Wpisy

PingPong: Czy Truss może jeszcze przegrać?

Po uzyskaniu poparcia Bena Wallece’a i Jake’a Berriego i poprawie poziomu wystąpień publicznych po trudnych początkach wyborów Liz Truss jest już klarowną faworytką do przejęcia stanowiska lidera Partii Konserwatywnej.

To jest PingPong – blog polityczny z UK. Odcinek piąty po pierwszym tygodniu drugiego etapu wyborów lidera Partii Konserwatywnej 2022.

UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

Minister obrony Ben Wallace sam byłby faworytem tych wyborów, gdyby zdecydował się na start. Jak powiedział jednak w wywiadzie dla the Sun nie był zainteresowany: “Naprawdę musisz tego chcieć, a sądzę, że ja jednak nie chciałem”. Nie wykluczył przy tym ubiegania się o stanowisko sekretarza generalnego NATO w przyszłym roku. Czemu poparł Liz Truss? Podczas porannej rundki po mediach chwalił przede wszystkim jej rozległe doświadczenie w rządzie od ministerstwa rolnictwa, poprzez ministerstwo skarbu, handel międzynarodowy aż do obecnie sprawowanej funkcji. Przypadkiem zapewne nie wspomniał przy tym o kontrowersyjnym okresie w ministerstwie sprawiedliwości po referendum w 2016r., gdy  wdała się w systemowy konflikt z sędziami.

Wallace jest również pełen podziwu wobec postawy Truss na międzynarodowych spotkaniach, w których wspólnie uczestniczyli oraz dla jej „autentyczności i uczciwości”. Podobnie jak minister spraw zagranicznych, Ben Wallace pozostał w rządzie Johnsona, gdy wielu ministrów i wiceministrów podało się do dymisji i choć dziś nie idzie tak daleko jak lord Cruddas i nie oskarża Rishiego Sunaka o „zamach” na obecnego lidera, to zdecydowanie krytykuje tamtą formę wyrażenie sprzeciwu. Wallace podkreśla przy tym, że sam chciał, aby Johnson pozostał na stanowisku.

Choć artykuły wywiady i artykuły prasowe sugerują, że decyzja o poparciu Liz Truss musiała zapaść jakiś czas temu, Wallace utrzymuje, że obserwował kandydatów i najważniejsza dla niego była ich postawa wobec wydatków na obronę. Tu znów w wywiadzie dla the Sun zaatakował Sunaka, który jego zdaniem jako kanclerz opowiadał się za dorocznym planowaniem zamiast długofalowych założeń. Ministerstwo Skarbu pod przywództwem Sunaka miało też być zdaniem Wallace przeciwne realizacji obietnicy podniesienia wydatków na obronę o 0,5% PKB zapisanej w programie wyborczym torysów.

Truss za to zdobyła poparcie Wallece’a obietnicą podniesienia wydatków na obronę do 3% PKB do 2030r. W wywiadzie dla GB News Wallace zaznaczył jednak, że nie spodziewa się pieniędzy od razu i de facto wzrost wydatków zacznie się w 2025 roku.  W artykule dla Timesa Wallace poparł też plan aktualizacji przeglądu polityki obronnej i zagranicznej UK proponowany przez Truss: „Świat jest dziś bardziej niespokojny niż kiedykolwiek wcześniej. Bardziej niepewny niż 10 lat temu i Liz Truss to rozumie” – podsumował minister obrony.

Wobec szeroko zakrojonej ofensywy Wallece’a w piątkowych mediach znacznie ciszej przeszło poparcie Truss przez szefa wpływowej Northern Research Group Jake’a Berriego, który wcześniej popierał Toma Tugendhata.

Opowiedzenie się obu tych znaczących figur za Truss to z jednej strony ogromne wsparcie dla niej, z drugiej też – biorąc pod uwagę, że popiera się raczej kandydatów których zwycięstwo się przewiduje – jest to też kolejne potwierdzenie, że większość Partii Konserwatywnej obstawia zwycięstwo obecnej minister spraw zagranicznych.

Truss najwyraźniej także odpoczęła po nagłym powrocie z Bali na wieść o rezygnacji Jonsona i złapała wreszcie rytm kampanii. Jej wystąpienia stały się pewniejsze, spójniejsze i znikły drobne przejęzyczenia. Choć Sunak wydaje się lepiej przygotowany do solowych wystąpień, to Truss wypada tak samo dobrze w debatach i znacznie naturalniej w wywiadach. Sunak więcej mówi jednak o swojej przeszłości – ciężko policzyć ile razy już wspomniał, że jego matka była aptekarką – i powołuje się na swoje dotychczasowe decyzje jako kanclerz. Truss coraz częściej patrzy w przyszłość, podkreśla konieczność realizacji programu wyborczego i – szczególnie podczas wystąpienia w Leeds – nawiązywała do swojej lokalnej przeszłości i doświadczeń z czasów bycia radną. Jej historia wydaje się ciekawsza niż wystudiowane frazy Sunka. Dziś w Partii Konserwatywnej modne jest bycie antyestablishmentowym buntownikiem. Choć Sunak mówi o sobie „underdog” i przywołuje swoje „ryzykowne dla kariery” poparcie dla Leave, to rebelianckość Truss wypada naturalniej i paradoksalnie wpisują się w nią także jej słabsze momenty w karierze jak jednorazowy sprzeciw wobec monarchii, członkostwo w LibDems i poparcie Remain. Jak mówi Wallace: Truss nie jest idealna, ale przynajmniej „wiesz co bierzesz”.

Pierwszy tydzień kampanii był niezwykle ważny, dawał bowiem czas na zaprezentowanie siebie zanim członkowie Partii odeślą pierwsze glosy. Program Truss jest spójny, a Sunak dokonał już zwrotu programowego, popierając obniżkę VAT-u na energię. Były kanclerz tłumaczył to błyskawiczną reakcją na nowe dane wskazujące, że rachunki za energię pójdę zimą w górę jeszcze bardziej niż się wcześniej spodziewano. Sunak wyłania się więc jako ktoś bez długoterminowego planu, gotowy reagować spontanicznie. 10-letni plan gospodarczy Truss i natychmiastowe odwrócenie podwyżek konkretnych podatków, choć de facto opiera się na niemożliwym do przewidzenia poziomie wzrostu gospodarczego w przyszłości, brzmi jednak stabilniej.

Czy Sunak ma nadal szanse? Coraz mniejsze. Pozostało jeszcze 11 z 12 spotkań z lokalnym działaczami i choć w pierwszym spotkaniu w Leeds Sunak dostał kilka gromkich oklasków za „zdefiniowanie prawdziwych konserwatywnych wartości”, to w sali cały czas unosił się duch Borisa Johnsona, którego – jak opisał jeden z zadających pytanie – Sunak „dźgnął nożem w plecy”, odchodząc z rządu. Jeśli więc Truss miałby ten wyścig przegrać, byłaby to na ten moment niespodzianka. I wydaje się, że jedną szansa na to jest jakaś jej spektakularna wpadka lub coś nieprzewidzianego. To wydaje się mało prawdopodobne. Jednak niech to,  że Ian Dale, który miał prowadzić debatę w Leeds, spadł z podestu podczas targów książki, a prowadząca debatę liderów w TalkTv zemdlała na wizji, powodując spektakularne przerwanie transmisji, nie pozwoli nam zapomnieć, że w życiu może być różnie.

Przydał Ci się ten tekst? Może być ich więcej. UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

PingPong: Kto wygra wybory lidera (i dlaczego właśnie Truss)

To jest PingPong – blog polityczny z UK. Odcinek czwarty o szansach dwójki finałowych kandydatów w wyborów lidera Partii Konserwatywnej 2022.

UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

Choć Rishi Sunak wygrał wszystkie 5 rund głosowań pierwszego etapu wyborów nowego lidera Partii Konserwatywnej, to Liz Truss wkracza w drugi etap w roli faworytki. Sunak jest bardziej popularny wśród torysowskich parlamentarzystów, jednak sondaże ConservativeHome i YouGov pokazują, że wśród ogółu członków Partii Konserwatywnej popularniejsza jest minister spraw zagranicznych. Potwierdzają to też ci, którzy brali udział w eventach, na których przemawiała, a na które ustawiały się gigantyczne kolejki.

Za Truss przemawia image kontynuatorki i lojalistki Johnsona, nadal bardziej popularnego wśród działaczy partii niż wśród parlamentarzystów. Johnson wprost nie poparł nikogo. Jasne jest jednak, że to Truss ma poparcie lojalistów No 10, jak Jacob Rees-Mogg czy Nadine Dorries. Według nieznanego źródła Timesa spośród +/- 170 tys. obecnych członków Partii Konserwatywnej 60 tyś. miało dołączyć do partii na fali johnsonowskiego hasła „Get Brexit done” i utrzymuje pełną lojalność wobec premiera. To na sentymencie „zdrady i spisku parlamentarzystów wobec Johnsona” negatywne nastroje próbuje wzmocnić lord Cruddas. Jego petycję o dopisanie Johnsona do listy kandydatów miało według Daily Telegraph podpisać blisko 10 tys. członków partii. Choć powrót Johnsona jest nierealny, to petycja wzmocni przynajmniej u części działaczy przekonanie, że te wybory lidera w ogolę nie powinny się odbywać, a winnym jest Rishi Sunak.

Truss to obok emanacji lojalności także starannie od miesięcy budowany wizerunek patriotki, m. in na Instagramie. Od parasolek w barwach brytyjskiej flagi przez zdjęcia w czołgu do twardych wypowiedzi antychińskich i antyrosyjskich Truss prezentuje się przy Sunaku jako twardszy materiał na lidera na czas konfliktu. Sunak nadal mówi o gospodarce, konfliktach i ekologii językiem sprzed rosyjskiej agresji i kryzysu energetycznego.

Kolejna zdecydowana różnica między kandydatami to ostrość języka wobec Unii Europejskiej. Truss jest dumną autorką projektu ustawy o Protokole Północnoirlandzkim, który doprowadził właśnie do kolejnego pozwu Brukseli przeciw UK za załamanie postanowień umowy brexitu. W partii projekt jest jednak powszechnie akceptowany i nie neguje go także Sunak. Jego podejście do UE jest jednak póki co bardziej koncyliacyjne.

Truss za to od razu wykorzystała kryzys w Dover do obwinienia Francuzów za przestoje na granicy i zadeklarowała już „pozbycie się wszystkich unijnych regulacji z prawa brytyjskiego do końca 2023 roku”. Sunak też mówi o deregulacji, ale różnica polega na tym, że on mówi, a ona emanuje, tym co grało w sercach Brytyjczyków głosujących w 2016r. za Leave. Choć oczywiście to ona głosowała wtedy za Remain – „popełniłam błąd”, przyznała w programie Today – a on za Leave. Polityka wobec UE, jak i polityka migracyjna to potencjalnie dwa obszary, w którym emocje w tej kampanii będą eskalować.

Truss ma jeszcze jeden atut – pozostaje na stanowisku ministra spraw zagranicznych i z tej pozycji będzie mogła przez najbliższe 6 tygodni reagować na międzynarodowe wydarzenia w Ukaranie, czy Kanale Angielskim. Sunak jest już tylko obserwatorem.

To powiedziawszy trzeba jednak przyznać, że polityka gospodarcza – pierwsze pole bitwy tej kampanii – merytorycznie należy bardziej do Sunaka, który pełnił funkcje kanclerza od 2020 roku. Autorytety w dziedzinie gospodarki określają podejście Truss oparte na cofnięciu podwyżek podatków jako „ryzykowne”. W podcaście Bloomberga Ben Zaranko z Institute of Fiscal Studies mówił że Sunak przyjął „bezpieczniejsze podejście” polegające na spokojniejszej walce z inflacją, podczas gdy Truss chce „zrobić wielkie uderzenie” obniżając podatki, jednocześnie obiecując zwiększenie wydatków na obronność i brak cięć w innych sektorach „z nadzieją i wiarą”, że sfinansuje jej się to przez wzrost gospodarczy i spodziewany wzrost wpływów z podatków. Kto obserwował brytyjską politykę w ostatnich latach wie jednak, że „wiara w Wielką Brytanię” to często skuteczniejszy argument niż merytoryczna debata ekspertów i szczegółowe wyliczenia.

Sunak nie jest jednak bez szans. Wypadł znacznie lepiej niż Truss w pierwszej debacie telewizyjnej, a takich debat począwszy od poniedziałkowego starcia w BBC będzie jeszcze kilka, w tym 12 lokalnych spotkań z działaczami. Sunak wydaje się lepszy w komunikacji i bezpośrednim kontakcie z wyborcami. Truss wygląda na zmęczoną, zdarzają jej się przejęzyczenia i mniej w niej entuzjazmu niż kilka miesięcy temu, Sunak wydaje się mieć więcej energii. Jego atutem może być też fakt, że do jego kandydatury będą przekonywać swoich lokalnych działaczy zarówno ci posłowie, którzy poparli byłego kanclerza na etapie parlamentarnym, jak i być może także część posłów, którzy popierali Penny Mordaunt.

Działacze Partii Konserwatywnej otrzymają karty do głosowania 1 sierpnia. Historia pokazuje, że wielu z nich od razu je wypełnia i odsyła. W tym roku jednak będą mieli szansę zmienić zdanie i zagłosować ponownie online aż do końca sierpnia. Liczyć będzie się tylko ten drugi głos. To także kolejna szansa dla Sunaka, który ma więcej do wytłumaczenia potencjalnym wyborcom.

Jednak jak pokazuje dotychczasowa kampania zapewne czeka nas też w najbliższym tygodniu dużo czarnego PR-u. Sunak mu tu zdecydowanie 2 problemy: po pierwsze jest bogaty i choć jego rodzina przyjechała to UK raczej jako klasa średnia to on sam – absolwent prywatnych szkół, Oxfordu i były bankier – jest dziś zdecydowanie częścią elity. Po drugie majątek i status podatkowy jego żony oraz powiązania wspólnego majątku z rajami podatkowymi, czy kapitałem chińskim także będą celem sprzyjającego Truss Daily Mail. Minister spraw zagranicznych nie ma tego rodzaju problemów. Wydaje się, że skutecznie pozbyła się zarówno etykietki byłej Liberalnej Demokratki jak i Remainerki. Podobnie jak w przypadku Theresy May, nie wydaje się też, żeby w jej szafie kryły się szkielety do wydobycia na światło dzienne.

Dlatego choć wynik na pewno nie jest przesądzony to Liz Truss jest faworytką, a Rishi Sunak musi gonić. Czego możemy się spodziewać przed 5 września? Dobrze przygotowanych kampanii – wszak oboje przygotowywali się do startu co najmniej od początku roku. Czego możemy się obawiać? Eskalacji emocji do granic, które będą potem ciążyć nad nowym premierem, szczególnie w kwestii polityki migracyjnej i stosunku do Unii Europejskiej. Co powinniśmy obserwować? Sondaże, szczególnie YouGov, który do tej pory rzadko się mylił w badaniach nad stanem dusz i umysłów w Partii Konserwatywnej. 


UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Jeśli czytasz moje teksty, możesz wspomóc ten projekt na Zrzutce.

Porównanie poglądów finałowej dwójki kandydatów na lidera Partii Konserwatywnej 2022.

To jest PingPong – blog polityczny z UK. Odcinek trzeci i pół o poglądach dwójki pozostałych kandydatów w wyborów lidera Partii Konserwatywnej 2022.

UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

Rishi SunakLiz Truss
GospodarkaPriorytetem gospodarczym rządu powinna być walka z inflacją, następnie stymulacja wzrostu gospodarczego i obniżka podatków: „Nie ma czegoś takiego jak dług covidowy, jest po prostu dług i odpowiedzią na zbyt duże zadłużenie, nie może być powiększanie zadłużenia”. Uważa, że podatki da się obniżyć jeszcze w tej kadencji parlamentu (do 2024). Chce utrzymanie podwyżki składki na ubezpieczenie, podwyżki podatków dla firm, ale chce obniżki podatków od inwestycji. Jako kanclerz podpisał się pod dopłatami w wysokości do 1200 funtów dla 1/3 brytyjskich gospodarstw domowych w związku ze wzrostem cen energii. Bierze pod uwagę rewizję 3-letniego planu wydatków Johnsona.Priorytetem powinien być wzrost gospodarczy. Uważa, że natychmiast trzeba znieść podwyżkę składki na ubezpieczenie i tymczasowo zawiesić dodatkową zielona opłatę za energię oraz zawiesić podwyżki podatków dla firm, ponieważ „nie można opodatkowywać ścieżki do wzrostu gospodarczego”. Spłacanie długu chce rozłożyć na dłuższy okres. Uważa, że wysoka inflacja jest skutkiem złej polityki monetarnej: „nie byliśmy wystarczająco twardzi w zakresie podaży pieniądza i to chce naprawić”. Chce deregulacji w sektorze finansów, środowiska i planowania. Chce stworzyć 10-letni plan rozwoju gospodarczego. W ramach wyrównywania szans pomiędzy regionami chce stworzyć strefy niskich podatków i luźniejszych regulacji oraz nowe centra innowacyjne. Chce zadbać o przyspieszenie rozwoju gospodarki na terenach wiejskich poprzez zniesienie zbędnych regulacji. Planuje rewizję podatków dla rodzin, tak by były przyjazne osobom, które wychowują dzieci lub opiekują się chorymi krewnymi.
Polityk społeczna i NHSObiecuje „transformację produktywności i działania usług publicznych”. Sadzi, że NHS to priorytet numer jeden w sektorze usług publicznych. Uważa, że NHS znajduje się pod ogromną presją i dlatego trzeba go odpowiednio dofinansować, stąd podwyżka składki na ubezpieczenieChce lepszego dostępu do lekarzy na obszarach wiejskich
Zielona gospodarka i energiaPopiera przejście na gospodarkę zeroemisyjną do 2050 roku „w imię dobra przyszłych pokoleń”. Dodaje, że trzeba się też skupić na budowaniu niezależności energetycznej: zwiększyć efektywność energetyczną i wykorzystać własne zasoby energii nuklearnej, wiatrowej i gazu.Jest za gospodarką zeroemisyjna do 2050 roku, ale chce realizacji celów w inny sposób, np. przez wykorzystanie energii jądrowej. Uważa, że trzeba ulepszyć możliwości dostaw energii, zwiększyć pozyskiwanie energii z brytyjskich źródeł (energia nuklearna, wiatrowa, gaz ziemny).
Mówi: „musimy zrealizować nasze zobowiązania wobec środowiska, ale w polityce ekologicznej nie chodzi tylko o redukcję dwutlenku węgła i cele gospodarki zeroemisyjnej, ale też o wsparcie bioróżnorodności, zwiększenie liczby dzikich zwierząt”. Uważa, że Wielka Brytania musi przeprowadzić własne badania dotyczące populacji zwierząt i ustalenia gatunków zagrożonych.
Obronność i UkrainaNie obiecuje podwyżki wydatków na obronność: „powinny być uzależnione od poziomu zagrożenia, nie od arbitralnych celów”. Podkreśla, że za jego kadencji nastąpiła największa podwyżka wydatków na siły zbroje, gdy obniżał wydatki innych ministerstw. Jego zdaniem UK musi być „siłą na rzecz dobra”. Jest dumny z przywództwa UK w świecie. Uważa, że UK musi nadal wspierać Ukrainę, dostarczać jej więcej broni. Brał udział w ustalenia pakietu sankcji na Putina z Liz Truss. W czasie kampanii w wyborach lidera Partii Konserwatywnej zapowiedział, że w pierwszą podróż zagraniczną uda sie do Kijowa. Chce przeciwstawiać się Rosji aż do zapewniania Ukrainie zwycięstwa. Zapowiada wzrost wydatków na obronność do 3% PKB do końca tej dekady. Chce wysłać więcej broni ciężkiej Ukrainie i zachęca do tego inne państwa. Chce też nałożyć więcej sankcji na Rosję. Uważa za niedopuszczalne, żeby Europa nadal kupował rosyjski gaz. Nie chce by UK było zależne od państw autorytarnych w sektorach strategicznych. Podkreśla, że jako minister spraw zagranicznych: przewodziła wypracowywaniu sankcji na Rosję, nalegała na usunięcie Rosji z Rady Europy i Rady Praw Człowieka ONZ, walczyła, „żeby nie było kompromisów ws integralności terytorium Ukrainy”. Jest dumna, że UK było „pierwszym krajem, który wysłał Ukrainie broń i przewodzi wolnemu światu przeciwko Putinowi”. Chce współpracy z sojusznikami w ramach „sieci wolności”. Mówi, że „gdyby Putin wygrał, nie zatrzymałby się na Ukrainie i stworzyłby zagrożenie dla wolności państw bałtyckich i Europy Wschodniej wywalczonej w latach 80-tych i 90-tych”. W czasie kampanii w wyborach lidera Partii Konserwatywnej jako jedyna zapowiedziała, że usiadłaby do jednego stołu i rozmawiała z rosyjską delegacją na temat Ukrainy.
Brexit i Unia EuropejskaW 2016 poparł Leave. Wcześniej opowiadał się przeciw uruchomieniu artykułu 16 i „wojnie handlowej z UE”. Nie brał udziału w głosowaniu projektu ustawy o Protokole Północnoirlandzkim. Jako członek gabinetu miał nie popierać projektu ustawy, publicznie jednak nigdy tego nie powiedział.W 2016 poparła Remain. Jest autorką projektu ustawy o Protokole Północnoirlandzkim, żeby jej zdaniem „przełamać impas i rozwiązać problem Irlandii Północnej”. Unia Europejska uznała, że projekt łamie prawo międzynarodowe. Poparła ją Suella Braverman domagająca się wystąpienia z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
polityka migracyjnaChce „zbudować nowy konsens” wokół tego kto może przybywać do UK. Mówi, że kontrola nad granicami jest „bardzo ważna”. Chce sprawić, żeby polityka odsyłania osób oczekujących na decyzję ws azylu do Rwandy „zaczęła działać”.W pełni zgadza się z polityką migracyjną rządu Borisa Johnsona.
Tożsamość płciowa i kwestie kulturoweChciałby „odwrócić najnowsze trendy zastępowania słowa „kobieta” słowem „człowiek””. Uważa, że „biologia jest kluczowa”, gdy mówimy „o tych bardzo politycznych sprawach” jak płeć człowieka.Za jej kadencji w ministerstwie ds. równości były plany wprowadzenia samoidentyfikacji płciowej, ale jej zdaniem zostały zarzucone. Uważa, że obok szacunku dla osób transpłciowych, potrzebne jest także przestrzeganie praw kobiet i stworzenie bezpiecznych miejsc tylko dla kobiet.

PingPong: Dzień Penny Mordaunt

To jest PingPong – blog polityczny z UK. Odcinek drugi o pierwszej rundzie wyborów lidera Partii Konserwatywnej.

UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

Znana melodia

Pierwsza runda wyborów lidera Partii Konserwatywnej nie przyniosła wielkich niespodzianek. Prowadzenie Rishiego Sunaka wydaje się niezagrożone. Penny Mordaunt jako czarny koń tych wyścigów wyszła na drugą pozycję, a Liz Truss, Kemi Badenoch i Suella Braverman podzieliły się głosami prawicy. Można założyć, że jeśli się nie porozumieją żadna z nich nie wejdzie do finałowej dwójki, ustępując miejsca Mordaunt. Prawdopodobnie jednak do ewentualnych układów nie dojdzie jeszcze przed drugą rundą, choć według Christophera Chope’a z Daily Telegraph „jest nacisk na próbę znalezienia porozumienia”.

Z nich trzech największe wydają się szanse Liz Truss, która przygotowywała kampanię od miesięcy i ma największe doświadczenie w rządzie oraz dużą rozpoznawalność nazwiska. Truss ma jeszcze jeden atut – wydaje się faworytką obecnego głównego lokatora na No 10. Jej propozycje polityczne pokrywają się w zasadzie z obecną linią rządu Johnsona, w przeciwieństwie do swoich kontrkandydatek jest m. in. za utrzymaniem celu osiągnięcia gospodarki zeroemisyjnej do 2050 roku.

Nieco rozczarowujący wynik zaliczył Tom Tugendhat, który zapewniał już, że widzi się w finałowej dwójce. Tugendhat będzie teraz walczył o pozostanie w wyścigu przynajmniej do trzeciej runy i do serii weekendowych debat telewizyjnych. Obok niego kandydatką do odpadnięcia w drugiej rundzie jest Suella Braverman, której ledwie udało się przekroczyć wymagany próg.

Jeremy Hunt z kolei dostał nawet mnie głosów niż nominacji i żegna się z wyborami. W środę wieczorem Hunt poparł już jak się wyraził „jednego z najbardziej przyzwoitych, bezpośrednich ludzi w polityce brytyjskiej”, czyli Rishiego Sunaka. Progu trzydziestu głosów nie przekroczył też Nadhim Zahawi, który na razie nie wskazał swojego faworyta i skoncentruje się teraz na dwóch miesiącach jakie pozostały mu na stanowisku kanclerza.

Na tę samą nutę

Szóstka pozostałych kandydatów zmierzy się w czwartek. Wyniki poznamy o godzinie 15:00. W tej rundzie odpadnie osoba z najmniejszą liczbą głosów. O ile nikt inny nie wycofa się sam, najpewniej w weekendowych debatach telewizyjnych weźmie udział 5 kandydatów. Te same osoby następnie zmierzą się w trzeciej rundzie wyborów w poniedziałek. Kolejne rundy planowane są na wtorek i ostatnia na środę. Potem finałowa dwójka będzie mieć półtora miesiąca, aby przekonać do siebie lokalnych działaczy.

Faworytami do przejścia do drugiego etapu są Sunak, Mordaunt i Truss. W finale zaś według sondażu Conservative Home zdecydowaną faworytką będzie Penny Mordaunt. To może się jednak jeszcze zmienić, gdy podczas spotkań wyborczych i debat dojdzie do bezpośrednich starć kandydatów. Do tej pory można powiedzieć, że jeśli chodzi o deklarowane wartości i założenia polityczne różnią ich detale i akcenty. Duże znaczenie będzie więc mieć to jak się zaprezentują. Z drugiej strony kluczowe mogą być także dyskusje w kuluarach o potencjalnych stanowiskach i alokacji funduszy. Operacją mobilizacji posłów po stronie Sunaka kieruje Gavin Williamson, którego obozy rywali oskarżają o „niecne sztuczki” i koordynację taktycznego głosowania, by w finałowej dwójce znalazła się osoba, z która Sunakowi będzie łatwiej wygrać.

Ostatnie akordy Johnsona

Tymczasem Boris Johnson nadal pełni funkcję premiera i w środę odpowiadał na pytania posłów w parlamencie. Premier wydawał się mieć bardzo dobry nastrój i zapewnił wszystkich, że „niedługo odejście z podniesioną głową”. Prawdopodobnie Johnsona czeka jeszcze jedna seria PMQs w przyszłym tygodniu. Wcześniej jednak – najpewniej w poniedziałek – parlament będzie głosować nad… wotum zaufania do rządu. W pierwotnej wersji to opozycja zgłosiła wniosek o głosowanie wotum nieufności. Rząd nie znalazł jednak dla niego czasu w napiętym parlamentarnym grafiku. Ostatecznie jednak z poniedziałkowego porządku obrad znikły koleje etapy prac nad kontrowersyjnym projektem ustawy o bezpieczeństwie online i zamiast tego pojawiło się głosowania rządowego wniosku o wotum zaufania. Czemu? Być może chodzi o wizerunek, żeby pokazać, że Johnson jednak cieszy się zaufaniem swoich posłów. Może też chodzić o przekaz do społeczeństwa, że Partia Konserwatywna nadal ma mandat do rządzenia i załatwia swoje brudne sprawy sama bez pomocy opozycji. A może też ma to związek z samymi wyborami lidera i próbą delikatnego wymuszenia na posłach Partii Konserwatywnej wsparcia aktualnych ministrów-kandydatów, jak Liz Truss. Nawet bowiem Rishi Sunak będzie zapewne czuł się zobowiązany do zagłosowania za obecnym, tymczasowym rządem Johnsona.

Podobał Ci się ten tekst. Pomóż mi pisać więcej. Wesprzyj UKpoliticsPL na Zrzutce.

PingPong: Czemu Johnson odszedł teraz i kto jest faworytem by go zastąpić

To jest PingPong – blog polityczny z UK. Odcinek pierwszy o początku wyborów nowego lidera.

UKpoliticsPL jest projektem pasjonatki polityki brytyjskiej. Możesz mnie wspomóc na Zrzutce.

Krótkie okno transferowe dla torysów

Johnson został zmuszony do odejścia właśnie teraz, bo to był ostatni dobry moment na jego usunięcie. Niezadowolenie rosło od jesieni 2021 i afery Owena Pattersona poprzez wszystkie odcinki Partygate. Pierwszy raz o możliwości podania się do dymisji Rishiego Sunaka UKpoliticsPL usłyszało w styczniu. Wiosną premiera „uratowała” jednak wojna w Ukrainie. W maju torysi ponieśli spodziewane straty w wyborach lokalnych i do coraz większej grupy posłów zaczynało docierać, że Johnson traci swój największy – według niektórych jedyny – atut: popularność wśród wyborców.

Pierwsze partyjne głosowanie wotum nieufności (148 do 211) w czerwcu pokazało, że poparcie Johnsona jest na krawędzi porażki, a krąg wierzących w niego maleje. Dwie porażki w wyborach uzupełniających w Wakefield i Tiverton and Honiton byłby być może nadal do obrony jako wkalkulowane w serię strat na tym etapie, ale afera Chirsa Pinchera już nie. Pokazała dobitnie, tym którzy jeszcze w to wątpili, że Johnson się nie zmieni – będzie stosował podwójne standardy, tolerował zachowanie wątpliwe moralnie (płatny lobbing, nadmierne spożywanie alkoholu, molestowanie seksualne) i kłamał w swojej obronie, poświęcając przy tym swoich współpracowników. Rosnąca grupa niezadowolonych z rządu Johnsona stanęła więc przed wyborem: albo zostanie usunięty teraz albo za chwilę sytuacja międzynarodowa (kolejne rosyjskie ofensywy przed zimą) lub krajowa (możliwy powrót pandemii jesienią, kryzys energetyczny) znów zamknie jego rywalom usta. Tym razem ostatecznie do następnych wyborów. Coraz więcej torysów rozumiało, że jeśli nie zareaguję, ich szanse na wygrana w kolejnych wyborach będą nikłe.

Decyzja o zmianie lidera teraz daje partii relatywnie spokojne dwa miesiące na wybór kolejnego przywódcy. Relatywnie, bo wszystkim zależy na czasie i stąd najpewniej Komitet 1922 będzie chciał zakończyć parlamentarny etap  głosowania do 21 lipca, a następnie zarząd partii da działaczom czas tylko do końca sierpnia na wybór lidera spośród finałowej dwójki. Kampania będzie krótsza i aktywniejsza niż w 2019 i 2005 roku, ale też partia jest już do podejmowania decyzji pod presją czasu i wydarzeń przyzwyczajona, choćby po wyborach w 2016 roku.

Nadpływają grube ryby

Na starcie za tym, że będzie to wyścig tych wielkich przemawiają dwa argumenty. Po pierwsze o zbijającym się starciu Liz Truss i Rishiego Sunaka mówi się od ponad pół roku. Po drugie to raczej nie jest dobry czas na eksperymenty, zarówno ze względu na powagę sytuacji w Ukrainie,  jak i inflację i kryzys kosztów życia w kraju. Pewną role gra też fakt, ze jesteśmy już na pewno bliżej niż dalej kolejnych wyborów parlamentarnych i nowy lider potrzebuje przed nimi stabilnego rozbiegu: partia potrzebuje nowego startu, ale wyborcy niekoniecznie.

Z wyżej wymielonych powodów decyzje członków Partii Konserwatywnej co do tego kto będzie ich najlepszym liderem mogą być bardziej… konserwantowe. Zmniejsza to szanse osób, które dopiero teraz zgłosiły swoje przywódcze ambicje (jak Badenoch, Braverman, czy Shapps), a zwiększa szanse kandydatów znanych od zawsze (Truss, Sunak, Mordaunt, Hunt, Tugendhat).

Z drugiej strony działacze na pewno wezmą też pod uwagę wcześniejsze doświadczenia kandydatów na stanowiskach rządowych. Tak jak w 2016 i 2019, a w przeciwieństwie do 2005 roku, nowy lider nie dostanie szansy na staż na miejscu lidera opozycji, tylko z miejsca będzie musiał podejmować najważniejsze w kraju decyzje. To najbardziej uderza w szanse Toma Tugendhata, który nigdy nie pełnił żadnych ministerialnych funkcji. Niewiadomą pozostaje jak działacze podejdą do decyzji Nadhima Zahawiego, żeby przyjąć stanowisko kanclerza, a następie z tej wysokości zaapelować do Borisa Johnsona o odejście.

Stosunek do Johnsona poszczególnych kandydatów może mieć duży wpływ na decyzje działaczy. Minister spraw zagranicznych Liz Truss pozostała wierna Johnsonowi do ostatniej chwili. O schedę po nim ubiega się pod hasłem kontynuacji jego wyborczych zwycięstw. Truss ma pewną słabość do naśladownictwa. Zanim została „Borysem w spódnicy” często podbijała Instagram zdjęciami w ubraniach i okolicznościach typowych niegdyś dla Margaret Thatcher, do tego doszedł też wyćwiczony ton głosu. Rishi Sunak zaś podał się do dymisji tuż po Javidzie, czym rozpoczął lawinę rezygnacji. Jest ewidentnie znienawidzony przez obóz BoJo. Do tego stopnia, że Jacob Rees-Mogg nazwał go w wywiadzie dla Channel 4 „socjalistycznym kanclerzem”. Dla tych w partii jedank, którzy Johnsona mieli zdecydowanie dość Sunak może zapunktować tym, że wziął na siebie ryzyko próby obalenia premiera, która przecież nie musiał się powieść.

Ewentualne dojście Sunaka i Truss do finałowej dwójki zależy od tego jak rozłożą się transfery poparcia odpadających kandydatów. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że poparcie będzie się przesuwać po linii pro- i anty- Johnson (czy też, prawa strona partii kontra centrum) z Braverman, Zahawim, Badenoch, Shappsem i ewentualnie Patel popierającym Truss oraz Tugendhatem, Huntem, Javidem i być może Mordaunt popierającym Sunaka. Jednak indywidualni posłowie mogą kierować się zupełnie inną motywacją, jak konkretne założenia polityczne, sympatie osobiste, czy ambicja zawodowe, więc nie ma tu nic pewnego.

Jedną z takich kwestii jest stosunek do przyszłych podatków: Sunak jest jak na razie jedynym aktywnym głosem popierającym dotychczasowe podwyżki składek i niechętnym cięciom podatków do czasu ustabilizowania sytuacji gospodarczej po pandemii. Pozostali kandydaci centrum chcą mniej (Tugendhat) bądź bardziej (Hunt, Javid) radykalnych cięć podatków dla firm. Kwestie gospodarcze zdecydowanie mają potencjał do zmniejszenia sympatii do Sunaka, który startuje pod hasłem „koniec bajek dla wyborców”.

Inne potencjalnie ciekawe tematy do stosunek do flagowych polityk Borisa Johnsona: net zero i levelling-up. Przeciwko zielonej polityce może wystąpić najbardziej skrajne skrzydło partii reprezentowane przez Suellę Braverman popieraną przez zwolennika referendum w sprawie polityki zeroemisyjnej Steve’a Bakera. Levelling-up z kolei nikt raczej nie będzie chciał wykreślić, ale zapowiadane np. prze Granta Shappsa radykalne cięcia wydatków publicznych mogłyby ten pomysł de facto pogrzebać.

Choć wszyscy kandydaci jak do tej pory zapowiedzieli potrzymanie projektu ustawy wypisującej Wielką Brytanię z porozumienia z UE ws Protokołu Północnoirlandzkiego, to znów to czy wygra kandydat bardziej z prawa, czy z centrum może zadecydować o tonie rozmów z UE w najbliższej przyszłości. Gdyby na przykład wygrała Braverman – mało prawdopodobne – ale nie wykluczone Partia Konserwatywna na pewno zaostrzyłaby konflikt z UE, a nawet z innymi europejskimi instytucjami jak Trybunał Praw Człowieka. Co powie w tej sprawie Truss jeszcze nie wiadomo. Akcenty mogą być też różne w kwestii wojny w Ukaranie, jednak wszyscy kandydaci podkreślają, że wsparcie dla Kijowa nie zmaleje.

Duża niewiadoma na starcie jest Penny Mordaunt. Momentami faworytka bukmacherów oceniana jako osoba mogąca zjednoczyć różne frakcje. Start kampanii Mordaunt nie obfitował w szczegóły dotyczące jej planów, zamiast tego poprosiła potencjalnych wyborców, by zaufali jej motywacjom i mniej koncentrowali się na osobie lidera, a więcej na państwie. Mordaunt ma największy potencjał do wytrącenia Sunaka lub Truss z finałowej dwójki. Jeśli tak się nie stanie, jej głos wciąż jednak będzie ważny. Podobnie jak to kogo poprze faworyt, który zdecydował się nie startować – minister obrony Ben Wallace, czy lider wpływowej Northern Research Group Jake Berry.

Mówi się, że to najbardziej pozbawione faworyta wybory lidera Partii Konserwatywnej od lat. Na ten moment zakładam jednak, że mamy dwóch faworytów: Sunaka i Truss.

Podobał Ci się ten tekst. Pomóż mi pisać więcej. Wesprzyj UKpoliticsPL na Zrzutce.

PingPong: Kiedy odejdzie Johnson?

To jest PingPong – blog polityczny z UK

W piątek Boris Johnson udał się na nieobowiązkową kwarantannę po pozytywnym wyniku testu „członka rodziny”. Być może uniknie w ten sposób kontaktu z opinią publiczną aż do spodziewanych pod koniec przyszłego tygodnia wyników śledztwa Sue Gray w sprawie imprez urządzanych w czasie lockdownu na Downing Street i w innych ministerstwach. Jeśli wierzyć mediom, Gray nie przekaże śledztwa policji, bo nie znalazła dowodów na łamanie prawa. A przynajmniej nie znalazła ich do czwartku, przyglądając się m. in. sprawie imprezy na Downing Street 20 maja 2020, do krótkiego uczestnictwa, w której przyznał się we wtorek Johnson, zapewniając jednocześnie, że był przekonany, że jest na spotkaniu związanym z pracą.

Wiadomo już jednak, że Sue Gray zajmie się też ujawnionymi dopiero w piątkowym wydaniu Daily Telegraph dwoma imprezami urządzonymi w siedzibie brytyjskiego premiera w kwietniowy wieczór 2020 roku, czyli dzień przed pogrzebem księcia Filipa, w którym Królowa Elżbieta uczestniczyła samotnie, przestrzegając tym samym wymyślonych na No 10 zasad. Tymczasem w siedzibie premiera w poprzedni wieczór odbyło się według świadków pożegnanie dwóch pracowników, w tym obecnego zastępcy redaktora naczelnego the Sun Jamesa Slacka.  Było dużo alkoholu, ktoś biegł z walizką do sklepu Co-op na Strandzie po nowe zapasy. Była głośna muzyka i didżejowanie w wykonaniu jednej z doradczyń. Wreszcie jakiś mocno już rozweselony pracownik miał zepsuć stojącą w ogrodzie huśtawkę Wilfreda, rocznego syna Borisa Johnsona. Premier był tamtego dnia podobno z rodziną w Chequers. Slack przeprosił w piątek, potwierdzając tym samym, że impreza naprawdę miała miejsce. Rzecznik premiera zadeklarował też wysłanie przeprosin do Pałacu Buckingham, nie był jednak skłonny powiedzieć za co dokładnie przeproszono. Ledwie przetrawiliśmy informacje o tej imprezie, a Telegraph już opublikował artykuł o kolejnej, tym razem z udziałem byłej szefowej rządowego zespołu ds. restrykcji…

Ale do rzeczy. Pytanie o najbliższą przyszłość premiera – po pokrętnej deklaracji o 25-minutowej obecności na imprezie 20 maja 2020 w przekonaniu, że było to „spotkanie związane z wykonywaniem obowiązków” – jest jak najbardziej aktualne.

Boris Johnson cieszy się nadal deklaratywnym zaufaniem swojego gabinetu. Minister spraw zagranicznych, minister równości i negocjatorka z UE w jednej osobie Liz Truss powiedziała w piątek BBC, że jest „w 100% za tym, żeby Boris Johnsona kontynuował swoja pracę”. Inni członkowie gabinetu mniej – Rishi Sunak – lub bardziej – Nadine Dorries – entuzjastycznie wyrazili poparcie dla premiera. Na tyłach trwa jednak podobno kampania wyborcza i sondowanie kto kogo gotów byłyby poprzeć po ewentualnym odejściu Johnsona. Także postawy przyjęte przez głównych kandydatów – lojalną Liz Truss i zdystansowanego Rishiego Sunaka – są obserwowane. Sami posłowie jednak przyjęli postawę wyczekującą: oficjalnie czekają na raport Gray, w praktyce zaś bardziej na wyniki sondaży i reakcje wyborców w swoich okręgach. Przed wydaniem wyroku wobec Johnsona powstrzymuje ich też nieprzygotowanie partii na nowego lidera. Ani Truss, ani Sunak nie mają zasadniczo odmiennej od Johnsona wizji, nie mają lepszych więzi z elektoratem, ani wyraźnego potencjału do zjednania sobie skrajnych frakcji torysów. Gospodarz podcastu Telegrapha „Planet Normal” powiedziała: „A co jeśli następny lider będzie jeszcze słabszy? Możemy nie akceptować zachowania Johnsona, ale przecież nie chcemy rządów Partii Pracy!”. Minęły zaledwie nieco ponad dwa lata od wyborów, które przyniosły torysom historyczną większość i żaden z nich nie spodziewał się, że będzie w tym momencie szukać nowego lidera.

Niepokojące dla Johnsona powinno być jednak to, że choć Jacob Rees-Mogg nadal próbuje twierdzić, że przecieki do prasy to spisek remainersów, a odejście Johnsona zaprzepaści brexit, to każdy kto choć trochę interesował się brytyjską polityką wie, że i William Wragg, i Andrew Bridgen należą do brexitowych spartan, a niezadowolenie wobec Borisa Johnsona nie przebiega po linii Leave-Remain. Kolejny powód do obaw dla premiera to zdecydowane wezwanie Johnsona do dymisji przez szkockich torysów, uważających obecnego lidera za obciążenie w walce o utrzymanie unii Zjednoczonego Królestwa. Psefolog prof. John Curtice mówi, że teraz już ciężko będzie przekonać wyborców w Szkocji przed majowymi wyborami lokalnymi, że szkocka i angielska Partia Konserwatywna to dwa oddzielne byty. Ale odcięcie się od Johnsona teraz może sugerować, że szkockie skrzyło partii uznało, że reputacja premiera będzie już tylko słabnąć.

W całej UK na razie pięcioro posłów publicznie przyznało się do wystosowania pisma z prośbą o głosowanie wotum nieufności wobec Johnsona. Telegraph pisze jednak, że przewodniczący Graham Brady otrzymał ich już blisko 30, choć zgodnie z procedurą nie ujawni ich liczby dopóki nie osiągnie wymaganego progu.

Do rozpoczęcia procedury wotum nieufności potrzeba przy obecnej liczebności torysowskich posłów przynajmniej 54 takich pism. Do przegłosowania wotum natomiast już 180 głosów. Czy ta liczba jest w zasięgu? Opnie są podzielone. James Forsyth pisze w Timesie, że sytuacja jest tak napięta, że jeśli do głosowania jednak dojdzie, jego wynik – odwołanie Johnsona – jest pewny. Jednak bardziej ostrożni posłowie Partii Konserwatywnej zwracają uwagę, że nie ma na ten moment współpracujących ze sobą grup ani bloków, więc zbyt wczesne uruchomienie procedury grozi zaprzepaszczeniem okazji. Sojusze się jednak prawdopodobne budują. Jeszcze przed publikacją przez ITV w poniedziałek maila-zaproszenia na imprezę 20 maja Daily Mirror pisał o próbach zawarcia sojuszu przez zwolenników Rishiego Sunaka i Jeremiego Hunta. UKpoliticsPL słyszało też o innych ruchach kandydatów i potencjalnych kandydatów. Z kolei redaktor ConservativeHome mówił w podcaście Politico, że te głosowania mają już taką naturę, że nawet jeśli lider się wybroni i formalnie pozostaje bezpieczny przez kolejny rok, to i tak wiadomo, że jego dni są policzone. Tak było z Theresą May. Podobnie było wcześniej także z Margaret Thatcher. Paul Goodman wskazał jednak na szereg pytań organizacyjnych, na które torysi musieliby szybko odpowiedzieć, gdyby chcieli zmienić lidera: „Czy szybko wybrać jednego kandydata? Czy szukać premiera tymczasowego na zastępstwo?”.

Doprowadzić do wotum nieufności mogliby także lokalne związki działaczy Partii Konserwatywnej. Jeśli 65 z nich wyrazi chęć, odbędzie się narodowa konwencja i sami zagłosują nad przyszłością lidera partii. Głosowanie byłoby niewiążące, jednak w sensie politycznym jednoznaczne. Na razie wiadomo o jednym związku, Sutton Coldfield Conservative Association, który przeprowadził wewnętrzne głosowanie i poparł w nim odsunięcie Johnsona od władzy. Wielu innych lokalnych działaczy z różnych regionów Anglii, o Szkocji nie wspominając, jednak także publicznie namawiało Johnsona do odejścia. Dla nich majowe wybory to być albo nie być. Oni też są najbliżej wyborców i najlepiej będą w stanie ocenić ich nastrój, szczególnie gdy za kilka tygodni ruszy formalna kampania i zacznie się pukanie do drzwi. Co ciekawe, liderzy lokalnych związków spotkają się na krajowym zjeździe na początku kwietnia.

Na razie w sondażach Partia Pracy notuje największą od lat przewagę, głównie jednak dlatego, że to torysi tracą. Największy spadek zanotowali na początku tygodniu w sondażu YouGov (-5pp) do poziomu ok. 30%, który potwierdził także kolejny sondaż tej pracowni, już po przeprosinach Johnsona wygłoszonych w środę w Izbie Gmin. Także osobista popularność premiera spadła według YouGov do najniższego poziomu od 2019 roku, notując wynik -52%. Ben Walker z Britain Elects ostrzega, że sytuacja torysów jest gorsza niż wydają się sugerować sondaże. W kluczowych okręgach marginalnych, które Labour straciła w 2019 roku, teraz jej poparcie jest wyższe niż to ogólnokrajowe. Z kolei popularność samego Johnsona w okręgach, gdzie torysi uzyskali niewielką i łatwą do utraty przewagę, jest mniejsza niż w skali krajowej. Wyborcy Partii Konserwatywnej niekoniecznie odchodzą do Labour, ale gdyby wybory odbyły się teraz, wielu z nich zostałoby w domu.

Oczekiwanie na wynik śledztwa Gray wydaje się więc wymówką do obserwacji sytuacji. Ogromną niewiadomą pozostaje co jeszcze przyniesie prasa w najbliższych dniach, a może i godzinach. Każdy kolejny przeciek rezonuje mocniej, a potem pojawiały się nowe, jeszcze bardziej poruszające opinię publiczną. Czy nastąpi zmęczenie tematem i Johnson uzyska milczące wybaczenie, czy emocje będą eskalować? Na ten moment wydaje się, że drugi scenariusz jest bardziej prawdopodobny. Jeśli jednak Johnson przetrwa, to i tak czekają go kolejne trudności i niezadowolenie z rosnących kosztów życia, rachunków za energię i żywności. Od kwietnia zaś Brytyjczyków czeka podwyżka podatków. Torysi mają więc przed sobą bardzo trudny okres i wiele wątpliwości. Z Johnsonem. Lub bez.

Brytyjskie Śniadanie z 22 listopada 2021

Brytyjskie Śniadanie, czyli autorski przegląd prasy brytyjskiej z 22 listopada 2021.

Migranci z Kanału La Manche zatopią torysów?

Torysi z północy, grupa one nation i nabór z 2019 są niezadowoleni z propozycji „technicznej” reformy opłat za opiekę nad osobami starszymi, bo w praktyce oznacza ona zwiększenie kosztów dla najbiedniejszych emerytów. „Relacje między No 10 a tylnymi ławami Izby Gmin przypominają obecnie podział „my vs oni” – tak próbę „cichego” wprowadzenia zmian komentuje w Timesie jeden z posłów Partii Konserwatywnej. Głosowanie ma odbyć się w poniedziałek lub wtorek. Rozmiary rebelii są trudne do określenia. Zbuntuje się na pewno były minister sprawiedliwości Robert Buckland, waha się szef parlamentarnej komisji zdrowia Jeremy Hunt. Więcej posłów nadal najbardziej martwi się jednak „tymi małymi łodziami z migrantami na Kanale Angielskim”.

Z tego też powodu rośnie napięcie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych między Priti Patel a jej urzędnikami. Według Mail on Sunday minister jest rozczarowana postawą swojego ministerstwa, które nie jest w stanie zatrzymać łodzi z migrantami przypływającymi z Europy. Z kolei urzędnicy mieli określić swoją minister mianem „idiotki”. W tej samej sprawie Telegraph cytuje złowieszczy dla torysów sondaż, w którym 77% wyborców określa podejście Partii Konserwatywnej do kryzysu migracyjnego jako „zbyt miękkie”. Anonimowy sponsor torysów ostrzega zaś w gazecie, że rząd „zboczył zbyt mocno do centrum, pozostawiając na prawej flance lukę bez której nie da się wygrać wyborów”.

Czy torysi zatopią się sami?

Rozpoczynająca się w tym tygodniu przed High Court sprawa sponsora Partii Konserwatywnej Mohameda Amersiego przeciwko byłej posłance Charlotte Leslie może „odsłonić ogromny konflikt w sercu Partii Konserwatywnej”. Sprawa nie dotyczy bezpośrednio sposobu zdobywania sponsorów i ich wpływu na politykę rządu, ale to będzie jej drugie dno – podaje Telegraph. Amersi równie hojnie co pieniędzmi z torysami, dzielił się też z prasą informacjami o tym jak przewodniczący partii Ben Elliot zdobywał środki dla partii i co można było za nie dostać, jak na przykład rozmowę z ministrem o ważnych dla siebie sprawach, prestiżowe spotkanie z księciem Karolem, czy miejsce w Izbie Lordów.

Torysi nie mają problemów finansowych, ale źródła ich finansowania już mogą okazać się dla nich problematyczne. Po niesmaku wywołanym uzmysłowieniem opinii publicznej ile poseł może dorobić obok swojej normalnej pensji Times pisze dziś, że przynajmniej 10 posłów przyjmowało wynagrodzenie jako płatni doradcy na swoje firmy. Unikali tym samym płacenia wyższych podatków dochodowych na rzecz 19% podatku dla firm i zmniejszali swoje składki ubezpieczeniowe. 9 na 10 z nich to torysi, w tym minister edukacji Nadhim Zahawi  „To legalne, ale  budzi obawy czy osoby zatrudniane na publicznych stanowiskach opłacanych przez podatników powinny w ten sposób załatwiać swoje sprawy finansowe” – podsumowuje Times.

Wojny z UE nie będzie. Na razie.

Koniec listopada miał być kulminacją sporu UK i UE o Protokół Północnoirlandzki. Nic z tego.  Źródła PoliticsHome w Londynie przyznają, że UK „uelastyczniło” swój ostateczny termin zakończenia rozmów. Teraz mówi się, że przeciągną się do nowego roku, ale to nie znaczy, że wojny handlowej nie będzie. „Jeśli dojdziemy do punktu, w którym uruchomimy artykuł 16, chcemy, żeby było jasne czemu to robimy” – tłumaczy się anonimowy rozmówca portalu, przyznając, że w tej chwili chaos uruchomiony przez nieudaną próbę obrony Owena Patersona i konflikty wewnętrzne pochłaniają całą uwagę No 10.

„Nie ma mowy o uruchomieniu artykułu 16 przed świętami”, choć postępy w rozmowach są „powolne i bolesne” – potwierdza w rozmowie z Telegraphem minister handlu międzynarodowego. Anne-Marie Trevelyan. Dodaje też optymistycznie, że „negocjacje akcesji UK do handlowego bloku transpacyficznego idą dobrze”. Na początku 2022 mają się zacząć rozmowy o bilateralnej umowie handlowej z Indiami, a do czerwca także z Kanadą i Meksykiem. Czy tak będzie? Czy pani minister po prostu bardzo stara się zarazić tak lubianym przez Borisa Johnsona optymizmem?

Naczelna rządowa optymistka minister spraw zagranicznych Liz Truss zaprosiła przedstawicieli krajów południowo-wschodniej Azji na grudniowe spotkanie ministrów spraw zagranicznych G7 w Liverpoolu. „Chiny odbiorą to jako próbę uzyskania wsparcia regionu dla sojuszu Aukus” – martwi się jednak Guardian.

Marr odchodzi z BBC

W niedzielnym wywiadzie u Andrew Marra minister Sajid Javid wykluczył możliwość wprowadzenia w UK obowiązku szczepień przeciwko covid. „W praktyce przyjęcie szczepionki powinno następować w drodze wyboru . Jeśli ktoś się waha powinniśmy z taką osoba pracować i zachęcać” – mówił minister zdrowia. Średnia z ostatnich 7 dni w UK to ponad 41 tysięcy zakażeń dziennie. Jeśli chcecie POD TYM LINKIEM można zapisać się na dodatkową dawkę szczepienia w ramach NHS.

Na marginesie, to już ostatnie odcinki istniejącego od 16 lat programu, bo Andrew Marr ogłosił przejście z BBC od nowego roku do LBC, żeby „odzyskać swój głos”.

Miłego tygodnia!

Brytyjskie Śniadanie autorski przegląd prasy brytyjskiej z 15 listopada 2021

Mniej węgla po COP26

Choć państwa uczestniczące w szczycie klimatycznym w Glasgow ostatecznie zgodziły się jedynie „stopniowo zmniejszać” wykorzystanie węgla do produkcji energii zamiast „wycofywać się” z niego jak zapisano w pierwszym drafcie deklaracji, to Boris Johnson uważa, że to „fantastyczne osiągnięcie” – podsumowuje BBC.  Zapłakany Alok Sharma przeprasza za lastminutowe ustępstwa w sprawie węgla podczas COP26 – pisze z kolei Telegraph. za pośrednictwem the Independent oskarża Johnsona o „podkopywanie” pozycji przewodniczącego konwencji klimatycznej i pozostanie zmian klimatycznych w stanie „intensywnej terapii”.

Niestety Rememberence Sunday była także bogata w dramatyczne wydarzenia. Trzy osoby zostały aresztowane po wybuchu samochodu przed szpitalem w Liverpoolu w niedzielę przed południem. W eksplozji zginął pasażer auta, kierowca został ranny. Przyczyny zajścia na ten moment nie są znane, ale „biorąc pod uwagę jak do niego doszło” i „z ostrożności” policja powierzyła prowadzenie śledztwa antyterrorystom. Zatrzymane osoby mają od 21 do 29 lat i przebywają w areszcie na podstawie ustawy o terroryzmie – podsumowuje Press Association.

A w Londynie po 21 dniach protest głodowy przed siedzibą  Foreign Offfice zakończył mąż przetrzymywanej przez Iran Brytyjski Nazanin Zaghari-Ratcliffe. 46-latek zdaniem Guardiana „postarzał się o dekadę”, starając się zwrócić uwagę na sprawę swojej żony. Zrezygnował z protestu, w czasie którego „odwiedziło go wielu polityków”, obawiając się, że jego organizm przestał radzić sobie z zimnem w prowizorycznym obozowisku, trzyma się jednak nadziei, że coś udało mu się zmienić”.

Torysi trafieni w ośmiorniczki

Dopiero po czterech pytaniach dziennikarzy Johnson przyznał, że sprawę Patersona, która rozkręciła w brytyjskich mediach lawinę informacji o dodatkowych dochodach posłów i posłanek, „można było zająć się w lepszy sposób”. Według Timesa na czwartkowym posiedzeniu gabinetu Johnson miał powiedzieć, że skandal korupcyjny „minie” i nie ma potrzeby przepraszać. Dziś jednak sondaże mówią co innego i potwierdza to najsłynniejszy brytyjski psefolog prof. John Curtice. Cztery badania opinii publicznej pokazują spadek poparcia dla Partii Johnsona: Opinium, Savanta, YouGov i Panelbase. Ci ciekawe, do 50 proc. wzrosła tez liczba respondentów negatywnie oceniających decyzję o wyjściu z UE. 37% uznało, że brexit był słuszny.

Guardian obszernie cytuje dzienniki byłej kochanki premiera Jennifer Arcuri, z których dowiadujemy się między innym jak bardzo obecny premier nalegał na pomoc w „rozwoju jej kariery”. Kluczowe pytania to teraz czy afera wpłynie na wynik grudniowych wyborów uzupełniających po opuszczeniu Izby Gmin przez Patersona i śmierci James Brokesnshire i Davida Amesa? Guardian sugeruje, że wyborcy w bezpiecznym dotąd okręgu torysów Old Bexley & Sidcup nie zaczną głosować na Labour, ale ich zdanie o Johnsonie bardzo się pogorszyło. Jedna z wyborców torysów mówi o nim wręcz: „waste od space”. Czy już czas na pytanie: kto po Johnsonie? Głównych kandydatów mamy na razie dwóch, a wśród nich jest…

Brytyjskie wsparcie dla Polski

„Wielka Brytania nie będzie odwracać wzroku”, gdy „sojusznicy biorą na siebie ciężar” kryzysu „starannie wykreowanego” przez reżim Łukaszenki  – pisze w Telegraphie Liz Truss. Energiczna jak zawsze minister spraw zagranicznych jednocześnie zauważa „odpowiedzialność Rosji” za kryzys i apeluje do Moskwy o „wywarcie presji na Łukaszenkę”. Truss, podobnie jak wcześniej Tom Tugendhat w Daily Mail, uznaje że „zdesperowani ludzie używani są przez białoruski reżim jako pionki” do destabilizacji regionu. Tugendhat apelował też o uznanie Białorusi za strefę zakazu lotów i nałożenie sankcji na białoruskie lotniska za przyjmowanie samolotów z migrantami. Truss skoncentrowała się na krytyce NordStream2 i zależności Europy od rosyjskiego gazu.

Niestety dla nas nie wszyscy Brytyjczycy rozróżniają sytuacją na granicy Polski i Białorusi i tę na kanale La Manche. Poseł John Redwood lamentował na Twitterze, że prasa zajmuje się bardziej tym pierwszym niż tym drugim.

Zmiana tonu ws Irlandii Północnej

W cieniu kryzysu migracyjnego pojawiły się dobre wieści dla innego rejonu. „Porozumienie jest blisko”, „przełom” w sprawie sprzedaży leków z Wielkiej Brytanii w Irlandii Północnej „daje nadzieję na odblokowanie” negocjacji pozostałej części Protokołu – pisze Telegraph. Gazeta zauważa jednak, że UE nie zmieniła zdania co do roli TSUE w prowincji, co potencjalnie oznacza powrót groźby uruchomienia artykułu 16. Warto przy tym zwrócić uwagę, że w sondażach – m. in. dla Belfast Telegraph – DUP jest znów najsilniejszą partią unionistyczną. Przewaga Sinn Fein wskazuje, zaś że to republikanie wygrają majowe wybory. Warto z bliska obserwować tu rozwój sytuacji.

Udanego tygodnia!

Brytyjskie Śniadanie – autorski przegląd prasy z 25 października 2021.

Brytyjskie Śniadanie – zapraszamy na autorski przegląd prasy brytyjskiej z 25 października 2021.

Komu kasę z budżetu

6 miliardów funtów dla Sajida Javida na zmniejszenie kolejek oczekujących na leczenie w NHS, miliard funtów dla Dominica Raaba na przyspieszenie pracy sądów i dodatkowe pieniądze dla Michalea Gove’a na program levelling-up – czytamy w poniedziałkowych nagłówkach Timesa i Telegrapha. Zapowiedzi budżetowe zbombardowały wręcz weekendową prasę przed środowym przemówieniem Rishiego Sunaka w parlamencie. Treasury potwierdziło plan wydatków na ok. 26 mld funtów, w tym najwięcej na budowę sieci transportowych poza Londynem (7 mld), gdzie wielkim zwycięzcą okazuje się burmistrz Manchesteru Andy Burnham, badania i rozwój w sektorze medycznym (5 mld), dofinansowanie do edukacji młodzieży i dorosłych (3 mld) oraz przyciągnięcie zagranicznych inwestycji w kluczowych sektorach w ramach Global Britain Investment Fund (1,4 mld). Mirror informuje też, że do kolejnych wyborów parlamentarnych płaca minimalna wzrośnie do 10 funtów za godzinę.  „Inflacja i stopy procentowe to dwa czynniki, które muszę uwzględniać, gdy ustalam politykę fiskalną, wysokość podatków, pożyczek i wydatków rządowych” – tłumaczył Sunak w Times Radio.

Tymczasem Independent donosi, że pieniądze z UK Shared Prosperity Fund – mimo, że z założenia miały zastąpić unijne fundusze strukturalne dla najmniej rozwiniętych regionów – trafią do… okręgów, czołowych ministrów rządu Borisa Johnsona. Siedem okręgów sklasyfikowanych uprzednio jako najbardziej rozwinięte, które reprezentują m. in. właśnie Rishi Sunak i Liz Truss, są teraz pierwsze w kolejce do milinów funtów.

Bre/Pol – exit

Znudzenie brexitem? My nie! Od wtorku rusza kolejna runda negocjacji UK-UE w sprawie Protokołu Północnoirlandzkiego. Rzecznik Downing Street podkreślił, że „wciąż wiele nas dzieli, w tym kwestia zarządzania”. UK uważa bowiem, że nadzór unijnego Trybunału Sprawiedliwości nad prawodawstwem w Irlandii Północnej trzeba zastąpić niezależnym międzynarodowym arbitrażem, o czym UE nie chce słyszeć. W podcaście Brexit Republic komentatorzy podkreślali, że na ten moment UE proponuje redukcję 80 proc. kontroli na powstałej po brexicie granicy celnej GB-NI, a więc likwidacja codziennych praktycznych problemów biznesu jest możliwa, ale gdy idzie o kwestie ideologiczne, jak jurysdykcja, UE się nie wycofa, ale coraz więcej sygnałów wskazuje też, że i UK nie odpuści. Co to znaczy?

Bloomberg donosi, że UE przygotowuje się na sytuację wycofania się UK z przestrzegania Protokołu. Bruksela rozważa także opcję całkowitego zawieszenia umowy handlowej z UK, a to byłaby już „handlowa wojna”.  Rozczarowana tempem rozmów z UK w sprawie pozwoleń połowowych dla francuskich kutrów jest też Francja, choć „są pewne postępy”. Francuzi najprawdopodobniej wstrzymają się jednak z blokadą portów jako formą protestu – pisze Reuters.

Choć ostatnio brytyjska prasa głównie tęskniła za imigrantami z UE, szczególnie jeśli mieli prawo jazdy na ciężarówki, to dziś Telegrapgh wyraża obawy związane z „podwojeniem się liczby obywateli UE ubiegających się w czasie pandemii o świadczenia socjalne” w UK, mimo że „nie wiadomo ilu z nich powróciło w tym czasie” do swoich ojczyzn.

Przy okazji, im bliżej do starcia UE-UK w sprawie unijnej jurysdykcji w Irlandii Północnej, tym chętniej brexitowcy powołują się na konflikt UE z Polską. W niedzielę temat podniósł jeden z mózgów brexitu, były europoseł i doradca Johnsona Daniel Hannan w Telegraphie, pisząc: „Tak jak my, Polska zrozumie, że wybór jest między członkostwem w tworzącym się państwie europejskim a secesją”. Poseł Partii Konserwatywnej Steve Baker posunął się na Twitterze do zacytowania „analizy”, stwierdzającej, że Polska zdecydowała się tak jak UK „odzyskać kontrolę”, a lord Moylan wykorzystuje przykład Polski do uzasadnienia, że „twardy brexit to jedyny możliwy brexit” i była to „słuszna decyzja”

Choroba nie oszczędza

Powrotu do lockdownu nie ma – mówił w piątek Boris Johnson, a Rishi Sunak dodał w niedzielę, że „jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż rok temu dzięki szczepionkom”. Kontynuując jednak serię ostrzeżeń medyków przed zbliżająca się niewydolnością NHS, prezes Królewskiego Stowarzyszenia Ginekologów ostrzega w Guardianie, ze jeśli liczba przyjęć do szpitala z powodu Covid-19 nie zmaleje zaczną się poważne problemy na oddziałach położniczych. „Wiemy także, że wiele kobiet i dziewcząt oczekujących na operacje ginekologiczne w gigantycznych kolejkach” – dodał dr Edward Morris.

Od niedzieli zaszczepieni przybywający do Anglii z państw nieznajdujących się na czerwonej liście mogą wykonywać tańsze, szybkie testy. Jednak Telegrapgh donosi, że przynajmniej w jednej z firm z rządowej listy tańsze testy już się skończyły i firma oferuje jedynie dwa razy droższe testy PCR.

Chwilowe zaniepokojenie wywołała w zeszłym tygodniu informacja o odwołaniu wizyty Królowej Elżbiety w Irlandii Północnej. W tym miesiącu po raz pierwszy widziano ją z laską – spekulowały media – a do problemów obok śmierci męża, dołączyło się też ostatnio zrzeczenie się obowiązków książęcych przez syna Edwarda w związku z jego powiązaniami z Jeffreyem Epstainem. Dopiero po czasie okazało się, że królowa spędziła noc ze środy na czwartek w szpitalu w sprawie niepowiązanej z covidem. We wtorek wieczór monarchini gościła u siebie „zielnych” biznesmenów w ramach rządowej akcji ściągania do UK i to podobno zbyt „intensywne życie towarzyskie” i „przesiadywanie po nocach przed telewizorem” nadszarpnęły jej kondycję.  

Posłowie w niebezpieczeństwie

Po zamachu na posła Davida Amessa 50 posłów podpisało się pod apelem o obowiązkową weryfikację tożsamości użytkowników mediów społecznościowych. Domniemany zabójca posła będzie sadzony w marcu – zdecydował w piątek sąd Old Bailey. Prokuratora podejrzewa, że planował atak od 2 lat i robił rekonesans przynajmniej u dwóch innych posłów zanim za cel obrał posła Partii Konserwatywnej. Podejrzany przebywa w więzieniu Belmarsh. Jednocześnie policja ostrzegła przed możliwymi atakami posłów dążących do zmian w przepisach o uboju rytualnym i zachęca ich do zapewnienia sobie wyższego poziomu bezpieczeństwa. W środę Priti Patel ogłosiła, że poziom zagrożenia atakiem terrorystycznym na posłów wzrósł do 3 na pięciostopniowej skali.

Ci okropni żurnaliści

Żeby jednak zakończyć nieco weselszą nutą. Widzieliście już najnowszego Bonda? A gdzie? Bo dziennikarze przez dwa dni nie mieli dostępu do oddanej w tym roku Sali medialnej, gdyż tam właśnie odbywała się w czwartek prywatna projekcja 007 dla premiera i jego świty…

Dziennikarze to w ogóle jest zło, prawda? Poseł Julian Knight uważa, że ma miejsce Laury Kuenssberg BBC powinno zatrudnić wyłącznie dziennikarza-brexitowca. A minister kultury Nadine Dorries twierdzi, że słowa dziennikarza Nicka Robinsona uciszające słowotok Borisa Johnsona podczas wywiadu „będą kosztować stację dużo pieniędzy”. Dorries prowadzi właśnie negocjacje w sprawie reformy opłat abonamentowych, a więc finansowania BBC.

Miłego tygodnia!

Brytyjskie Śniadanie – autorski przegląd prasy brytyjskiej z 18 października 2021

Koniec anonimowości w sieci?

Prawo do anonimowości w internecie powinno zostać ograniczone – postuluje minister spraw wewnętrznych po zamachu na posła Partii Konserwatywnej Davida Amessa. Times przypomina, że procedowany w tej chwili w parlamencie projekt ustawy o bezpieczeństwie w sieci zakłada  m. in. nałożenie na platformy internetowe obowiązku rozprawiania się ze szkodliwymi treściami, ale Priti Patel zasugerowała, że chciałby pójść krok dalej. „i” przypomina jednak szereg powodów, dla których wymuszenie korzystania z internetu tylko pod własnym nazwiskiem jest niemożliwe, a w niektórych krajach byłoby niebezpieczne. W smutnym rysunkowym komentarzu do zgłaszanych przez posłów coraz liczniejszych gróźb, pogróżek i ataków słownych w sieci Times przypomina, że XVIII-wieczne ideały gotowości do poświęcenia życia dla obrony swobody wypowiedzi dziś karykaturalnie wykorzystywane są przez internetowe trolle do grożenia śmiercią tym, którzy nie chcą uznać ich wyimaginowanych racji.

Czemu zginął David Amess?

Policja zakłada, że za piątkowym zamachem na posła Partii Konserwatywnej Davida Amessa potencjalnie stał motyw islamistyczny. Sąd przedłużył areszt dla domniemanego sprawcy do 22 października na mocy ustawy o terroryzmie. Times zakłada, że ataku dopuścił się „samotny wilk zradykalizowanie w czasie lockdownu”. Telegraph dowiedział się, że zamachowiec korzystał po ataku z telefonu komórkowego, być może kontaktując się z kimś, być może nagrywając deklarację ideologiczną. Według PA przebywający w areszcie w Londynie 25-letni Brytyjczyk somalijskiego pochodzenia miał być jeszcze w czasach szkolnych zgłoszony do programu pomocy osobom zagrożonym radykalizacją. Do reformy tego prowadzonego przez ministerstwo spraw wewnętrznych programu Prevent wzywa przy tej okazji po raz kolejny  były minister sprawiedliwości Robert Buckland, o czym więcej w BBC.

Badający rodzinne koligacje domniemanego sprawcy Times pisze, że ojciec był doradcą medialnym byłego premiera Somalii, a w najbliżej rodzinie znajdują się m. in obecni somalijscy dyplomaci i profesorowie. Wśród rozważanych motywów są podobno także dobre relacje zamordowanego posła z władzami Kataru, który z kolei łączą dobre stosunki z obecnymi władzami Somalii.

Najprawdopodobniej jednak według Telegrapha ofiarą tego ataku mógł paść każdy inny poseł. Gazeta dowiedziała się, że sprawca najprawdopodobniej chciał po prostu zabić jakiekolwiek polityka, a wybrał właśnie Davida Amessa, bo po prostu udało mu się umówić na spotkanie akurat z nim.

No 1 vs No 11

Rishi Sunak obawia się, że zielony to drogi kolor. Dwa tygodnie przed szczytem COP26 Observer ujawnia dokument Ministerstwa Skarbu ostrzegający przed szkodami gospodarczymi i koniecznością podwyżki podatków, jeśli UK niewłaściwie lub zbyt dużo wyda na gospodarkę zeroemisyjną. Gazeta informuje, że Rishi Sunak ma tym samym próbować pozycjonować się wśród partyjnych działaczy na „klimatycznego sceptyka”, tak aby to Boris Johnson poniósł cały polityczny ciężar transferu do gospodarki zeroemisyjnej. Ale rozbieżności między politycznym numerem 1 w UK a Downing Street nr 11 jest więcej. Ledwo Financial Times napisał, że Treasury ma jakoby rozważać obniżenie 5% VAT na energię elektrycznej, by Boris Johnson mógł ogłosić obniżkę rachunków z tego tytułu „brexitową dywidendą”, a już źródła poniedziałkowego Timesa zdecydowanie taki ruch wykluczyły. O różnicach zdań między Borisem Johnsonem a kanclerzem Sunakiem rozpisywał się Sunday Times  Ten pierwszy chce wydawać pieniądze, ten drugi oszczędzać. Ten pierwszy chce huraoptymizmu, ten drugi twardo stąpa po fiskalnej ziemi. I co najważniejsze zdaniem tego drugiego, ten pierwszy nie rozumie ryzyka wynikającego z rosnącej inflacji. Gazeta konkluduje jednak, że Sunak wie, że jest „rycerzem BoJo”, rozumie, że jest przedstawicielem młodszego pokolenia i że jego czas jeszcze nadejdzie.

Rosyjska energia

Telegraph zastanawia się, którzy światowi liderzy zlekceważą zaproszenie na kluczowe dla Johnsona wydarzenie w Glasgow, spekulując że następca tronu Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman może dołączyć do prezydenta Rosji Władimira Putina  i prezydenta Chin Xi Jinping.  Co ciekawe ambasador Rosji w UK gościł w niedzielę w programie Andrew Marra. Andrei  Kelin – bez niespodzianek – odrzucił oskarżenia o wstrzymywanie dostaw gazu do UK, by napędzić energetyczny kryzys. W nagraniu, które może zobaczyć na kanale Youtube rosyjskiej ambasady, ambasador tłumaczył, ze „Rosją zwiększyła o 10% dostawy gazu rurociągiem przez Ukrainę” i  „nie da rady tym kanałem transportować więcej”, dlatego właśnie – niespodzianka – potrzebny jest NordStream2.

A jeśli już o rosyjskiej energii mowa. Guardian pisze, że francuskie władze – zresztą ręka w rękę z lokalnymi posłami obu głównych partii UK – protestują przeciwko budowie interkonektora  między Francją a UK przez firmę Aquind, za którą stoi rosyjski kapitał. Zielone światło dla tej inwestycji ma w tym tygodniu dać minister Kwasi Kwarteng. Właściciele Aquindu w ostatnich latach łącznie przekazali Partii Konserwatywnej dotacje w wysokości ok 1,4 mln funtów. 

Globalne napuszenie

Wśród zwolenników hurraoptymizmu w brytyjskim rządzie plasuje Financial Times także nową minister handlu międzynarodowego. Gazeta rozmawiała z Anne-Marie Trevelyan przy okazji „globalnego szczytu inwestycyjnego”, na którym minister powiedziała m. in, że z zadowoleniem przyjmie chińskie inwestycje w sektorach niestrategicznych i poparła saudyjskie inwestycje w Newscastle United.

Z kolei „Komisję ds. Global Britain” zainicjował były minister handlu Liam Fox – informuje Times. Tłumaczy ją tak: ” Mam wrażenie, że biznes nie uważa, że Globalna Brytania koncentruje się wystarczająco mocno na handlu i inwestycjach”. Celem ma być zebranie opinii biznesmenów i ekspertów w dziedzinie handlu międzynarodowego, by ustalić eksport jakich produktów i usługi zmaksymalizuje przychody UK oraz gdzie znajdują się przyszłe rynki zbytu brytyjskich towarów. Gazeta zauważa przy tym, że mimo sloganu Global Britain fakty są takie, że poziom brytyjskiego eksportu w PKB zmniejszył się z 31,7% w roku 2019 do 27,4% w 2020.

Europejskie wyciszenie

Sunday Express zwrócił uwagę, że skłócony z Francją Boris Johnson będzie szukał sojuszników m. in. w Polsce i planuje „szczyt” UK z państwami wyszehradzkiej czwórki w listopadzie. Ktoś na downing Street miał zażartować, że UK powinno stworzyć „departament doradzający jak wyjść z UE”. Zabawne? „W relacjach UK z Europą brakuje zaufania” – mówił niedawno naszemu portalowi były wicepremier Wielkiej Brytanii David Lidington i ostrzegał. – „ I to szybko nie zostanie odbudowane, dlatego należy zakładać, że w najbliższym czasie UK będzie przede wszystkim szukać relacji bilateralnych z poszczególnymi państwami i blokami w UE”. Tzn. – to już nasz wniosek – że UK może grać relacjami dwustronnymi na osłabienie UE. Na konwencji Partii Konserwatywnej wśród państw, z którymi UK chce się szczególnie szybko porozumieć Liz Truss wymieniała państwa bałtyckie i właśnie V4. Ze swoimi odpowiednikami z Litwy, Łotwy i Estonii Truss spotkała się w zeszłym tygodniu w Chequers.

Wobec tragicznych wydarzeń w Leigh-on-Sea bez większego echa przeszło piątkowe spotkanie Davida Frosta z Marošem Sefčovičiem. W skrócie: UK nie spełniło groźby zawieszenia części umowy z UE, mimo że nadal według UK pozostają „duże” różnice w sprawie Protokołu Północnoirlandzkiego. Politico komentuje, że znaczne ustępstwa Unii Europejskiej zaskoczyły UK i wymuszają decyzję, czy Boris Johnson chce rozejmu, czy dalszego konfliktu w sprawie pobrexitowych zasad handlu między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.

Korona wciąż na głowie

Od tego tygodnia będzie można zapisać dzieci poniżej 16 r. ż. na szczepienia na covid poza szkołami – informuje Times. Chodzi o to żeby zwiększyć odsetek zaszczepionych w Anglii. Z kolei w rozmowie z Telgraphem prezes Royal College of Paediatrics and Child Health dr Camilla Kingdon  przekonuje że nie ma podstaw do masowego testowania dzieci, a przymus wykonywania dwóch testów tygodniowo przyczynia się do chaosu i powoduje niepotrzebną absencję uczniów. Tak, czy siak choć temat koronawirusa przycichł wiele osób zastanawia się, czemu liczba zachorowań w UK znacznie przewyższa liczbę przypadków w innych krajach Europy Zachodniej. John Burn-Murdoch podejmuje się próby wyjaśnienia w wątku na TT.

W natłoku informacji w ten weekend bez większego echa przeszła rewelacja Sunday Mirror, według którego rodzina Johnsonów złamała covidowe obostrzenia, goszcząc u siebie na święta Bożego Narodzenia doradczynię Home Office ds. przemocy wobec kobiet i dziewcząt, a zarazem „najlepsza kumpelę” Carrie Johnson i matkę chrzestną ich pierwszego syna. Za niesubordynację wobec covidowych obostrzeń nadal płaci jednak Marr Hancock. „Technicznym” nieporozumieniem tłumaczył były minister zdrowia wycofanie się przez ONZ z mianowania go doradca ds. walki z covid w Afryce. Hancock twierdził, że nie mógłby zachować stanowiska posła, gdyby przyjął ogłoszoną już w mediach propozycję. PA zwraca jednak uwagę, że sprawowanie funkcji posła nie przeszkodziło w pracy dla ONZ np. Gordonowi Brownowi…