Na krawędzi – Rozmowa UKpoliticsPL z Pawłem Świdlickim

Na krawędzi – Rozmowa UKpoliticsPL z Pawłem Świdlickim 28 czerwca 2018

Kto wygrał batalię o ostateczną treść EU Withdrawal Bill?

Rząd wygrał, bo stłamsił trochę rebelię, ale i tak musiał iść na większy kompromis niż pierwotnie zakładał. Jeszcze w grudniu rząd mówił, że parlament nie będzie miał w ogóle nic do powiedzenia w sprawie porozumienia o wystąpieniu z UE. Nie wiemy jeszcze w pełni jaki wpływ będą miały niewielkie ustępstwa rządu na rolę parlamentu, gdyż decyzja co do tego została oddana w ręce spikera Izby Gmin. W sumie jednak najważniejsze jest to, że rząd przetrwał i przesunął rozwiązanie kluczowych kwestii na później, co w jego obecnej sytuacji jest osiągnięciem.

Rząd jest na krawędzi?

Jeśli frakcja najtwardszych brexitowców uzna, że rząd za bardzo poszedł na kompromis z remainersami, to mogą zdecydować się na wotum nieufności wobec premier May. Żeby doprowadzić do wyborów nowego lidera potrzeba podpisów 42 posłów. Ale już żeby postawić na czele własnego człowieka trzeba zebrać około 156 głosów. Póki arytmetyka parlamentarna jest jaka jest, pozbycie się premier nie da im więc tego, czego chcą. Przy tym nikt nie marzy o nowych wyborach. Panuje więc ogólne poczucie, że rząd musi przetrwać. Większość brexitowców myśli zapewne, że jakiś bardziej zdecydowany ruch postarają się wykonać po 30 marca 2019, gdy UK wyjdzie z Unii. Jesteśmy jednak w bardzo nieprzewidywalnym okresie, więc wcześniej też wszystko może się wydarzyć.

A czy 28 czerwca w Brukseli wydarzy się coś wartego uwagi w kwestii brexitu?

Wielka Brytania opublikowała niedawno propozycję co zrobić, gdyby nie doszło do wypracowania innych ustaleń pozwalających na uniknięcie twardej granicy między Republiką Irlandii a Irlandią Północną. Jednak z punktu widzenia UE brytyjska wersja tzw. backstopu nie do końca jest możliwa do przyjęcia. W praktyce jest niepełna, bo mówi tylko o unii celnej, a nie mówi o regulacjach. Szczyt zdominuje jednak temat uchodźców i migracji, więc na brexit nie zostanie dużo czasu.

Na początku lipca gabinet wyjeżdża na posiedzenie w Chequers, potem zapowiedziano publikację White Paper. Czego możemy się spodziewać?

Panuje przekonanie, że Wielka Brytania zaproponuje na początku lipca wspólny rynek w zakresie przepływu towarów między UK i UE. UE może jednak uznać, że to nie spełnia warunku niepodzielności czterech swobód wspólnego rynku (swobody przepływu osób, towarów, kapitału i usług).

A zgodzą się na to brexitowcy? David Davis już raz groził dymisją. Boris Johnson ciągle pisze różne artykuły.

Być może, ale tak jak napisałem w swoim artykule o Borisie, on woli narzekać w mediach niż podejmować działania w rzeczywistości. Nawet gdyby wyliczył sobie to teraz inaczej, to ewentualna rezygnacja niewiele by zmieniła. Może dla małej części ludzi stałby się męczennikiem, ale cała reszta pomyśli, ze jest niepoważny. Jeśli on podałby się do dymisji, ale Michel Gove, czy David Davis pozostaliby na stanowiskach, to tylko osłabiłoby pozycję BoJo. Gdyby zrezygnowało ich kilku – David Davis, Boris Johnson, Michael Gove, Liam Fox – to wyglądałoby o wiele poważniej. Ale jeśli zrezygnowałaby jedna, czy dwie osoby, to rząd by to przetrwał.

W połowie lipca do parlamentu wracają projekty ustaw o handlu i cłach. Do nich poprawki zapewniające pozostanie w EOG-u zgłosili remainersi. Co się wydarzy?

W tej kwestii dużo będzie zależało od treści white paper. Jeśli rząd nie rozegra tego mądrze, to może przegrać, bo sytuacja robi się coraz bardziej poważna. Zbliżamy się do naprawdę ostatecznych decyzji. Oczywiście w parlamencie będzie jeszcze głosowanie nad samą umową o wystąpieniu z UE, jeśli zostanie wynegocjowana. To będzie najprawdopodobniej w październiku lub w listopadzie, bo rząd zapowiedział, że parlament brytyjski zagłosuje szybciej niż Parlament Europejski,

Jeśli zostanie wynegocjowana, a jeśli nie…?

Myślę, że szansa na brak porozumienia wynosi maksymalnie 30-40%, ale i tak byłby to raczej wypadek przy pracy niż planowane działanie. W UK nie ma poparcia dla no deal. Mimo, że rząd nadal deklaruje, że ‘no deal is better than a bad deal’, to raczej wszyscy są zgodni, że to nie jest wiarygodna strategia. Nawet jeśli wypracowane porozumienie nie będzie się parlamentowi podobać, to nie ma opcji, żeby je zablokował. Ewentualne opcje to przedłużenie artykułu 50, na co pozwalają traktaty europejskie, lub wycofanie jego zgłoszenia. Do jednego i drugiego potrzebna byłaby jednak zgoda 27 pozostałych państw, więc to też jest mało prawdopodobne. 

Mówisz, że brexitowcy po wyjściu z UE mogą próbować własnych manewrów. Kto mógłby kandydować na następcę May?

Wiele osób myśli, że Michael Gove. Nawet ludzie, którzy go nie lubią, przyznają, że bardzo efektywnie stworzył dla siebie niszę w ostatniej kampanii wyborczej. Konserwatyści stracili wtedy sporo poparcia wśród osób, które dbają o środowisku. Ten temat stał się bardzo popularny w Wielkiej Brytanii. M. in. dzięki programowi Blue Planet ludzie dużo poważniej zaczęli podchodzić do sprawy zanieczyszczenia oceanów plastikiem, więc Gove wykreował się na obrońcę i wojownika. Do tego bardzo skutecznie połączył to z brexitem. Powiedział, że po wyjściu z UE możemy stać się bardziej zieloni niż dotąd. Nie zmienia to faktu, że Gove niesie ciężki bagaż swojej politycznej przeszłości.

Coraz częściej mówi się też o ambicjach przywódczych Jeremiego Hunta, który mimo że w 2016 poparł remain, teraz stał się bardzo pro-brexit. Gavin Williamsom też się kreuje w mediach, ale nie jest brany zbyt poważnie. Ludzie się z niego trochę podśmiewają, bo działa tak nieporadnie. Ktoś na Twiterze powiedział nawet, że Williamson jest jak Kevin Spacey w House of Cards, tylko zamiast subtelnych monologów, Williamson wykrzykuje swoje poglądy w interwencie i mediach.