Wpisy

Brytyjskie Śniadanie – autorski przegląd prasy brytyjskiej z 30 sierpnia

Rozliczenia z Afganistanem

„Jeśli Talibowie chcą uznania ich rządu i pomocy finansowej, muszą pozwolić Afgańczykom na wyjazd po 31 sierpnia” – mówi Boris Johnson w filmiku  zamieszczonym na Twitterze. Na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ UK, Francja i Niemcy mają zaproponować plan ustanowienia bezpiecznej strefy pozwalającej osobom pozostałym w Afganistanie na wylot z lotniska w Kabulu.

Według szacunków rządu UK w Afganistanie pozostało 100-150 Brytyjczyków oraz 800-1100 Afgańczyków z prawem wjazdu do UK. Według Timesa ta druga liczba jest bliższa 9 tysiącom. W dwa tygodnie UK ewakuowało z Afganistanu 15 tysięcy osób, w tym 2200 dzieci. Rzad zapowiada, że każdy uprawniony do ewakuacji, komu uda się dotrzeć za granicę Afganistanu, może tam zostać przejęty przez brytyjskie służby dyplomatyczne i trafić do UK.

W Timesie też eksperci ostrzegają przed rosnącym ryzykiem ataków terrorystycznych w UK, ale według źródeł rządowych: „nie ma dowodów, żeby ISIS-K miało zdolność do przeprowadzenia ataków poza Afganistanem”.

A w Telegraphie i wielu innych mediach trwają rozliczenia: coraz powszechniejsza jest opinia, że ministerstwo obrony wykonało świetną robotę przy ewakuacji, ale nie da się powiedzieć tego samego o działaniach dyplomatycznych ministerstwa spraw zagranicznych w ostatnich tygodniach. Coraz więcej znaków zapytania staje więc nad pozycją Dominica Raab po najbliższej rekonstrukcji rządu.

Dwie parlamentarne komisje – wywiadu & bezpieczeństwa i spraw zagranicznych – zapowiadają osobne śledztwa w sprawie wycofywania się Brytyjczyków z Afganistanu, w tym wyjaśnienie sprawy pozostawienia przez pracowników ambasady UK dokumentów z danymi i CV afgańskich pracowników/kandydatów na pracowników. W środę Dominic Raab będzie się tłumaczył na posiedzenie komisji prowadzonej przez byłego wojskowego, a obecnie posła Partii Konserwatywnej Toma Tugendhata.

Kłopoty DUP

Duże zmiany w sondażach przed przyszłorocznymi wyborami do Zgromadzenia Północnoirlandzkiego. DUP nie jest już najchętniej wybieraną partią unionistyczną – poparcie dla niedawnych sojuszników Borisa Johnsona w Westminsterze wynosi obecnie 13% (-3%). W wyborach w 2017 roku partia prowadzona wtedy przez Arlene Foster dostała ponad 28% głosów i od tego czasu systematycznie spadała w sondażach. W najnowszym badaniu LucidTalk wyprzedzają ją już i UUP (16%) i TUV (14%). Obie bardziej zdecydowanie atakowały od początku Protokół Północnoirlandzki. Na czele sondaży nadal Sinn Fein z 25%, co daje jej szansę na przejęcie od DUP funkcji pierwszego ministra Irlandii Północnej po planowanych na maj wyborach. Spadło przy tym poparcie dla partii ponad podziałami – Alliance ma identyczne notowania jak DUP. To oczywiście tylko sondaż, ale potwierdza długotrwałe trendy – DUP płaci utrata poparcia za granicę między Wielką Brytanią a Irlandia Północna. W reakcji na wyniki nowy lider partii Jeffrey Donaldson zaapelował w Newsletterze o „wspólne podejście” w walce z Sinn Fein.

Na pierwszym w nowej roli spotkaniu z premierem Republiki Irlandii Jeffrey Donaldson zagroził pogorszeniem relacji z Dublinem, jeśli nie zostaną rozwiązane problemy Protokołu. Jak relacjonuje BBC Donaldson powtórzył, że granicę handlową między Wielką Brytanią a Irlandią Północną należy usunąć, bo „wyrządza krzywdę” prowincji. Podkreślił także problemy jakie spowodowana brexitem granica może wywołać przed wyborami do Zgromadzenia Północnoirlandzkiego.

O innym ciekawym sondażu Lucid Talk pisze Observer: 60% pytanych obywateli Irlandii Północnej chce referendum zjednoczeniowego z Republiką, ale tylko 37% z nich chce żeby odbyło się w przeciągu najbliższych 5 lat. Wśród ankietowanych 29% mówi, że nie powinno odbyć się nigdy. Porozumienie Wielkopiątkowe zakłada, że minister ds. Irlandii Północnej powinien zarządzić referendum, jeśli będzie tego chciała większość mieszkańców. Nie jest jednak sprecyzowane w jaki sposób taką większość określić. Wyników tego sondażu trudno też nie rozpatrywać w kontekście niedawnej wypowiedzi ministra ds. Szkocji  Alister Jack, który powiedział Politico, że dałby Szkotom zgodę na #indyref2,  „gdyby w sondażach 60% Szkotów wyrażało przez dłuższy czas poparcie drugiego referendum – nie niepodległości, ale referendum”.

Zza kratek za kółko?

Brytyjski rząd odrzucił prośbę grup biznesowych o złagodzenie przepisów wizowych dla kierowców ciężarówek z UE – informuje BBC. Zamiast tego minister Kwasi Kwarteng zapowiedział po 7000 funtów na każdy staż dla przyszłych kierowców i granty na przeszkolenia dla żołnierzy, więźniów i bezrobotnych. Logistics UK tłumaczy jednak, że przygotowanie nowego kierowcy to kwestia 9 miesięcy, a już w tej chwili według jej szacunków na brytyjskich drogach brakuje przynajmniej 90 tysięcy kierowców ciężarówek. Road Haulage Association szacuje, że braki sięgają już nawet 100 tysięcy.

Co za dużo to niezdrowo

Pomimo wszystkich złych wieści, życzymy udanego tygodnia i tak dobrej zabawy jaką cieszył się w nocnym klubie w Aberdeen minister Michael Gove. Podobno przybył same, ale po kilku shandies miał już kilku przyjaciół. Obyście przy tym nie skończyli jak poseł polskiego pochodzenia Daniel Kawczynski, którego zachowanie znów po lupę wzięła parlamentarna komisja ds. standardów. O imprezie Gove’a informował Daily Record, a o problemach Kawczynskiego Mirror.

Lepszy dobry sąsiad niż niewygodny lokator – Rozmowa UKpoliticsPL z Danielem Kawczynskim

O referendum w sprawie dalszego członkostwa UK w UE i jego wpływie na relacje polsko-brytyjskie rozmawiamy z posłem Partii Konserwatywnej Danielem Kawczynskim

Popiera Pan Brexit, dlaczego i co się stanie, gdy Wielka Brytania zagłosuje za wyjściem z UE?

Jeśli zagłosujemy za wyjściem, uruchomiony zostanie artykuł 50 traktatu lizbońskiego i będziemy mieli dwa lata na wynegocjowanie porozumienia. Może będzie to model  kanadyjski, norweski, szwajcarski albo turecki albo nawet nowy, specjalny, brytyjski model, bo jak dotąd żaden kraj nie wyszedł jeszcze z UE.

Ktoś mi kiedyś powiedział: lepszy dobry sąsiad niż niewygodny lokator. Przez 40 lat sprawiliśmy unii więcej problemów niż jakikolwiek inny kraj, bo z wieloma sprawami się nie zgadzaliśmy. Tam w Unii są ludzie, którzy chcą jednego kraju, wspólnej waluty, polityki zagranicznej, armii, itd. I świetnie! Róbcie jak uważacie, ale my nie chcemy być tego częścią. Chcemy naszego kraju, naszej waluty, naszej suwerenności, naszych sądów i możemy to naszym obywatelom zagwarantować. Jeśli inne państwa nie wierzą, że mogą tego swoim obywatelom zapewnić, że chcą przekazać  swoją suwerenność, to ich sprawa. Szanuję to, ale nie chcę brać w tym udziału i nie chcą tego moi wyborcy. Przewiduje zresztą, że jeszcze za mojego życia pojawią się głosy za Polexitem. Gdy Warszawa zacznie  przechodzić przez te rzeczy, które my przechodziliśmy z Unią, a Polska nie jest państwem które lubi jak mu się mówi co ma robić.

Jak ewentualny Brexit może wpłynąć na relacje między Polską i Wielką Brytanią?

Relacje dwustronne, stosunki gospodarcze i kulturalne zawsze będą mocne. I w Unii, i poza nią.

Jarosław Kaczyński przyjechał do nas w 2003 roku i powiedział: musimy stworzyć w Parlamencie Europejskim  nowa grupę. Był tu w tym budynku, gdzie teraz rozmawiamy, brałem udział w tych rozmowach. Powiedział nam: chcemy, żebyście stworzyli nowy blok w PE, blok partii konserwatywnych, które nie są federalistyczne. W Parlamencie Europejskim są dwa bloki: konserwatywny i socjalistyczny, ale w tym konserwatywnym są partie, które mają poglądy federalistyczne. Chcą wspólnej waluty, chcą wspólnej polityki zagranicznej, innymi słowy chcą wszystkiego co jest podstawowym składnikiem jednego wspólnego państwa. Pis nie jest tego rodzaju partią, Partia Konserwatywna nie jest tego rodzaju partią.

Uważam, że mamy wiele wspólnego, bo wierzymy w suwerenność naszych państw. Dlatego mam nadzieję, że Polska nigdy nie przyjmie euro, to by była katastrofa. Mam nadzieję, że Warszawa utrzyma złotówkę, bo nie wierzę, że można mówić o jakiejkolwiek formie niezależności finansowej, jeśli nie kontrolujesz swojej waluty. Nie kontrolujesz waluty, nie kontrolujesz stop procentowych i nie masz możliwości kontrolowania inflacji, wszystkich tych rzeczy które są ważne dla ludzi i gospodarki.

W końcu po latach stworzyliśmy nowy blok, do którego dziś należy i PiS, i Partia Konserwatywna. Rozmawialiśmy z PiS-em i z innymi partiami, ale żadna nie chciała nas wesprzeć  w negocjacjach z UE w lutym, to dlatego premier wrócił z Brukseli z listkiem figowym. Kartką papieru, która nic nie znaczy, postanowieniami, które nie odnoszą się do obaw Brytyjczyków. A największa obawa dotyczy imigracji.

Jeśli UK wyjdzie osłabi się głos państw nienależących do strefy euro, w tym Polski.

Właśnie. Bardzo niepokoi nas ta oś francusko-niemiecka, która kontroluje UE. Jeśli wyjdziemy, to wydaje mi się ze Niemcy i Francja przyspieszą proces jednoczenia, a Warszawa utknie w tym układzie Wciąż pytam polskich polityków czy któregoś dnia porzucą złotówkę i mówią, że nie, bo choć Polska zgodziła się przyjąć euro, to na pewno nie w tej chwili i politycy starają się maksymalnie odsunąć ten moment. Ale jeśli Wielka Brytania wyjdzie z UE, Niemcy będą kontynuować swój plan integracji, to każde państwo będzie musiało dołączyć do strefy euro. A jeśli masz wspólną walutę, musisz mieć wspólny rząd.

Były minister spraw zagranicznych Malcolm Rifkind przyznał, ze strefa euro nie może dobrze funkcjonować bez stworzenia wspólnego rządu. A mi się wydaje, ze Polacy tego wspólnego rządu nie zaakceptują. A jeśli zaakceptują, to ja przez resztę życia będę płakał, bo Polska straci suwerenność, nie będzie kontrolować własnej waluty, nie będzie kontrolować polityki imigracyjnej. Przypomnijmy, że Polska została zmuszona do zamknięcia kopalń, znikły miejsca pracy, i Brukseli to nie obchodziło, bo kopalnie nie spełniały standardów ochrony środowiska. Warszawa się nie zgodzi a wspólny europejski rząd. Jestem Polakiem, wiem jacy Polacy są.

Jaki wynik referendum Pan przewiduje?

Martwi mnie, że kampania referendalna nie była prowadzona fair. David Cameron złamał daną obietnicę i wykorzystał pieniądze podatników na ulotki. Kanclerz starał się przestraszyć ludzi, mówiąc, że jeśli ośmielą się zagłosować za wystąpieniem z Unii, wartość ich domu drastycznie spadnie.  Starał się tym sposobem zastraszyć Brytyjczyków i doprowadzić do tego, żeby  zagłosowali za status quo.  Przedstawiajmy ludziom fakty, ale nie straszmy ich. Jeśli wynik będzie wyrównany, a ludzie będą mieli poczucie, że kampania nie była sprawiedliwa, że padały zbyt mocne słowa, będą chcieli kolejnego  sprawiedliwego referendum.

W Szkocji mieliśmy referendum, a mimo to teraz niektórzy Szkoci prowadzą kampanię za zorganizowaniem kolejnego. Podobnie było w Kanadzie. W Quebecu przeprowadzono cztery referenda w sprawie niepodległości, bo nikt nie chciał zaakceptować wyników. To zaowocowało trwającą wiele pokoleń niestabilnością.

Wynik naszego referendum trudno przewidzieć. Myślę, że będzie wyrównany. Mam nadzieję, że zagłosujemy za wyjściem, ale oczywiście uszanuję każdą decyzję jaka zostanie podjęta przez obywateli. W sondażach widać było ogromne wahania, a poza tym patrząc na dorobek pracowni badania opinii publicznej,  wydaje mi się, że nie zawsze sondaże było bardzo dokładne.

Czyli jeśli UK zagłosuje za pozostaniem w UE niewielką liczbą głosów, to przewiduje Pan wkrótce  kolejne referendum?

Zaczekajmy i zobaczmy jaki będzie ostateczny wynik.

Ja w swoim okręgu prowadziłem kampanie na rzecz Brexitu jak wielu moich kolegów również. Kochamy Polskę, chcemy mieć dobre relacje z Polską, ale nie chcemy, żeby Bruksela ustanawiała za nas coraz więcej naszych praw, chcemy żeby nasz parlament był suwerenny  i odpowiedzialny przed narodem. Jako polityk głęboko wierzę w demokrację i możliwość pociągania polityków, w tym mnie, do odpowiedzialności. Wierzę w możliwość odwolywania polityków, których ludzie nie chcą. A czy możemy odwołać polityków z Brukseli, czy możemy odwołać unijnych komisarzy? Nie.

Ponadto, przekazujemy Brukseli tygodniowo 350 mln funtów. O te liczby toczą się wielkie spory, niektórzy mówili 350 inni 200, ale formalnie co tydzień podpsujemy czek na 350 milionów funtów. Część odzyskujemy, ale pieniądze wracają do nas dopiero rok później w projektach wybieranych przez UE, nie przez nas.  Każdego tygodnia musze zaciekle walczyć w parlamencie o środki dla mojego okręgu. W Shropshire mamy więcej starszych osób niż przeciętnie w innych miejscach w Wielkiej Brytanii. Wiele osób decyduje się tam spędzić emeryturę. Piękne miejsce, idylliczny wiejski krajobraz. Rada lokalna ma gigantyczną dziurę budżetowa, bo musi płacić za pomoc społeczną dla tych starszych osób.  Ogromna kwota. W zeszłym tygodniu musiałem walczyć o 10 mln funtów, dostałem je, bo zagroziłem ze inaczej będę głosował przeciwko ustawie,, ale to tylko kropla w morzu naszych potrzeb.

Wiec jak mam uzasadnić moim wyborcom czemu co tydzień wysyłamy do Brukseli 200, czy 300 mln funtów z ich pieniądze w momencie, gdy w tym kraju mamy takie braki. Wciąż pożyczamy pieniądze. Jesteśmy winni 1,5 tryliona funtów międzynarodowym bankom. Na obsługę długo przeznaczmy rocznie więcej niż na naszą oświatę. Te pieniądze, które wysyłamy do Brukseli powinny być wydawane na brytyjskich obywateli.