Lipiec 2014

Największe dzienniki brytyjskie na pierwszych stronach piszą dziś o fragmentach ujawnionej przez tygodnik Wprost rozmowy ministrów Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego na temat stosunku brytyjskiego premiera do Unii Europejskiej. Sprawa trafiła także do najpopularniejszego wieczornego magazynu politycznego Newsnight na BBC2. Choć wypowiedzi podobno pochodzą sprzed wielu miesięcy to media brytyjskie traktują je dziś głownie jako żywą ilustrację stosunku Europy do Wielkiej Brytanii.

Co powiedział Sikorski o Cameronie?

Zarówno Sikorski, jak i Rostowski, publicznie i prywatnie chcą pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. W rozmowie obaj dezawuują jednak szanse Camerona na ustępstwa ze strony Brukseli. Przewidują, że żaden rząd, w tym Warszawa, nie zgodzi się na renegocjację warunków brytyjskiego członkostwa w żądanym przez Camerona wymiarze i w konsekwencji UK opuści Unię Europejską. Sikorski określa postawę Camerona jako „skrajnie nieprzemyślany ruch” lub wprost „niekompetencję”, którą brytyjski premier miał się wykazać już wcześniej, gdy „spierdolił” porozumienie o pakcie fiskalnym. Sikorski zarzuca Cameronowi, że ten nie zna się na Europie i nie interesuje się nią, a jedynie „wierzy w głupią propagandę”. Rostowski dodaje, że Cameronowi chodzi o „krótkotrwały efekt polityczny”. Sikorski gani Camerona za zbytnią uległość wobec eurosceptyków z własnej partii. Według ministra antyunijnym Torysom należało powiedzieć, żeby „spierdalali” i skoncentrować się na przekonaniu do swoich argumentów pozostałych członków partii, a tak – kontynuuje Sikorski – Cameron oddał pole i jest przez eurosceptyków „upokarzany”. Rostowski przewiduje porażkę konserwatystów w następnych wyborach i referendum, w którym Brytyjczycy zagłosują przeciw członkostwu w UE, po czym – to już Sikorski – Wielka Brytania stanie się drugą Norwegią. [to akurat mogłoby sugerować, że rozmowa odbyła się przed 11 marca, bo wtedy lider Partii Pracy ogłosił, że jeśli on wygra wybory to referendum nie będzie, ergo porażka konserwatystów = nie ma referendum]. Na końcu Sikorski dodaje, że Wielka Brytania „spieprzyła” Europę Wschodnią „i parę innych rzeczy” i powinna się zająć własną gospodarką. Po tym rozmowa przechodzi na inne tematy…

Czy Sikorski mówi prawdę? – czyli polska perspektywa

Każdy analityk z podziękowaniem przyjąłby bezpośredni wgląd w poglądy i myśli polityków. Na sekundę więc weźmy w duży nawias to, że rozmów prywatnych NIGDY nie powinno się ujawniać i zastanówmy się, czy złość Sikorskiego i Rostowskiego na Camerona jest uprawniona. Tłem dla tej pogawędki jest wizja reformy Unii Europejskiej proponowana przez Davida Camerona oraz sytuacja w Partii Konserwatywnej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju 2014r. i Izby Gmin w 2015r. Jeśli prawdą jest, że nagranie powstały wiosną, to sytuacja przedstawiała się mniej więcej tak: Cameron rozpoczyna przedwyborczy pojedynek z antyimigracyjną Ukip słynnym wystąpieniem w telewizyjnym show Andrew Marra, w którym przekonuje, że należy odebrać zasiłki na dzieci rodzicom-imigrantom, których pociechy zostały w Polsce. Słowo klucz rozpoczynającej się kampanii to referendum ws. członkostwa w Unii Europejskiej – dla Brytyjczyków to „prawo decydowania o własnym losie”, dla Partii Konserwatywnej – oręż wyborczy, dla Europy – głównie źródło potencjalnych problemów. Plan Camerona, ogłoszony jeszcze w zeszłym roku, zakłada: a) przekonanie Brytyjczyków, że Partia Konserwatywna zorganizuje referendum, b) wygranie wyborów w 2015 r., c) „zreformowanie” Unii Europejskiej, czyli w praktyce cofnięcie integracji z poziomu ponadnarodowego na ponadpaństwowy d) zorganizowanie referendum e) pozostanie „w tej nowej Unii”.

Torysi pod wodzą Camerona definitywnie porzucili swój program wyborczy z 2010r., który w centrum ich polityki stawiał  gospodarkę, ochronę środowiska i transparentność, i dryfują w stronę mentalności prezentowanej za czasów opozycyjnych – członkostwo w Unii Europejskiej jest powodem całego zła. Tak, eurofobowie przejęli kontrolę w partii i upokarzali Camerona wielokrotnie, o czym, świadczy kilka parlamentarnych rebelii i wciąż powracające projekty ustawy gwarantującej referendum, mimo, że Cameron obiecał publicznie, że i bez ustawowego zabezpieczenia referendum się odbędzie. Tak, Cameron nie zna się na polityce europejskiej, całe życie pracował w politycznym PR, skutecznie zdetoksyfikował markę swojej partii, ale teraz uprawia to, co sam krytykował jako „banging on about Europe” . Tak, Cameron próbuje zaszantażować Europę, narzucić jej własne wizje, nie licząc się z opiniami innych państw, z wyjątkiem Niemiec. Nie wiem, co miał na myśli minister Sikorski mówiąc, że Brytyjczycy spieprzyli Europę Wschodnią, ale pisałam już wcześniej, że w Wilnie, gdzie miała być podpisana umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą, Cameron był zajęty promocją swojego pomysłu podpisania umów o wolnym handlu z Chinami.

Zarówno minister Sikorski jak i Rostowski śledzą wydarzenia w Wielkiej Brytanii i obaj są z tym krajem bardzo silnie związani. Ministrowi Sikorskiemu takich słów nie wypadało użyć, ale Radkowi Sikorskiemu wypowiadającemu się w bardzo prywatnej sytuacji Oksfordczykowi, przyjacielowi Borisa Johnsona z Bullingdon Club i byłemu obywatelowi brytyjskiemu, nie można nic zarzucić. Co więcej, jeśli spojrzymy na kontekst zapewne większość z nas, z polskiej perspektywy, przyzna mu rację i prywatnie rację przyznaje mu też wielu Brytyjczyków, ale…

Jak zareagowały media brytyjskie?- czyli perspektywa brytyjska

Z oczywistych powodów perspektywa brytyjska jest nieco inna, i jeśli Polacy wpuścili do przestrzeni publicznej prywatne i ostre w formie rozmowy na temat brytyjskiego premiera, to nie mogło to pozostać bez echa. Ton i nastawienie pierwszych reakcji mediów ustaliła warstwa językowa rozmowy. Mail Online i Huffington Post nie omieszkały wrzucić najsoczystszych słów w nagłówki, w Newsnight ostrzeżono widzów przed niecenzuralnymi treściami. Portal sympatyków Partii Konserwatywnej wykropkował także nazwiska polityków i chyba tylko Financial Times powstrzymał się od dokładnego cytowania, co dokładnie według ministra Sikorskiego premier Cameron zrobił z paktem fiskalnym.

Język zabolał dumnych Brytyjczyków. Pewnie na szczeblu medialnym zostanie wybaczony, ale na pewno przejdzie do historii. Brytyjczycy skoncentrowali się jednak przede wszystkim na tym, że jeśli znany i szanowany przyjaciel, prywatnie wyraża się w taki sposób, to co mówią i myślą „wrogowie”?

Choć rzecznicy Downing Street oświadczyli, że traktują wypowiedzi Sikorskiego jako komentarz do wydarzeń sprzed miesięcy, to brytyjskie media umieszczają ją w kontekście trwającej walki o unijne stanowiska, którą David Cameron uczynił centrum wojny o reformę Europy. Cameron postawił w niej wszystko na jedną kartę: jego reputacja albo nominacja Junckera na stanowisko przewodniczącego KE. Gdzieś w tle pobrzmiewała groźba, że jeśli Juncker zostanie szefem Komisji to rząd brytyjski będzie przed referendum namawiał do głosowania przeciw członkostwu w UE. W ostatnich dniach byliśmy świadkami zgrzytów między Niemcami i UK w tej kwestii, a prasa donosiła o coraz bardziej prawdopodobnej porażce UK. Gdy taśmy Sikorskiego i Rostowskiego były tłumaczone, Cameron spotykał się z szefem Rady Europejskiej, aby ustalić czy w piątek dojdzie do głosowania. Po spotkaniu mógł triumfalnie oświadczyć, że się nie podda i procedury zostaną raz jeszcze przemyślane. Wciąż jednak nie wiadomo jakie decyzje ostatecznie zapadną w piątek. Prywatne poglądy Sikorskiego, wbrew jego woli, mogą tam zostać użyte przeciwko Cameronowi.

Wypowiedzi polskich polityków, bo nie tylko Sikorskiego i Rostowskiego, choć to jednak te dwie postacie są w UK najbardziej rozpoznawalne, są w brytyjskich mediach użyte jako ilustracja osamotnienia Camerona w Europie. Część mediów wykorzystała je do ataku na Camerona za zbytni eurosceptyzym, część, jako kolejny przykład, że UK nie ma wystarczającej siły w UE i radziłaby sobie lepiej jako suwerenne państwo poza wspólnotą. Tak, czy siak, ujawnienie tych akurat fragmentów taśm akurat w tej chwili wciągnęło niezależnego z definicji polskiego ministra spraw zagranicznych do wewnętrznej polityki brytyjskiej. Wszystkie media podkreślały, że Sikorski znany jest z dobrych kontaktów w Partii Konserwatywnej, studiował na Oxfordzie wspólnie z Cameronem i burmistrzem Londynu Borisem Johnsonem, który także jest prominentną osobą w Partii Konserwatywnej, i razem z nimi należał do elitarnego klubu Bullingdon, a Brytyjczycy liczą się z jego zdaniem, a przynajmniej liczyli się do tej pory i wielu zapewne liczyło także, że polski minister będzie jednym z tych, którzy wesprą brytyjskie wysiłki w „reformowaniu Europy”, czyli w praktyce w utrzymaniu UK w europejskich strukturach.

W zeszłym tygodniu Sikorski był gościem dwóch najpopularniejszych show politycznych na BBC i Skynews, a Sunday Times opublikował wywiad z nim, zatytułowany „Mister Perfect z Warszawy pokazuje Brytyjczykom jak nie wychodzić z Unii” . W zeszłą środę z kolei wygłosił wykład na konferencji thatcherystów z Partii Konserwatywnej i przedstawił się tam jako jeden z nich nawrócony na Unię Europejską. Wszystkie te wysiłki nakierowane były na przekonanie eurosceptyków i eurofobów, aby pozostali w Unii Europejskiej. To samo zresztą mówił dwa lata temu w słynnym oksfordzkim przemówieniu. Wydawało się, że wtedy Cameron słuchał uważnie, bo w swoim pierwotnym planie uwzględnił kilka postulatów Sikorskiego. Dopiero od roku dryfuje coraz bardziej w kierunku flirtu z realną opcją wyjścia z Unii Europejskiej, a polepszające się notowania Partii Konserwatywnej dodają mu pewności siebie. Dzięki publikacji kilku wyrwanych z kontekstu zdań, które nijak mają się do polskiego interesu narodowego, polski tygodnik mógł popchnąć go wprost w stronę decyzji o wyjściu z Unii.