zapewne będzie rosła frustracja z powodu rachunków za energię łączonych z kryzysem na Ukrainie. Już w tej chwili głosy kwestionujące pomoc Ukrainie słychać m. in. w niektórych związkach zawodowych, które przygotowują tej jesieni szeroko zakrojone strajki z żądaniami podwyżki płac. Z czasem rosyjskie operacje wpływu – dziś mało jeszcze skuteczne – mogą zacząć silniej oddziaływać na  Brytyjczyków i utrudnić premierowi kontynuowanie wsparcie Ukrainy.

Irlandia Północna i Unia Europejska

Liz Truss uzyskała w kampanii poparcie najbardziej radykalnych brexitowców, którzy oczekują od niej pozbycia się granicy ustanowionej przez Protokół Północnoirlandzki. W czasie kampanii pojawiały się spekulacje o przygotowaniu uruchomienia artykułu 16 i zawieszenia kontroli towarów przepływających z Wielkiej Brytanii do Irlandii Północnej bez porozumienia z UE. Liz Truss jest autorką kontrowersyjnej ustawy o Protokole, która według UE łamie prawo międzynarodowe.

Pojawiły się jednak sugestie, że wobec łączących UK i UE problemów: inflacji i wojny w Ukrainie nowa liderka nie zechce pójść na pełną konfrontację z Europą. Po spotkaniu z Marosem Sefcoviciem obecny minister do spraw Irlandii Północnej Conor Burns powiedział, że będzie radził nowemu premierowi, że to „dobry moment na powrót do negocjacji z UE”, zawieszonych w lutym.  Jak pisał Guardian do wejścia w życie ustawy o Protokole pozostało około 6 tygodni i czas ten można wykorzystać na powrót do rozmów. Truss zapowiedziała też, że w drugą po Kijowie podróż zagraniczną uda się do Dublina, by rozmawiać z tamtejszym premierem i szukać porozumienia. Trudno dziś ocenić, czy jej intencje są szczere, czy tylko pozoruje działania. Na pewno negatywnym sygnałem dla Europy będzie prognozowane objęcie stanowiska ministra spraw wewnętrznych przez Suellę Braverman, która domaga się wystąpienia Wielkiej Brytanii z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jeśli jednak ministrem ds. Irlandii Północnej zostałaby Penny Mordaunt lub Sajid Javid prawdopodobieństwo wojny handlowej z UE wydaje się mniejsze.

Irlandia Północna i Szkocja

W samej Irlandii Północnej domagające się zniesienia Protokołu DUP nadal odmawia stworzenia rządu z Sinn Fein. Brak funkcjonującego rządu wymusił przejęcie kontroli nad finansami prowincji przez urzędników. Jeśli do 28 października nie powstanie rząd, konieczne będą nowe wybory lub przejęcie władzy nad prowincją przez Westminster. A w tle Sinn Fein stawia fundamenty pod referendum zjednoczeniowe z Republiką Irlandii.

Kolejny problem dla Truss to Szkocja. Także w październiku Supreme Court ma zdecydować, czy szkockie władze mają prawo do organizacji prawnie wiążącego referendum w sprawie niepodległości bez zgody Westminsteru. Truss zapowiedziała, że takiej zgody nie udzieli. Jednak politycznie rzecz biorąc im większy opór Londynu, tym większe apetyty na niepodległość w Szkocji. Sturgeon zapowiedziała referendum na październik 2023 roku. Mniej więcej w tym samym czasie Truss mogłaby planować wybory parlamentarne. Jeśli do referendum nie dojdzie, to jego brak na pewno zostanie skutecznie wykorzystany jako amunicja wyborcza SNP.

Polityka partyjna

Truss otrzymała poparcie 57% działaczy. To solidne zwycięstwo, choć dalekie od sondażowych prognoz. Przy tym to najsłabszy wyk w najnowszej historii partii, który przypomina, że to Kemi Badenich, a może Ben Wallace, gdyby wystartował, byli faworytami aktywistów. Truss nie była też faworytką parlamentarzystów. Czeka ją więc obok innych problemów trudne zadanie zjednoczenia partii. Pierwszym najważniejszym krokiem w tym kierunku będzie oferta stanowisk w rządzie dla centrum, szczególnie Penny Mordaunt, Toma Tugendhata i Sajida Javida. To czy przyjmą proponowane posady i jakiej rangi będzie probierzem spójności torysów. Liczyć się będą także potencjalne nawołania do zjednoczenie „grubych ryb:, które poparły Sunaka.

Zdecydowanie najtrudniejsze z punktu widzenia jedności partii będzie śledztwo parlamentarnej komisji przeciwko Borisowi Johnsonowi. Komisja ds. przywilejów ma zbadać, czy wprowadził Parlament w błąd oświadczeniami w sprawie partygate. Byłemu premierowi grozi potencjalnie usunięcie z parlamentu. Liz Truss już obiecywała wsparcie – ciężko będzie jej jednak interweniować w parlamentarne procedury, bez narażenia się na zarzuty kontynuowania johnsonowskiej polityki manipulacji prawem. Tymczasem uniewinnienia Johnsona domaga się spora grupa działaczy motywowana przez lorda Cruddasa. Podobno grupa posłów Partii Konserwatywnej jest gotowa złożyć z miejsca pism z prośbą o wotum nieufności wobec Truss. To wróży dalszą walkę wewnętrzną w partii, która obaliła już trzech konserwatywnych premierów.  

Nawet jesli Truss jak każdy nowy wybrany premier może liczyć na „miesiąc miodowy” we własnych szeregach, to niekoniecznie w ten sam sposób zareaguje opinia publiczna. Sondaż Survation pokazał spadek poparcia dla torysów o 5 punktów procentowych, gdy respondentom podano nazwisko Truss jako nowej liderki. A sondaży pokazujących brak zaufania do Truss jest znacznie więcej. Truss została też wybrana przez partię, nie w wyborach powszechnych co zawsze rodzi wątpliwości co do jej politycznego mandatu. Radząca sobie lepiej w sondażach opozycja będzie na każdym kroku o tym przypominać i domagać się wyborów.

Truss ma przed sobą wyzwanie i należy dać jej szanse. Jeśli jednak sondaże pójdą w dół, ceny pójdą znów w górę, a Wielką Brytanie ogarną strajki lub wręcz przewidywane przez policję zamieszki niezadowolonych obywateli, jej pozycja osłabnie. Wiele wskazuje, że Truss będzie ostatnim premierem z Partii Konserwatywnej w tym politycznym cyklu. Czas pokaże, czy to prawda.

Przydał Ci się ten tekst? Może być ich więcej. UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

Truss „w ciągu tygodnia” przedstawi plan pomocy

W ostatnim wystąpieniu przed ogłoszeniem wyników wyborów lidera Partii Konserwatywnej Liz Truss nakreśliła plan działania w razie wygranej.

W nowym politycznym show Laury Kuenssberg na BBC w niedzielny poranek Truss zapowiedziała, że jej pierwsze, „natychmiastowe”, działania będą dotyczyć zniesienia planowanych podwyżek podatków i zwiększenia dostaw energii do UK. Truss powiedziała, że bezpieczeństwo energetyczne jest ważniejsze niż realizacja założonych celów gospodarki zeroemisyjnej.

W ciągu tygodnia od objęcia stanowiska Truss ma przedstawić plan pomocy w płaceniu rachunków za energię. Nie chciała jednak zdradzić szczegółów. W tym czasie ma przedstawić też długoterminowy plan zwiększenia podaży energii (obejmujący dostawy LNG, energię atomową, gaz łupkowy, gaz z Morza Północnego i energię odnawialną).

Pełny plan obejmujący podatki i stymulację rozwoju gospodarczego rząd Truss miałby przedstawić w ciągu miesiąca. Komentatorzy spekulują, że będzie to 21 września. Truss nie wykluczyła zamrożenia cen energii, czyli pomysłu zgłoszonego pierwotnie przez opozycję.

Powiedziała też, że „ceni sobie” niezależność Banku Anglii, którego „zadaniem jest walka z inflacją” i nie odbierze mu prawa do ustanawiania stóp procentowych. Wcześniej deklarowała rewizję mandatu Banku Anglii, co niektórzy interpretowali jako planowane ograniczenie jego niezależności.

Liz Truss mówiła także, że „utrzyma” obecny poziom finansowania służby zdrowia, a nowy minister zdrowia ma przedstawić plan poprawy sytuacji NHS. Według spekulacji medialnych stanowisko to ma utrzymać bliska Liz Truss Therese Coffey. Truss powiedziała, że za swój priorytet uważa opiekę podstawową, czyli dostęp do lekarzy pierwszego kontaktu.

Wyniki wyborów lidera Partii Konserwatywnej w poniedziałek o 12:30.