PingPong – Backstop forever i „wszystko zależy od DUP”

„Kształt porozumienia w sprawie brexitu jest coraz lepiej widoczny”, ale jednocześnie na horyzoncie coraz wyraźniej rysuje się wątpliwość, czy Theresie May uda się zgromadzić w parlamencie wystarczające poparcie by ratyfikować deal z UE. Analityk ds. brexitu Paweł Świdlicki, powiedział w rozmowie z UKpoliticsPL, że na ostatniej prostej kluczowym elementem będzie ostateczna reakcja północirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej na propozycję backstopu.

Unia Europejska i Zjednoczone Królestwo w ten weekend nadal po cichu będą prowadzić intensywne negocjacje umowy o wystąpieniu UK z UE i deklaracji politycznej zarysowującej kształt przyszłych relacji. Guardian dowiedział się, że na piątkowym spotkaniu ambasadorów państw członkowskich UE zespół Barniera poinformował, że UK „poczyniło dalsze ustępstwa”, osiągnięto „duże postępy”, a ich efekty mogą ujrzeć światło dzienne już w poniedziałek.

Dziennikarze gazety Daniel Boffey i Heather Stewart informują przy tym o małej sensacji: przy stole negocjacyjnym powstaje „sekretny plan” przedłużenia okresu przejściowego, tak by upewnić się, że backstop tak naprawdę nigdy nie wejdzie w życie. Doniesienia o możliwości przedłużenia okresu przejściowego o około rok potwierdzają dziennikarze Daily Telegraph, których przede wszystkim boli, że w tym czasie UK miałaby nadal płacić unijne składki, bez prawa głosu.

Theresa May chce zrobić wszystko by w UK uwierzono, że okres przejściowy nigdy nie wejdzie w życie, bo pytanie: „jak długo miałby obowiązywać backstop?” znów zmiażdżyło image jedności w jej gabinecie.

To pytania przerabiano już w czerwcu, gdy po długiej dyskusji na prośbę ówczesnego ministra brexitu Davida Davisa do propozycji kompromisu wysłanej do Brukseli UK wpisało na końcu małymi literkami, że backstop utrzymujący całe Zjednoczone Królestwo w unii celnej z UE będzie mógł trwać maksimum rok. Bruksela powiedziała wtedy nie. Po pierwsze dlatego, że backstop miał być tylko dla Irlandii Północnej. I po drugie, bo to rozwiązanie awaryjne na wypadek braku umowy o przyszłych relacjach, a jeśli jakiś narzucony sztywny termin by minął, a porozumienia o przyszłych relacjach nadal by nie było, to obie strony byłyby prawnie zobowiązane do kontroli swojej zewnętrznej granicy i chcąc nie chcąc stworzyłyby twardą granicę. No way!

Teraz z Brukseli płyną podobno sygnały, że da się coś zrobić z utrzymaniem całego Zjednoczonego królestwa w unii celnej w ramach backstopu. UK nadal jednak naciska, żeby było to rozwiązanie „tymczasowe” (Downing Street) lub wręcz, żeby trwało „krótko”, było „ograniczone czasowo” i „nie pozostawiało UK w bezterminowym stanie zawieszenia” (Dominic Raab). Według BBC czworo ministrów – Hunt, Gove i Raab właśnie – wyraziło w czwartek zaniepokojenie, że backstop mógłby na zbyt długo lub nawet na zawsze związać UK z UE. Dwie w porywach do trzech członkiń gabinetu – Mordaunt, McVey i Leadsom – zastanawia się ponoć w tym kontekście nad odejściem.

Według różnych doniesień w ten weekend negocjatorzy brexitu mają pracować nad takim sfomułowaniem „końca backstopu”, żeby i wilk był syty – pewność uniknięcia sytuacji, że brak umowy o nowych relacjach zagrozi granicy – i owca cała – wejście w życie backstopu nie utrudniłoby UK wypracowania dobrej dla siebie umowy o przyszłych relacjach z UE.

Dla przypomnienia backstop to mechanizm zapewniający, że granica między Republiką Irlandii a Irlandią Północną pozostanie otwarta – nie powstanie na niej nowa infrastruktura i nie będą odbywały się kontrole – nawet, gdy zakończy się okres przejściowy i UK będzie w 100% poza UE. Backstop musi się znaleźć w umowie o wystąpieniu Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej, ponieważ okres przejściowy ma trwać tylko do końca roku 2020, a nie wiadomo, ani kiedy, ani czy w ogóle, UK i UE podpiszą umową o nowych relacjach, która mogłaby w inny sposób zabezpieczyć „otwartość” północnoirlandzkiej granicy.

Do apeli o „czasowe ograniczenie” backstopu dołączyło też północnoirlandzkie DUP. Wiceprzewodniczący partii Nigel Dodds “To kwestia najważniejsza. Bez tego UK, a z nim Irlandia północna, pozostanie w pułapce nieakceptowalnych ustaleń.”

W ostatnich dniach DUP zagroziło, że jeśli w propozycji backstopu znajdzie się zapis de facto tworzący granicę między Irlandią Północną a Wielką Brytanią, to wycofają się ze wspierania rządu. W piątek BBC cytowało wypowiedź posłanki Emma Little-Pengelly, według której jeśli May przywiezie z Brukseli „złe porozumienie w sprawie brexitu”, to partia zagłosuje przeciwko rządowi w głosowaniu o wotum nieufności. Pierwszą demonstrację DUP przeprowadziło w środę, wstrzymując się od głosu podczas przyjmowania projektu o rolnictwie. Rzecznik partii Sammy Wilson zapowiedział, że DUP jest gotowa 29 października zagłosować też przeciwko propozycji ustawy budżetowej.

Tradycyjnie przegrana w głosowaniu nad budżetem była traktowana jak wotum nieufności wobec rządu. Obecnie obowiązuje jednak ustawa o kadencyjności parlamentu, która pozwala zwołać przyspieszone wybory tylko w wypadku przegranej w bezpośrednim głosowaniu wotum nieufności lub po poparciu wniosku o rozwiązanie Izby Gmin przez 2/3 posłów. Mimo to jednak, z politycznego punktu widzenia, ewentualna blokada ustawy budżetowej przez DUP byłaby poważnym ciosem w rząd May. A parlamentarna arytmetyka mówi, że jeśli cała opozycja – która na nic innego nie czeka – i DUP zagłosowałoby za wotum nieufności wobec rządu, to witamy się z perspektywą przyspieszonych wyborów.

Theresa May ma już oczywiście z brexitem poważny problem nie tylko w gabinecie, ale przede wszystkim w tylnych ławach własnej partii, gdzie według szacunków byłego wiceministra brexitu Steve’a Bakera przynajmniej 40 posłów gotowych jest zagłosować przeciwko planowi z Chequers, czyli propozycji przyszłych relacji UK i UE przedstawionej przez rząd w lipcu.

„To, że grupa torysów z ERG zagłosuje przeciwko dealowi, który May przywiezie z Brukseli, jest coraz bardziej prawdopodobne” – mówi Paweł Swidlicki, analityk firmy Edelman, wcześniej w think tanku Open Europe. Paweł zakłada, że kilku labourzystów wyłamie się z oficjalnej linii Partii Pracy i poprze deal. „Problem w tym, że przy sprzeciwie DUP May będzie potrzebować więcej niż kilku głosów opozycji”. Według jego kalkulacji do sprowokowania porażki w głosowaniu wystarczy bunt 15 konserwatystów i 10 posłów DUP. Ostrzega też, żeby nie lekceważyć determinacji posłów z Irlandii Północnej: „DUP powstała, bo poprzednia partia unionistyczna (Ulster Unionist Party) była postrzegana jako zbyt kompromisowa. Słowa „ustępstwo” próżno szukać w ich słowniku. Obronę unionizmu [członkostwa Irlandii Północnej w Zjednoczonym Królestwie] mają we krwi.”