PingPong – Czemu Sunak ogłosił wybory parlamentarne na 4 lipca?

To jest PingPong – blog polityczny z UK

Po godzinach narastających spekulacji stało się jasne: Rishi Sunak ogłosił „przyspieszone” wybory parlamentarne na 4 lipca. „Przyspieszone” de facto dlatego, że wszyscy jednak spodziewali się, że Brytyjczycy do urn pójdą jesienią. W praktyce jednak wybory te są całkowicie normalne, bo w UK to od premiera zależy kiedy się odbędą.

Stąd wszystkim narzuca się pytanie: czemu teraz skoro sondaże dają Partii Pracy od nawet 28 do 16 punktów procentowych przewagi i chyba autentycznie nikt nie wierzy w zwycięstwo torysów? W skrócie: bo nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej (sondaże) i trzeba zmaksymalizować swoje szanse na zminimalizowanie porażki.

Już kilka miesięcy temu mówiło się, że i dyplomacja i służby i urzędnicy ostrzegają przed organizacją wyborów w UK, w tym samym czasie co wybory prezydenckie w USA. Wiadomo, że potencjalna zmiana w Białym Domu będzie tematem numer jeden, a zarazem potencjalnie punktem zapalnym. Lepiej więc mieć w tym czasie w kraju funkcjonujący rząd, niezajęty kampanią.

Wybory latem to do pewnego stopnia element zaskoczenia dla Labour, która dopiero zaczęła rozkręcać kampanię a la prezydencką i promowanie swojego programu wyborczego. Powiedzmy szczerze: Labour jest gotowa na wybory od maja, ale jednak Number 10 sugerowało po cichu, że mają czas do jesieni. Do tego: po wyborach lokalnych Rishi Sunak może mieć też nadzieję, że Partia Pracy nie zdąży tak szybko rozwiązać „problemu palestyńskiego” i straci trochę głosów na rzecz skrajniejszych opcji lewicowych.

Przede wszystkim jednak to zaskoczenie dla Reform i innych opcji na prawicy, które na pewno są gorzej przygotowane, a które de facto stanowią śmiertelne zaskoczenie dla wielu mandatów Partii Konserwatywnej. Nigel Farage ma mało czasu na decyzję – startować, czy nie, a prawa strona torysów zamiast wdawać się w zakulisowe negocjacje ze skrajną prawicą, musi skupić się na kampanii.

Wybory to ostatnia deska ratunku przed podziałami w Partii Konserwatywnej. Sunak oszczędzi sobie kolejnych plotek, spisków i składali w sezonie ogórkowym latem oraz powstrzyma kolejne deklaracje torysowskich posłów o odejściu z polityki, które tworzyło bardzo negatywną atmosferę w szeregach członków i aktywistów.

Poza tym właśnie teraz jest na czym budować pozytywne narracje. Obiecujące prognozy gospodarcze (inflacja wróciła do normalnego poziomu, UK wyszła z „technicznej” recesji) to okazja do przypomnienia najlepszych dni Rishiego Sunaka jako kanclerza. Jednocześnie jednak fakt, że efektów tych lepszych wskaźników nie poczujemy przez najbliższe kilka miesięcy, oznacza, że i tak nie poprawią sondaży do jesieni.

Podobnie teraz jest okazja na maksymalne wykorzystanie narracji w sprawie odsyłania nielegalnych imigrantów do Rwandy. Choć praktycznych efektów nie zmierzymy, to zdjęcia z choćby jednym samolotem odstawiającym nielegalnych imigrantów na inny kontynent będą ładnie się prezentować w kampanii.

I na koniec banalne, ale prawdziwe: latem jest większa szansa na lepszą pogodę i lepsze nastroje w czasie kampanii, także jeśli chodzi o mobilizację wolontariuszy i aktywistów. Do tego gra na pobudzonych już i tak nastrojach patriotycznych i pewnie nadzieja na patriotyczny, a więc konserwatywny, entuzjazm w czasie piłkarskiego euro.

Czy to wystarczy? Zobaczymy. Faktem jest, że mało kto, jeśli w ogóle ktoś, wierzy w możliwość utrzymania się torysów przy władzy. Otwarte jest jednak pytanie o skalę porażki.