Wpisy

Brytyjskie Śniadanie – autorski przegląd prasy brytyjskiej z 4 października 2021

Torysowska konwencja vs angielskie realia

Słowo dnia to „announce”. Na trwającej konwencji Partii Konserwatywnej media spodziewają się masowych zapowiedzi nowych planów. Według Telegrapha Rishi Sunak ogłosi 500 mln funtów na przywrócenie do pracy osób po 50-tce, które trafiły na bezrobocie przez pandemię. A premier Johnson ogłosi plan zastąpienia konwencjonalnej energii energią zieloną do 2035 roku.

Tymczasem w niedzielę nadal tylko na 60% stacji w Londynie i na południu Anglii można było kupić zarówno benzynę, jak i diesla – podała Petrol Retailers Association. W pozostałej części UK kryzys się kończy: tylko 6% stacji pozostawało bez paliwa. Ale niezależnie od tego kryzys dostaw był, jest i będzie. Times podaje, że nawet jeszcze przed paliwową paniką braki kadrowe i problemy w łańcuchach dostaw wymusiły na 1/3 średnich firm zmniejszenie oferty produktów i usług dla klientów. Kolejne 30% ostrzega, że będzie musiało to zrobić. Powtarza się też ostrzeżenie przed inflacją. Patrząc z niepokojem w przyszłość Times zapowiada koleje niemiłe niespodzianki np. „exodus” położnych z powodu niskich płac i frustracji jakością usług, które mogą zaoferować mamom i dzieciom.

Wszystko zgodnie z planem?

W niedzielę mogliśmy się jednak dowiedzieć, że to wszystko jest częścią rządowego planu. To „okres dostosowawczy” – mówił Boris Johnson u Andrew Marra. UK przestawia się z „gospodarki opartej na zagranicznej taniej sile roboczej” na gospodarkę opartą o dobrze opłacanych wykwalifikowanych pracowników. Kryzys był podobno od początku wkalkulowany w cenę i brany pod uwagę, a rząd od dawna zdawał sobie sprawę z braków kadrowych. „Możemy teraz kontrolować imigrację i nie wrócimy do czasów, gdy to nie było możliwe” – zapowiedział dumnie premier.

Minister spraw zagranicznych Liz Truss wspiera Johnsona zapewnieniami, że „to nie premier jest odpowiedzialny za to co można kupić w sklepach”. Nieco dalej zapędził się poseł Chris Loder, twierdząc, że kryzys dostawczy to „dobra rzecz”, bo zmusi „drapieżne” supermarkety do przestawienia swoich łańcuchów dostaw na lokalnych rolników.

Times prosi jednak o konkrety, nie slogany, w polityce gospodarczej. W dzisiejszym przemówieniu kanclerza Sunaka przede wszystkim będzie szukać odpowiedzi na pytania o reformy planowania przestrzennego, podatków i deregulacji po brexicie. Choć na właściwy budżet poczekamy do 27 października, wiele organizacji, w tym Institute of Government, zastanawia się kiedy rząd wreszcie wyjaśni czym jest levelling-up. BBC dodaje, że obietnica „wyrównania szans” koliduje z rzeczywistością Brytyjczyków, których rachunki wciąż rosną.

Nawet Telegraph cytuje premiera przyznającego, że braki w dostawach towarów mogą potrwać aż do Świąt Bożego Narodzenia. Choć jeszcze niedawno Boris Johnson mówił, że „siły rynku” sobie poradzą. Być może rolę w lekkiej zmianie narracje odegrał tu szczery wywiad Rishiego Sunaka dla Daily Mail.

Nie cała Partia Konserwatywna jest tak optymistyczna jak premier. Złośliwi z Daily Mirror donoszą, że na konwencji ministrowie przemawiają do pustej sali. Telegraph raz po raz przypomina głosy torysów przeciwnych podnoszeniu podatków. Część konserwatystów mocno niepokoi się rosnącymi kosztami życia. Znaczna część nie jest zadowolona z planów przejścia na gospodarkę zeroemisyjną. A w tle znów zaczyna rysować się cień Reform UK… Przewodniczący byłej partii Nigela Farage’a Richard Tice oskarża Johnsona o „socjalistyczny konserwatyzm”: Poparliśmy brexit bo „chcieliśmy dynamicznego, odważnego, nisko opodatkowanego turbo narodu”. Tice zapowiada, że w przeciwieństwie do 2019 roku w kolejnych wyborach nie odpuści walki w żadnym okręgu.

Jak dobrze być torysem

Doroczna konwencja to też dobra okazja przyjrzenia się partyjnym finansom. W ramach śledztwa Pandora Papers Guardian i BBC Panorama ujawniają zaangażowanie sponsora torysów Mohameda Amersiego w działania firmy Telia w Azji, w tym w łapówkę dla córki byłego prezydenta Uzbekistanu. Nie milkną też echa mianowania Malcolma Offorda, biznesmena-miliardera z Edynburga i sponsora torysów, do Izy Lordów i do Ministerstwa ds. Szkocji. Niektórzy torysi uważają, że „to policzek w twarz klasy pracującej” i oddanie przysługi narracji SNP.  Więcej o tym kto jest w Treasures Group, Leaders Group, Advisory Board i dlaczego miliarderzy tyle płacą torysom można przeczytać w weekendowym tekście BBC. I jeszcze wisienka na torcie: według Financial Timesa Agencja ds. lobbingu ponownie sprawdza, czy David Cameron nie złamał zasad transparentności, tym razem w kontaktach z ministrami w sprawie firmy Illumina, amerykańskiego koncernu z branży biotech.

Sondaże ani drgną

Konia z rzędem temu kto wyjaśni czemu to co dla jednych jest już kryzysem, a dla innych tylko paniką, nie odbija się w badaniach opinii publicznej. Guardian biadoli, że konwencja Labour nie zmieniła jej wyników w sondażach i torysi wciąż są zdecydowanie na czele. Nie poprawiły się też osobiste notowania Keira Starmera. W dodatku poobijany w trudnych zmaganiach z lewicowymi frakcjami lider został ponownie skrytykowany przez kilku posłów Partii Pracy z Liverpoolu za napisanie artykułu dla the Sun. Posłowie bojkotują gazetę ze względu na jej komentarze do wydarzeń na stadionie Hilsborough w 1989. Choć jest też niby i dobra wiadomość dla Labour. Według badania YouGov (analiza MRP) gdyby wybory odbyły się dziś Johnson straciłby połowę 80-mandatowej przewagi w parlamencie.

Tylko że wybory raczej rychło się nie odbędą – choć nasza analiza wskazuje, że nie jest to wykluczone. W tym kontekście warto jednak odnotować ambicje nowych liderów Partii Zielonych Anglii i Walii. Carla Denyer i Adrian Ramsay zapowiadają, że nie chcą być już tylko partią protestu, ale poważną siłą wyborczą.

Protokół niezgody

Według Telegrapha lord Frost ma w poniedziałek powiedzieć, że UK jest gotowa uruchomić artykuł 16, czyli zawiesić część umowy z UE dotycząca Irlandii Północnej. Wygląda na to, ze Frost ogłosi, że w najbliższych dniach Wielka Brytania przedstawi UE nowe propozycje w sprawie zmian w Protokole Północnoirlandzkim do umowy brexitu, ale ma to być okraszone buńczucznymi hasłami, że „UK nie będzie czekać bez końca” na „poważne podejście do sprawy” ze strony UE. Minister ds. Irlandii Północnej Brandon Lewis powiedział w weekend, że warunki uruchomienia artykułu 16 zostały spełnione, ale UK nie zrobi tego „z dobrej woli”. Zdaniem ministra spraw zagranicznych Republiki Irlandii Simona Coveney’a uruchomienie artykułu 16 przez UK jest mało prawdopodobne, ale…

Rozwój sytuacji trzeba obserwować, bo w maju – lub wcześniej – w Irlandii Północnej będą wybory. Tracące poparcie DUP najpewniej zradykalizuje swoje podejście do Protokołu, jej lider groził już zawieszeniem udziału w dzieleniu się władzą w obecnej kadencji, co doprowadziłoby do zerwania prac Stormontu. Sondaże wskazują, że w kolejnych wyborach wygra Sinn Fein i to ta republikańska partia po raz pierwszy miałaby nominować nowego pierwszego ministra. Świadomi tego unioniści próbują pokazać jedność. Otwarte pozostaje pytanie, czy DUP wystawi wice-pierwszego premiera w razie wygranej SF, a więc czy Stormont nadal będzie w ogóle działał.

Brytyjskie Śniadanie – autorski przegląd prasy z 20 września 2021

Problemy z gazem

„Nie ma powodów do paniki” – mówił u Andrew Marra minister Kwasi Kwarteng o bezpieczeństwie zimowych dostaw energii do UK. „Podatnicy zapłacą miliardy za pomoc małym firmom z branży energetycznej, które upadną z powodu rosnących cen gazu” – ostrzega jednak Times. O co chodzi? Na świecie rosną ceny gazu ziemnego, a co za tym idzie niektóre brytyjskie firmy, nawet podnosząc ceny detaliczne, nie radzą sobie z wypełnieniem zobowiązań wobec klientów. Jak podaje Times do tej pory upadło 5 firm, a w tym roku może zniknąć kolejnych 39. Brytyjski rząd negocjuje przejęcie ich klientów przez większe firmy. Na razie bez skutku. Problem ma też drugą stronę. Borykające się już i tak z problemami w dostawach supermarkety teraz „walczą” też o nowych dostawców dwutlenku węgla, który wykorzystują się m. in do przechowywanie schłodzonej żywności.

CO2, choć w nieco innej roli, jest też motywem przewodnim wizyty brytyjskiej delegacji na forum ONZ. Premier Boris Johnson przyznaje, że ciężko będzie przekonać bogate kraje do wypełnienia celów klimatycznych przed szczytem COP26, który odbędzie się na początku listopada w Glasgow. Jak pisze Times celem UK będzie namówienie najbogatszych do złożenia się na 100 mld dolarów na pomoc krajom rozwijającym się w redukcji emisji. BBC przypomina, że przygotowanie do COP26 w kraju psuje Johnsonowi Izba Lordów, która zgłaszając 14 poprawek do projektu ustawy o środowisku prawdopodobnie skutecznie uniemożliwi jej wejście w życie przed początkiem listopada.

Francja jest wściekła

Francja odwołała spotkanie ministrów sił zbrojnych w najnowszym geście oburzenia na Wielką Brytanię za AUKUS, pakt obronny z USA i Australią. Ogłoszony w zeszłą środę sojusz pozbawił Paryż kontraktu na sprzedaż łodzi podwodnych na antypody i postawił szykujące się do wyborów francuskie władze w niezręcznej sytuacji. Prezydent Emmanuel Macron wezwał na konsultacje ambasadorów z Waszyngtonu i Canberry, a minister ds. europejskich Clement Beaune powiedział: „Nasi brytyjscy przyjaciele wyjaśniali nam, że opuszczają UE, aby stworzyć Globalną Brytanię. Rozumiemy, że to oznacza powrót na amerykańskie kolana i do formy akceptowanej wasalizacji”. Boris Johnson stara się załagodzić spór, mówiąc o Francji jako „najbliższym sojuszniku i przyjacielu”. Times sugeruje dziś, że lepiej byłoby włączyć Francję do sojuszu. Unia Europejska zaś dementuje jakoby premier Holandii Mark Rutte miał zaproponować UK w imieniu UE europejski pakt bezpieczeństwa. Politico donosi przy tym, że w obliczy AUKUS zagrożona jest umowa handlowa UE z Australią.

Amerykańska gwiazda

O francuskiej reakcji nie wspomina w swoim tekście dla Telegrapha nowa minister spraw zagranicznych. Liz Truss pisze za to o „przeciwstawieniu się wzrastającej obecności militarnej Chin” i „rosnącym zaangażowaniu UK w rejonie Indo-Pacyfiku”. „Chodzi o coś więcej niż politykę zagraniczną” – tłumaczy Truss – „chodzi o dotrzymanie naszych obietnic złożonym Brytyjczykom poprzez zawarcie partnerstwa z państwami myślącymi podobnie do nas i budowanie koalicji opartej na wspólnych wartościach i interesach”. To wstęp do wizyty najważniejszych brytyjskich polityków w USA. Po kilku tygodniach starań udało się dopiąć wizytę w Białym Domu, w czasie której Boris Johnson będzie chciał rozmawiać przede wszystkim o afgańskim kryzysie, przywróceniu możliwości podróżowania do USA mimo pandemii oraz o nowej umowie handlowej. Telegraph zaznacza jednak, że mimo ostatniego zbliżenia z Bidenem obu przywództwo nadal wiele dzieli.

W temacie umowy handlowej obecna administracja USA nie odpuści kwestii konfliktu z UE o brexitową granicę między Wielką Brytanią a Irlandią Północną. Podczas spotkania G7 w UK spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi ostrzegała, że pokopanie Porozumienia Wielkopiątkowego wykluczy możliwość zawarcia umowy handlowej UK-USA. Z kolei 36 amerykańskich kongresmenów podpisało się pod apelem o porzucenie planów amnestii dla weteranów konfliktu w prowincji i wezwało do wypełnienia zobowiązań w sprawie badania niewyjaśnionych zbrodni z czasów konfliktu.

Podczas gdy Liz Truss będzie jeść śniadanie z Henerym Kissingerem, Dominic Raab, który stracił stanowisko ministra spraw zagranicznych w zeszłotygodniowej rekonstrukcji rządu, na pocieszenie zastąpi Borisa Johnsona na środowej sesji pytań do premiera w Izbie Gmin.

Covidowe wejściówki

Od 11 października w Walii przy wejściu do klubu nocnego i na wydarzenia masowe trzeba będzie okazać dowód zaszczepiania na covid – zdecydowała rządząca tam Partia Pracy. Alternatywą będzie szybki test na Covid wykonany w ostatnich 48-godzinach. Jak uzyskać covidową wejściówkę pisze BBC. Szkocja z kolei wprowadza paszporty covidowe 1 października. W Anglii podobne przepisy na razie nie wejdą w życie, chyba z danych statystycznych zacznie wynikać, że trzeba „zmniejszyć presję na NHS”.

W Anglii za to od piątku obowiązują zmiany w zasadach podróżowania. Z 3 list (green, amber, red) pozostaje tylko czerwona – kraje wysokiego ryzyka, po powrocie z których wymagana jest spędzenie 11 nocy na kwarantannie hotelowej, wykonanie testu przed przyjazdem oraz dwóch testów po przyjeździe. Powrót z pozostałych krajów nie wymaga kwarantanny, ale pozostaje obowiązek testów, przy czym zaszczepieni w drugim dniu po powrocie mogą wykonać tańszy test lateral flow i nie muszą wykonywać testów przed przyjazdem. W przypadku pozytywnego wyniku testu konieczne będzie wykonanie darmowego testu PCR i kwarantanna.

W ramach polityki zaufania Torysi nie będą wymagać dowodu zaszczepienia na swojej jesiennej konwencji, która rozpoczyna się 3 października w Manchesterze – informuje Telegraph. Na konwencji Labour, która zaczyna się 25 września w Brighton, trzeba będzie się wylegitymować dowodem zaszczepienia, negatywnym wynikiem testu lub informacją o przebytej niedawno chorobie.

Moment Keira

Konwencja ma być nowym startem dla pracującego nad swoją charyzmą Keira Starmera. Jednak sprzyjający byłemu liderowi John McDonnel ostrzegł w Independent, że partyjna konwencja to prawdopodobnie ostatnia szansa na zjednoczenie Partii Pracy przed wyborami, które „mogą odbyć się za mniej niż rok”. BBC zaś analizuje obawy, że akcja jednoczenia partii przez eliminację skrajnie lewicowych grup zatacza zbyt szerokie kręgi. Po zawieszeniu czterech grup aktywistów Labour prowadzi zbyt dużo postępowań dyscyplinarnych, traci też zbyt wielu członków po zawieszeniu Jeremiego Corbyna. Być może pierwszego dnia konwencji delegaci zwrócą się przeciwko sekretarzowi partii Davidowi Evansowi, co zdecydowanie odwróciłoby uwagę od planowanego wielkiego przemówienia Keira Starmera. Wszyscy czekają też na występ byłego spikera Izby Gmin Johna Bercowa, który w czerwcu dołączył do partii. Tylko Guardian informuje merytorycznie o planie Rachel Reeves zebrania 500 milionów funtów przez zamknięcie luki w podatkach, z której korzystają fundusze kapitałowe. Na razie bowiem media żyją przede wszystkim informacją o nieobecności na konwencji Rosie Duffield. Posłanka wycofała się z udziału, gdyż otrzymała groźby od trans-aktywistów po konflikcie o tweeta na temat tego u kogo może wystąpić rak szyjki macicy, a u kogo nie.

Inna liga LibDems

Transpłciowy mężczyzna jest mężczyzną, a transpłciowa kobieta jest kobietą – zajął jednoznaczne stanowisko lider Liberalnych Demokratów. LibDems, którzy jako jedyna ogólnobrytyjska partia swoją konwencję zorganizowali wyłącznie online, są też przeciwni paszportom covidowym i chcą zniesienia specjalnych uprawnień rządu wynikających z ustawy o koronawirusie. Planują postawić na edukację i walkę ze zmianami klimatu, przedstawiając się jako partia małego biznesu i osób samozatrudnionych. Ed Davey zapowiedział, że LibDems będą koncentrować się na okręgach „Blue Wall” i pokażą, że są alternatywa dla torysów. Choć LibDems mają teraz tylko 12 posłów w 650 osobowej Izbie Gmin, to chcą powalczyć o więcej napędzeni sukcesem w wyborach uzupełniających w z Chesham i Amersham.

Brytyjskie Śniadanie – autorski przegląd prasy brytyjskiej z 6 września 2021

Składka pójdzie w górę

O 1% według Telegrapha i o 1,25% według Timesa trio Johnson, Sunak i Javid zamierza od kwietnia podnieść składkę na ubezpieczenie zdrowotne mimo chóralnego sprzeciwu posłów Partii Konserwatywnej. Podwyżka ma sfinansować reformę opieki społecznej, a dokładne plany mamy poznać we wtorek lub w środę. Times koncentruje się na tym, że 2/3 Brytyjczyków popiera podwyżkę podczas, gdy Telegraph wylicza torysów – od byłych kanclerzy Hammonda, Clarka i Lamonta po posłów i ministrów, w tym Liz Truss, Jacoba Rees-Mogga, Iaina Duncuna Smitha – gotowych do rebelii przeciw łamaniu wyborczej obietnicy i obciążaniu osób pracujących kosztem reformy, z której skorzystają głównie osoby starsze.

Sunak i Johnson będą gościć na posiedzeniach Komitetu 1922, aby osobiście przekonywać szeregowych posłów do poparcia reform. Rząd Johnsona ma także ogłosić zakończenie „potrójnej kłódki’ gwarantującej podwyżki emerytur. Jeszcze w poniedziałek Johnson ma ogłosić w parlamencie 5,5 mld funtów na zmniejszenie kolejek pacjentów oczekujących na operacje i leczenie. Niezależnie od tego w poniedziałek dowiemy się też zapewne, ze 5 mln funtów trafi do brytyjskich weteranów z Afganistanu.

Torysi przeciw torysom

Wynurzający się z pandemicznej mgły rząd Johnsona będzie musiał zmierzyć się z szeregiem wątpliwości we własnych szeregach. Telegraph donosi, że Johnson obawia się przegranej w głosowaniu nad wydłużeniem o 6 miesięcy nadzwyczajnych uprawnień rządu w związku z pandemią, mimo że wstępnie poparła to Partia Pracy. Kolejny buntownik Steve Baker pisze w Timesie o sprzeciwie wobec paszportów covidowych, które rząd pod koniec września chce wprowadzić m. in. przy wstępie do klubów nocnych. Guardian zaś podnosi kwestię projektu ustawy wprowadzającej obowiązek legitymowania się osób chcących zagłosować w wyborach.

Karol Trzeci Nierozważny

W weekend znów głośno było o doradcy księcia Karola. Były – na ten moment – przewodniczący fundacji księcia Michael Fawcett został oskarżony przez media o handlowanie brytyjskim obywatelstwem i tytułami w zamian za wsparcie finansowe dla fundacji. Jednym z jego „klientów” miał być saudyjski biznesmen Mahfouz Marei Mubarak bin Mahfouz.”Karol powinien bardziej uważać jak finansuje swoje działania charytatywne” – ostrzega poniedziałkowy Times. Księże wydaje się mieć pecha do współpracowników. Latem okazało się, że na obiadach u niego goszczą także bogaci biznesmeni, którzy w międzyczasie stają się też sponsorami Partii Konserwatywnej.

Jesienny chłód brexitowej nieufności

Wraca też brexit. Brak porozumienia w sprawie Protokołu Północnoirlandzkiego grozi „chłodną nieufnością” we wszystkich obszarach relacji UK i UE zasugerował w sobotę minister David Frost odpowiedzialny za negocjacje postbrexitu. Telegraph podkreśla, że jego zdaniem „niewłaściwa równowaga” w Protokole może stać się zarzewiem poważnych konfliktów. Guardian z kolei zwraca uwagę, że Frost wbrew żądaniom północnoirlandzkich unionistów nie chce „zmiecenia” całego Protokołu, a jedynie „głębokich i znaczących” zmian treści dokumentu, który sam wynegocjował. UK i UE zbliżają się do kolejnej z cyklu kiełbasianych wojen, gdyż 1 października mija termin wprowadzenia ściślejszych kontroli towarów na granicy między GB a NI. Wicepremier Republiki Irlandii Leo Varadkar podkreślił, że nie ma nic przeciwko kolejnemu przesunięciu tego terminu, choć to problemu nie rozwiąże. Razem z premierem Micheálem Martinem uznali obawy unionistów za zasadne. Sytuacja w Irlandii Północnej wydaje się nieco stabilizować po wiosennych zamieszkach i przejęciu władzy w DUP przez Jeffrey’a Donaldsona, ale do pełnego rozwiązania problemów daleko.

Zawsze chciałem mieć takie coś…

Ikea i Wetherspoons to najnowsze ofiary braku kierowców ciężarówek. Także Seqirus, dostawca szczepionek na grypę, sygnalizuje dwutygodniowe opóźnienia w dostawach, a lekarze odwołują już ustalone terminy szczepień – podaje PA. Z kolei National Pig Association ostrzegała w niedzielę, że na farmach na transport i przetworzenie czeka zaległe 85 tysięcy świń, które hodowcy będą zmuszeni za chwilę samodzielnie utylizować. Dobre wieści przynosi za to Reuters, według którego o 20% zwiększyła się liczba zgłoszeń na kursy kierowców ciężarówek. Wśród kandydatów są m. in. piloci samolotów uziemionych przez pandemię, byli finansiści i szukający spełnienia dziecięcych marzeń, ale ich szkolenie potrwa i nie każdy je ukończy. CBI w weekend dołączyło do organizacji wzywających rząd do zmian w przepisach wizowych by znaleźć krótkoterminowe rozwiązanie problemu braku kierowców, rzeźników, spawaczy, murarzy itd. A Labour ustami Eda Milibanda domaga się powołania ministra ds braku rak do pracy.

Wznawiamy obrady

Brytyjski parlament wznawia dziś obrady, co oznacza burzliwy tydzień. Posłowie zmierzają się z rządowymi projektami, a jednocześnie – jak donosi Guardian – przywiozą ze sobą do Londynu o 12% więcej spraw do załatwienia zgłoszonych przez wyborców. Żeby ostudzić nastroje przed gorącą jesienią spiker Izby Gmin przypomniał o stosownym stroju i zachowaniu posłów na nadchodzących posiedzeniach. Nie wolno klaskać, ani śpiewać. Ubiór ma być „biznesowy”, żadnych dżinsów i odkrytych ramion. Marynarki włóż i do pracy! Miłego tygodnia!

Backstop to nie wszystko – Rozmowa UKpoliticsPL z przewodniczącym ERG Stevem Bakerem.

Steve Baker – przewodniczący ultrabrexitowej European Research Group. Wcześniej odpowiedzialny za przygotowania do no deal jako wiceminister brexitu w rządzie Theresy May. Do dymisji podał się latem 2018 wspólnie z Davidem Davisem i Borisem Johnsonem w proteście przeciw propozycji, by po brexicie Zjednoczone Królestwo pozostało w unii celnej w ramach backstopu i dopasowywało swoje regulacje do regulacji unijnych. Jest posłem Partii Konserwatywnej z okręgu Wycombe od 2010 roku.

W rozmowie z UKpoliticsPL w październiku 2019 Steve Baker powiedział m.in., że:

  • usunięcie backstopu to za mało, żeby poprzeć umowę o wystąpieniu z UE
  • brexit powinien opierać się na podstawowej umowie o wolnym handlu
  • żeby zostać usuniętym ze stanowiska, Boris Johnson musiałby przegrać dwa głosowania nad wotum nieufności
  • porozumienie z Nigelem Faragem jest niezbędne w celu uniknięcia rozbicia głosów grupy wyborców Leave, jeśli dojdzie do wyborów
  • Polacy z brytyjskimi paszportami powinni głosować w wyborach powszechnych, bo tylko dzięki temu posłowie będą się z nimi liczyć
  • pobrexitowy system migracyjny ma odzwierciedlać różnorodność brytyjskiego społeczeństwa

UKpoliticsPL: Kilka dni temu mówił Pan w Izbie Gmin: „Dostrzegamy teraz przelotną możliwość znośnego porozumienia”. Czy to znaczy, że poprze Pan propozycję premiera Johnsona w głosowaniu w Izbie Gmin?

Steve Baker: Chciałbym móc zagłosować za dobrym porozumieniem. Chciałbym móc zagłosować za znośnym porozumieniem, ale dopóki nie zobaczę tekstu, nie będę mógł powiedzieć Pani jak zagłosuję. Propozycja Borisa w odniesieniu do Irlandii Północnej jest dla mnie do zaakceptowania. Moim zadaniem nie jest bycie większym unionistą niż DUP, ale też jestem świadomy, że umowa o wystąpieniu zawiera inne problemy, które i ja i moi koledzy od bardzo dawna podnosimy. Po pierwsze, chodzi aż o 39 mld funtów [które Wielka Brytania miałaby zapłacić UE z tytułu przyszłych projektów, do których zobowiązała się przed brexitem – przyp. redakcji]. Ale problemem jest też fakt, że ta suma nie jest tak naprawdę dogadana. Nie wiąże się ze zobowiązaniem do wypracowania w przyszłości nowej umową handlowej między UK i UE, a wymaga od nas przyjęcia jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Staramy się uzyskać status niepodległego państwa, państwa trzeciego, więc dalsze obowiązywanie jurysdykcji ETS jest dla nas problematyczne. Unia Europejska nie zaakceptowałaby jurysdykcji amerykańskiego Sądu Najwyższego, więc czemu Wielka Brytania musi akceptować jurysdykcję sądu UE? Kolejną kwestią jest artykuł 4 projektu umowy o wystąpieniu, który utrzymuje supremację prawa UE w Wielkiej Brytanii. To idzie na przekór samemu celowi naszego wyjścia z UE! Po trzecie, Wspólny Komitet, a szczególnie procedura pisemna, niesie ze sobą wiele niepożądanych konsekwencji dla przyszłych zmian w umowie o wystąpieniu. To nadzwyczajne jak łatwo byłoby dzięki tej procedurze dwóm urzędnikom stworzyć zobowiązanie po stronie Wielkiej Brytanii poprzez zwykłą wymianę pism między sobą! Nieakceptowalna jest też deklaracja polityczna, która w obecnym kształcie prowadzi do wystąpienia z UE, po którym UK musiałby nadal akceptować zasady unijne. Wierzę, że wszystkie te problemy można rozwiązać, i wiem, że premier i jego zespół negocjatorów dobrze znają mój punkt widzenia. Unia powinna sie w dobrej wierze zaangażować w rozmowy o tych kwestiach, ale nawet do nich nie dojdziemy, dopóki UE nie rozpocznie na poważnie rozmów o granicy irlandzkiej.

Kilka miesięcy temu rozważał Pan podobno głosowanie za porozumieniem wynegocjowanym przez była premier Theresę May, które w swojej naturze było bardziej „miękkie” niż obecne propozycje Borisa Johnsona.

SB: Ale ostatecznie nie zagłosowałem za. Doszedłem do wniosku, że właściwiej będzie zagłosować przeciw, bo projekt umowy Theresy May stawiał Wielką Brytanię na znacznie gorszej pozycji niż członkostwo w UE; pozycji nie do zniesienia, która nie dawałaby UK stabilnych relacji z politycznego punktu widzenia. Jednym powodem tego, że rozważałem poparcie tamtej propozycji była chęć wyprowadzenia UK z UE do 29 marca, a najlepszym argumentem za poparciem była nadzieja uniknięcia chaosu jaki dziś mamy. Wtedy jednak zdecydowałam, że lepiej zaryzykować chaosem niż mieć pewność, że utkniemy w tamtych ustaleniach.

Mówi Pan, że Boris Johnson rozumie Pana kolejne zastrzeżenia …

SB: To nie są „kolejne zastrzeżenia”. To zastrzeżenia, które mieliśmy od początku. I tak, Boris bardzo dobrze je zna, proszę pamiętać, że dwukrotnie głosował przeciwko porozumieniu May.

Jednak nie zdecydował się Pan na wejście do rządu Johnsona, czy zadecydował brak zaufania w sprawie brexitu, czy inne kwestie?

SB: Nie mam problemu z zaufaniem. W pełni polegam na Borisie i jestem pewny, że postąpi właściwie.

W dzisiejszym Politico były doradca premier May Raoul Ruparel prezentuje kilka propozycji kompromisu między UK i UE…

SB: Nie ma sensu spekulować o pomysłach i plotkach. Jestem chętny do poparcia propozycji premiera Johnsona w kwestii granicy i czekam na uzgodniony tekst. Mam nadzieję, że odniesie się do części problemów umowy o wystąpieniu, które wymieniłem. Cofnijmy się jednak jeszcze do pewnej kwestii. Otóż chciałabym doprowadzić do takich relacji z Unią Europejską jakie w marcu zeszłego roku zaoferował nam Donald Tusk. To była umowa o wolnym handlu, współpraca w zakresie obronności i bezpieczeństwa oraz badań, innowacji, edukacji i kultury. Tusk wspomniał wtedy też o absurdalności zagrożenia wstrzymaniem lotów. Sam mógłbym jeszcze dorzucić kilka innych absurdów, z którymi trzeba się rozprawić. Takich relacji z UE chcę. Są spójne z wizją niepodległego państwa, tworzą szeroką, głęboką i zdrową współpracę. UE jest traktatowo zobligowana do dobrosąsiedzkich relacji z nami i innymi przyległymi państwami i na tej podstawie powinniśmy zbudować nasze relacje. Wielka szkoda, że znaleźliśmy się w sytuacji, gdy zamiast szczęśliwej i produktywnej wspólnej przyszłości mamy niekończący się spór, w którym Unia Europejska łamie Porozumienie Wielkopiątkowe, starając się pozyskać Irlandię [Północną] jako swojego rodzaju enklawę Zjednoczonego Królestwa w UE. Tego nie da się zaakceptować.

Jeśli dobrze rozumiem, gdyby Boris Johnson zmiękczył swoje stanowisko i zgodził się np. na utrzymanie Irlandii Północnej w unii celnej UE, to Pan tego nie poprze?

Wiem, że wszyscy dziennikarze desperacko starają się, żebym powiedział za czym będę głosował, a za czym nie. Mogę jednak tylko powtórzyć to co już powiedziałem: poprę aktualną propozycję Johnsona w sprawie granicy i czekam co zostanie ustalone. Dopóki nie ma tekstu, nie powiem jak będę głosował. Niemniej szansa na porozumienie istnieje. Chcę je poprzeć. W tym momencie wystarczy, że będzie znośne, ale „znośne” znaczy dla mnie takie, które doprowadzi do prawdziwego wyjścia z UE w kierunku relacji o charakterze zaproponowanym przez Donalda Tuska. Moim zdaniem to sensowna strefa porozumienia. Nie zgodzimy się natomiast na pewno na brexit tylko z nazwy, nie zaakceptujemy długoterminowej jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w żadnym obszarze prawa, ani żadnej części Zjednoczonego Królestwa.

Jeśli do 19 października nie będzie porozumienia, w życie wejdzie tzw. ustawa Benna. Jednocześnie Downing Street utrzymuje, że Wielka Brytania tak czy siak wystąpi z UE 31 października.  Jak da się pogodzić te dwie rzeczy?

SB: Znam trzy sposoby, ale nie będę podawał szczegółów, bo nie mam zamiaru poprzez publiczne spekulacje pomagać posłom opcji Remain, którzy starają się obalić bardzo ważny elementu konstytucji i zatrzymać brexit. Jestem jednak pewny, że premier może jednocześnie przestrzegać prawa i doprowadzić do wyjścia poprzez ustawę Benna.

Wtorkowy the Sun podawał, że Boris Johnson mógłby poprosić królową, by nie usuwała go z urzędu, nawet jeśli przegra głosowanie wotum nieufności.  Przyznam, że nie do końca rozumiem jak to możliwe.

SB: To wynika z ustawy o kadencyjności parlamentu, która zresztą jest abominacją, którą trzeba uchylić. Opisuje dwa mechanizmy doprowadzenia do rozpisania nowych wyborów powszechnych: dwa głosowania wotum nieufności w ciągu 14 dni albo zdobycie poparcia 2/3 Izby Gmin w głosowaniu w sprawie organizacji nowych wyborów. Ustawa nie nakazuje premierowi podania się do dymisji w razie wotum nieufności. Została stworzona na potrzeby ewentualnej renegocjacji koalicji Cameron – Clegg, żeby doprowadzić do upadku rządu koalicyjnego, renegocjacji umowy koalicyjnej i ponownego stworzenia wspólnego rządu. Z tego wnioskuję, że jeśli Boris Johnson przegra głosowanie nad wotum nieufności, to intencje i wymagania określone w tej ustawie pozwalają mu pozostać na stanowisku premiera do czasu przegrania drugiego głosowania, po którym powinny odbyć się wybory. Moim zdaniem to jest jak najbardziej zgodne z konstytucją. Niezgodne z konstytucją jest natomiast, aby posłowie, którzy wycofali poparcie dla rządu, potem nie pozwalali temu rządowi upaść i rozpisać wyborów. Boris Johnson nie może dziś przez takie zachowania posłów ani rządzić, ani rozpisać wyborów. Ma przeciwko sobie Izbę Gmin, która nie zagłosuje ani za brexitem bez porozumienia, ani za porozumieniem. To jest absolutnie niewłaściwe. Posłowie zachowują się nieodpowiedzialnie, gdyby byli odpowiedzialni zagłosowaliby za wyborami.

Poseł polskiego pochodzenia Daniel Kawczynski podobno prosił polski rząd o zawetowanie przesunięcia brexitu. Czy to mądre?

SB: Nigdy nie prosiłem rządu innego państwa o weto. Nie sadzę, żeby to należało do szeregowych posłów. Ale nie będę Daniela krytykował. Być może ma innego rodzaju relacje z polskim rządem. To jego decyzja co robi. Ja bym tak raczej nie postąpił. Ale muszę dodać, że to nie leży w interesie państw członkowskich UE, żebyśmy pozostali [w UE] w charakterze jej niewygodnych członków. Zagłosowaliśmy za wystąpieniem i wystąpić musimy. Jedyne pytania jakie trzeba sobie teraz zadać to: kiedy i jak.

Temperatura debaty o brexicie znacznie się ostatnio podniosła. Kogo obarczyłby Pan za to winą?

SB: Staram się unikać wskazywania winnych, sadzę jednak, że historia pokaże, że sytuacja w której się znaleźliśmy to następstwo braku szacunku dla elektoratu ze strony posłów. Ten szacunek mógł przybrać kilka postaci: ostatnio posłowie nie dotrzymali obietnic w kwestii uszanowania wyniku referendum, nie dotrzymali obietnic zapisanych w programie wyborczym, a teraz buntują się przeciwko prawu dotyczącemu wystąpienia z UE, które sami ustanowili. Co więcej, uważam, że obecny chaos polityczny jest kulminacją niemożności zapewnienia sobie zgody brytyjskiego społeczeństwa na instytucje, które obecnie ma Unia Europejska, i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Gdy miałem 21 lat w naszym kraju wybuchła ogromna awantura o Traktat z Maastricht, którego nikt nie rozumiał. Dziś wyraźnie widzimy, że Traktat z Maastricht stworzył instytucje UE i że powinniśmy wtedy mieć prawo wypowiedzieć się na ten temat w uczciwym referendum. Gdybyśmy mieli uczciwe referendum w sprawie Traktatu z Maastricht lub na temat dalszego uczestnictwa UK w obranym przez UE kierunku integracji, jestem całkiem pewny, że Wielka Brytania powiedziałaby: „nie” i wyszłaby [ze struktur wspólnotowych] bez tej całej katastrofy. Powinno się także odbyć referendum nad konstytucją dla Europy, ale jak Pani wie, konstytucja dla Europy została odrzucona w dwóch referendach [we Francji i Irlandii], więc przestali robić w tej sprawie referenda. Zamiast tego wprowadzili Traktat Lizboński, zmuszając Irlandczyków do drugiego głosowania i zmieniając francuską konstytucję, aby uniknąć referendum. Obawiam się, że to z powodu tej haniebnej przeszłości i nadużyć zaufania wyborców i ich zgody, doprowadziliśmy teraz do tej katastrofy. Moim zdaniem każdy polityk w UK i wszędzie indziej, który odegrał rolę w budowaniu UE bez zgody Brytyjczyków, jest częściowo winny tego co się teraz dzieje.

Powiedział Pan, że jeśli przed brexitem dojdzie do wyborów, potrzebny będzie pakt z Partią Brexitu. Jak miałby wyglądać w praktyce? Czy Partia Konserwatywna powinna zapisać no deal w swoim programie wyborczym?

SB: Po pierwsze, w sytuacji brexitu bez porozumienia musimy najpierw zadbać o prawa i dobrobyt Brytyjczyków, i chodzi mi tu o wszystkich, którzy mieszkają na tych wyspach, w tym bardzo wysoko cenioną polską społeczność. Jestem bardzo wdzięczny Polakom za ich wkład w rozwój UK i ich prawo do pozostania w UK nie stoi pod najmniejszym znakiem zapytania. Natomiast, jeśli dojdzie do wyborów, uważam, że musimy wyjść z UE i jako pragmatyczni politycy mamy obowiązek znaleźć na to sposób. Nie możemy sobie pozwolić, żeby Partia Brexitu wszędzie wystawiła kandydatów przeciwko konserwatystom, ponieważ to rozbiłoby głosy wyborców Leave i skończyłoby się nie tylko utratą władzy, ale też utratą możliwości wyjścia z UE. Uważam, że zarówno politycy w Partii Konserwatywnej, jak i w Partii Brexitu są na tyle pragmatyczni, że znajdą sposób. Dziś jednak nie mogę jeszcze powiedzieć jakie to będą ustalenia. Chcę, żebyśmy w interesie całej Europy i Zjednoczonego Królestwa byli w stanie wyjść z obecnego kryzysu. To może oznaczać jakieś porozumienie, który pozwoli nam osiągnąć większość Leave w Izbie Gmin, która jest nam wszystkim tak potrzebna.

Jeśli dojdzie do brexitu bez porozumienia, czy uważa Pan, że nadal będzie możliwe uzgodnienie z UE w najbliższym czasie umowy o wolnym handlu?

SB: Tak i mogę tak powiedzieć, bo w jednej z ważniejszych ambasad – nie powiem której – gdzie uważano, że jestem zwolennikiem brexitu bez porozumienia – powiedziano mi: „Panie Baker nie ma czegoś takiego jak brexit bez porozumienia, jeśli UK wyjdzie bez porozumienia natychmiast będziemy musieli wprowadzić pewne ustalenia”. I to jest idealnie moje stanowisko. Nota bene, bardzo żałuję, że ludzie myślą, że nie chcę porozumienia. Ja go chcę, ale chcę takiego porozumienia jak zaoferował Donald Tusk. Uważam, że rzeczywistość wygląda dziś tak, że obie strony zastosują jednostronne, a w pewnych obszarach wzajemne, ustalenia, żeby zminimalizować zakłócenia, na przykład w handlu derywatywami, bo w grę wchodzą duże pieniądze. Będą też ustalenia dotyczące przewoźników, lotów itd. Z tymi sprawami trzeba będzie się szybko uporać. Możemy ustalić tymczasową umowę o wolnym handlu, żeby handel odbywał się nadal na obecnych zasadach. Będą potrzebne deklaracje celne, ale nie będzie ceł, ani ograniczeń ilościowych. To wszystko da się sprawnie załatwić, jeśli pojawi się dobra wola. Ale obawiam się, że w samym centrum znajduje się jedno podstawowe pytanie: czy wszystkie strony chcą zaakceptować zasadę demokracji, według której społeczeństwo musi otrzymać szansę na wyrażenie lub wycofanie zgody na ustalenia polityczne? Jeśli wszyscy uznają demokrację, powinni też zaakceptować, że możemy wyjść z UE, i UE nie ma w tej sprawie weta.

Wróćmy na chwilę do ustaleń na wypadek no deal. Unia zaproponowała 17 zestawów środków m.in. dotyczących przewoźników, lotnisk, ale w tej sprawie nie było rozmów, ani konsultacji z UK.

SB: Oczywiście. UE przygotowała środki, które złagodzą nasze wyjście z UE na wypadek braku umowy o wystąpieniu, ale tak ma Pani rację, że zrobiła to jednostronnie. To racjonalna decyzja i cieszę się bardzo, że UE chce działać racjonalnie na wypadek wystąpienia bez umowy.

Ale jeśli są jednostronne, to znaczy, że UE może się z nich w każdej chwili wycofać…

SB: Oczywiście UE może zadziałać wbrew swoim własnym interesom, jeśli tego chce. Myślę, że to podstawa nieporozumienia między nami. Wielka Brytania chce być niezależnym państwem poza Unią Europejską, a w relacjach między niepodległymi państwami czasem jedno z nich zrobi coś przeciwskutecznego lub szkodliwego, mogę więc jedynie zaapelować do UE, żeby działała w naszym wspólnym interesie i zgodnie ze swoimi zobowiązaniami traktowymi.

Już w tej chwili debata o brexicie jest bardzo nerwowa, napięcia zapewne wzrosną w przypadku brexitu bez porozumienia. Jakie to może mieć konsekwencje dla ładu geopolitycznego w Europie?

SB: Zawsze patrzę na szerszy kontekst geopolityczny i dziękuję za to pytanie, bo w czasie 10 lat, które spędziłem w polityce stale powtarzam, że cały świat zachodni podkrążony jest w kryzysie ekonomii politycznej. Globalny kryzys finansowy był tylko jednym z symptomów. Przywództwo Jeremiego Corbyna w Partii Pracy to kolejny, podobnie jak wzmacnianie tzw. partii wolnościowych, będących partiami skrajnie prawicowymi, czy Liga i ruch Pięciu Gwiazd we Włoszech. To nie jest normalne, a dochodzi do tego w całym tzw. świecie państw rozwiniętych. Dlatego uważam, że każda odpowiedzialna osoba powinna spytać dlaczego tak się dzieje. Czemu Europejski Bank Centralny chce wznowić program zwiększenia podaży pieniądza w obiegu o 20 mld euro miesięcznie, choć wciąż w ważnych punktach [Europy] duże bezrobocie zbiera swoje żniwo, a jedyną odpowiedzią EBC jest luzowanie ilościowe. Oczywiście, że mamy do czynienia z olbrzymim kryzysem ekonomii politycznej, to kryzys rozrastających się rządów, wysokich podatków, deficytowych wydatków, dewaluacji waluty. I każdy, kto uważa się za odpowiedzialnego, musi myśleć o geopolityce, ale nie powinniśmy powtarzać tych samych rozwiązań geopolitycznych. Odpowiedzią powinno być trzymanie się zasad, które zbudowały naszą cywilizację: wolność w ramach rządów prawa i demokracja. Dlatego musimy wyjść z UE. I musimy poprosić odpowiedzialnych ludzi, żeby wykazali się umiejętnościami zarządzania państwem i uznali, że w ich interesie jest puszczenia nas wolno.

Od referendum wzrasta w Wielkiej Brytanii liczba Polaków posiadających brytyjskie paszporty, co oznacza, że nabyli prawo do głosowania w wyborach parlamentarnych. Chciałby Pan im coś powiedzieć w kontekście wyborów?

SB: Oczywiście powinni iść głosować i mam nadzieję, że wybiorą Partię Konserwatywną.  Nasza partia jest otwarta, liberalna i z zadowoleniem przyjmuje ich obecność w UK. Tylko Partia Konserwatywna jest w stanie rządzić krajem w sposób spójny z racjonalną gospodarką rynkową i polityką prospołeczną, która poprawia jakoś życia. Partię Pracy prowadzą ekstremiści, stwierdził tak nawet były poseł Partii Pracy Ian Austin. Liberalni Demokraci nie będą w stanie stworzyć rządu, a poza tym odwodnili, że nie respektują demokracji. Szczerze wierzę, że tylko Partia Konserwatywna może zadbać o przyszłość Zjednoczonego Królestwa, i w tym bardzo cenionej polskiej społeczności w UK.

Ale jednocześnie Pana partia chce zmienić politykę migracyjną… w przyszłości trudniej będzie na przykład przywieźć do UK rodzinę z Polski.

SB: Powiedzieliśmy, że przyjazdy w odwiedziny będą możliwe bez wizy. Ale muszę też Pani powiedzieć, że w moim okręgu, Wycombe, 17% elektoratu to brytyjscy Azjaci i oni często przeciwstawiali się temu, że są traktowani zdecydowanie inaczej niż obywatele UE. Z punktu widzenia UK traktowanie części świata w sposób bardziej uprzywilejowany nie jest spójne. Nie zmienimy swojego systemu imigracyjnego jakoś dramatycznie.  Jednak w interesie Brytyjczyków leży posiadanie takiego systemu migracyjnego, który cieszy się demokratycznym poparciem, i który traktuje ludzie na całym świecie w bardziej równy sposób. Dla wielu moich brytyjskich wyborców Pakistan znajduje się kilka milisekund na Skypie, czy Facetimie i czy zaledwie kilka godzin samolotem.  Musimy zaakceptować, że UK zajmuje naprawdę globalne miejsce na świecie i stąd potrzeba bardziej wyrównanego systemu migracyjnego. Obecny system nie odzwierciedla dywersyfikacji naszej populacji.

Dziękujemy za rozmowę

Rozmawiała i tłumaczyła z angielskiego Kasia Sobiepanek